poniedziałek, 6 lipca 2009

Wg polskiego prawa mój życiowy partner jest mniej ważny niż kuzyn, którego nie znam

Wkurwiłem się dziś na polskie prawo i ustalających je polityków po raz kolejny. Tym razem przez nowe przepisy spadkowe. Krąg osób uprawnionych do dziedziczenia nowelizacja Kodeksu cywilnego poszerza nawet o bardzo dalekich krewnych. Ponieważ nie posiadam rodzeństwa ani rodziców oznacza to, że z mocy ustawy dziedziczyłoby po mnie rodzeństwo mojego ojca. Ludzie, których nie chcę nawet znać, a którzy gdybym umarł zapewne szybko zgłosiliby się po spadek. Mój partner (najbliższa dla mnie osoba, ale wg prawa obcy dla mnie człowiek) byłby w tragicznej sytuacji. Testament testamentem, ale na sprawę sądową muszą być przecież wezwane wszystkie osoby, które dziedziczyłyby z mocy ustawy. Przecież ja nawet nie wiem, gdzie ci ludzie (obcy dla mnie całkowicie, ale wg prawa moi najbliżsi) mieszkają, a co dopiero mój facet. On nawet nie wie, że istnieją. Ale gdyby coś mi się stało to musiałby ich wszystkich wezwać na sprawę sądową, a nie jest wykluczone, że próbowaliby oni coś dla siebie wyrwać ze spadku. Taka sprawa mogłaby toczyć się i kilka lat. Ile to kosztować może nerwów nawet nie wspomnę. I ile pieniędzy! Podatek od spadku obecnie nie jest mały, a są pomysły (podejrzewam, że wkrótce będą zrealizowane) podniesienia go nawet do 40%. To wszystko sprawia, że mam już dosyć tego pojebanego kraju i jego przepisów!
Czy dalej jakiś byle pismak z byle jakiej gazety i jakiś popierdolony polityk będzie twierdził, że ja i mój partner nie jesteśmy dyskryminowani? Związki partnerskie zrównujące pary gejowskie z małżeństwami to jedyne rozwiązanie tej chorej sytuacji w Polsce.
Gdyby sprawy spadkowe były prostsze i testamentowe dziedziczenie majątku odbywało się bez konieczności wzywania dalekich krewnych, których nawet nie znam wszystkich, strawiłbym być może nowe zasady dziedziczenia ustawowego łatwiej. Ale w obecnej sytuacji jestem gotów przysiąc, że gdybym wiedział o tym, że jestem chory i wkrótce umrę, wszystko bym sprzedał ze swoim partnerem, on kupiłby sobie mieszkanie, po czym wyjechałbym z nim spędzić ostatnie moje dni gdzieś daleko stąd i wydałbym całą resztę co do złotówki. Na pewno nie zostawiłbym tego co wspólnie wypracowaliśmy mojej popierdolonej rodzinie ani nie narażałbym mojego faceta na kontakty z nimi i nerwy.
Dlatego namawiam wszystkich, by w końcu wyleźli ze swoich szaf, ruszyli swoje tyłki i przyszli na demonstrację 14 licpa w sprawie rejestrowanych związków partnerskich.

Kulkidsi chyba najlepiej oddają to co teraz czuję

2 komentarze:

  1. Aczkolwiek nie dotyczy mnie to w takim stopniu jak Ciebie ( jestem heteryczką, sytuacja rodzinna identyczna, tyle, że znam rodzeństwo mojego ojca), to też uważam, że w sprawie związków partnerskich należy zrobić wszystko, żeby zostały ustanowione. Nie może ucichnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hheheheeh podoba mi sie jak piszesz, chociaz widac ze normalny afcet a nie niezdara w stylu - przepraszam ze zyje-))

    Sprawa spadkowa jest bardzo latwa. Robisz tak, powiem ci sztuczke-)) Wnosisz do sadu o otwarcie testamentu kierujac proste pisemko i dolaczajac testament. Mija 3 lata od jego ogloszenia, tzn sad wyda takie postanowienie ze oglasza testament i wysle ci go oraz wywiesi w sadzie na tablicy ogloszen-)) niby kazdy go mogl przeczytac.

    Mija 3 lata wystepujesz z wnioskiem o stwierdzenie nabycia spadku na podstawie testamentu! wskazujac jedynie osoby ktore dziedziczylyby jakby testamentu nie bylo, wiec nie wszystkich ale jedynie tych co dostaliby cos, najczesciej rodzenstwo jego i ewentualnie rodzice jak zyja. Sad dosc szybko stwierdzi ze nabyles caly spadek. I tyle. Oni maja prawo do zachowku, tzn domagac sie od ciebie kasy a ty na to sory pajace - przedawnilo sie heheheehehehe-))))

    No-)) sluchaj to ze poszerzyli spadkobiercow to ok ale to do naszej sprawy ma sie nijak.

    Wiesz co, jakims wyjsciem jest fundacja. Swoj majatek wnosze do fundacji, sam nia kieruje ale tak ustawiam statut, ze po smierci przejmie nad nia kierownictwo moj partner. Proste, prawda? Nie ma zadnego spadku a on ma caly majatek. Bo to fundacja jest jego wlascicielem a po jego tez smierci okresdlamy w statucie kto przejmie nad nia wladze, np dajemy ja w rece organizacji gejowskiej-))

    Tak czy owak, ja nie wsciekam sie jak ty, po mnie to splywa co te smiecie polityczne wymyalaja i jak gardza gejami sami nimi bedac, ja po prosru pisze co mysle o ich bzdurach ale nie dam im frajdy aby widzieli ze sie wsciekam i skracam sobie zycie! O nieeeeee to sa smiecie i nie sa w stanie mi podskoczyc, moga zniszczyc moj majatek ale nigdy nie zniszcza mnie!

    OdpowiedzUsuń