czwartek, 26 stycznia 2012

Pedały, czarnuchy i Ruscy


Dzisiejszy dzień nie należał do udanych. Najpierw postanowienie sądu o tym, że można gejów poniżać i przyrównywać ich do zoofilów. Zdaniem sądu można w imię obrony wolności słowa i prawa do wypowiedzi. Ciekawe, że w przypadku Dody sąd przed tygodniem był innego zdania i wolność słowa nie była dla niego wartością chronioną. Potem posłowie PiS dali popis chamstwa w Sejmie, nazywając posła Godsona „murzynkiem” a posłankę Grodzką panem Grodzkim. Do tego Grodzka została upomniana przez posłów PiS, że zamiast słów ''ojciec'', czy ''ksiądz'' mówiła ''pan Tadeusz Rydzyk''. A to wszystko w sejmowej komisji kultury! Dziwny to kraj w którym, można zostać poniżonym za zachowanie jak najbardziej neutralne, a jednocześnie nie ponieść żadnych konsekwencji za zachowanie, które jest poniżające i obraźliwe. Wszyscy zachowują się jak w jakimś otumanieniu, w którym dostrzegają, że jedynie można urazić katolickie uczucia religijne. Nawet nie same osoby, ale coś tak abstrakcyjnego jak ich uczucia. I nie oszukujmy się, że chodzi o uczucia religijne wszystkich wierzących. Chodzi tylko o rzymskich katolików, bo przecież Szymon Niemiec dla posła Suski czy jego sejmowego kolegi Dziedziczka nie duchownym, a kimś kto się tylko przebiera za księdzą, żeby obrazić katolików, co już kiedyś politycy PiS powiedzieli po Europride z udziałem Niemca. Nawet sam fakt, że istnieje w Polsce kościół, którego przedstawiciel jest osobą homoseksualną jest dla wielu Polaków rzeczą obrażającą ich, Jezusa, Maryję i wszystkich świętych. Media nie pomagają, a jest nawet przeciwnie. Wystarczy przypomnieć co o prawosławnych Polakach powiedziano w tym roku TVN, który uchodzi za stację otwartą i tolerancyjną. Na początku pojawił się kucharz, który o prawosławnych Polakach mówił "Ruscy", a potem prezenterka spytała gości jakie są różnice między wigilią prawosławną a naszą, prawdziwą chrześcijańską. Wyraźnie widać, że chciano w ten sposób pokazać, że polskie i nasze to katolickie, a prawosławne to i nie nasze i nie prawdziwie chrześcijańskie, czyli zapewne udawane. Ale i prezenterzy TVN nie czują, że kogoś mogli urazić, ani posłowie Suski czy Dziedziczak. Suski twierdzi, że murzynek to słowo miłe, bo mu się kojarzy z murzynkiem Bambo, a Dziedziczak uważa, że Grodzka to chłop, który tylko udaje babę. Żaden nie dostrzega, że Godson i Grodzka zostali poniżeni. Tak jak kiedyś inny poseł PiS – Kamiński - tłumaczył, że używane przez niego słowo pedały to słowo neutralne. Co więcej nawet czołowy językoznawca Polski – Bralczyk – też nie widział w tym słowie nic obraźliwego. I to pomimo tego, że Polacy wskazywali je jako jedno z najbardziej obraźliwych w sondażu. Ponad rok temu sąd w trybie wyborczym również nie dostrzegł nic niewłaściwego w tym, że posłowie PiS nazywali Legierskiego chorym, a homoseksualizm chorobą psychiczną. Pedałów można zatem w Polsce bezkarnie poniżać, czarnuchów także i Ruskich też. Ale kiedy chodzi o uczucia katolików można nic nie mówić, a i tak znajdą się osoby, które dostrzegą w tym złą wolę i obrazę. Obraźliwym staje się nie dodanie słowa „ojciec” i „ksiądz” przed nazwiskiem Rydzyk. Obraźliwym staje się w Polsce także użycie sformułowania, które wypowiedział Karol Wojtyła, a czego zdaniem „prawdziwych” Polaków nie wolno czynić Senyszyn. Odmieniać oblicza ziemi wolno w Polsce tylko tym, którzy są katolikami na łańcuchu Watykanu. Najbardziej dziwi, że ci obrażeni nie są cierpiącymi na problemy osobowościowe i manie prześladowcze pacjentami psychiatrycznymi, czego można byłoby się spodziewać, ale ludźmi zajmującymi czołowe miejsca w państwie jak członkowie sejmowej komisji kultury. Ja już dawno przestałem wierzyć w to, że żyję w państwie neutralnym światopoglądowo. Polska to kraj katolickiej dyktatury, gdzie słowo demokracja jest rozumiana w najbardziej prymitywny sposób jako dominacja większości z przyzwoleniem na ucisk mniejszości.

Wracając do Naszej sprawy 2 dobrze się stało, że sprawa została skierowana do sądu. Nikt nie będzie mógł teraz zarzucić gejom i lesbijkom tego, że nie są potrzebne przepisy karzące za znieważanie osób ze względu na ich orientację seksualną, ponieważ mogą oddać sprawę do sądu z powództwa cywilnego.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Haavisto

Dziś trochę jak z Pudelka, ale cóż... W Finladnii trwają wybory prezydenckie, które ucieszyły po pierwszej turze fińskich gejów i lesbijki, ponieważ do trugiej tury przeszedł Pekka Olavi Haavisto, czyli nasz człowiek. Haavisto to fiński polityk, w latach 1995–1999 był ministrem środowiska i jest przewodniczącym partii zielonych. Uzyskał w pierwszej turze prawie 19% głosów. Zła wiadomość jest taka, że najwięcej głosów zebrała przedstawicielka partii konserwatywnej. Jest ona niestety typowana na zwycięzcę drugiej tury. I to też nie jest dobra widomość. Prawica, nawet fińska, jest zawsze ruchem o charakterze mało postępowym, żeby nie powiedzieć antypostępowym. Bez względu na to, kto wygra klęskę poniosła lewica i ich kandydat. Oznacza to, że pierwszy raz od kilkudziesięciu lat prezydentem nie będzie socjaldemokrata. Obecna prezydent Tarja Halonen była politykiem bardzo przychylnym postulatom środowiska LGBT. Niestety odchodzi i to kolejna zła wiadomość.
Wracając do Haavisto i pudelkowej sprawozdawczości nie można nie wspomnieć o mężu kandydata. Nazywa się Antonio Flores i pochodzi z Ekwadoru. Jest w fińskich mediach pokazywany obecnie częściej niż sam Haavisto. I nie ma się czemu dziwić. Taki latynos na Skandynawach musiał zrobić wrażenie. I zrobił!

niedziela, 22 stycznia 2012

Europe vs USA 1:0

Obejrzałem wczoraj amerykańską wersję Dziewczyny z tatuażem. I...? Gdybym nie obejrzał wcześniej szwedzkiego pierwowzoru pewnie by mi się podobało, ale Szwedzi zekranizowali moim zdaniem powieść Larssona bezapelacyjnie lepiej i amerykański film jest przy tym tylko mierną podróbą. Tak to właśnie jest jak po marcepanie skosztuje się herbatnika. Niby jedno i drugie smaczne, ale nic już nie jest w stanie przebić słodyczy tego pierwszego. Jeśli więc ktoś oglądał już Män som hatar kvinnor niech sobie odpuści The Girl with the Dragon Tattoo. Szkoda czasu i przeżycia rozczarowania.
Za przyznaniu pierwszego miejsca Szwedom przemawiają przede wszystkim następujące rzeczy:
- Szwecja, której nie da się podrobić choćby nie wiem ile napisów w języku szwedzkim umieściło się na budynkach, torbach, pudełkach i innych przedmiotach,
- klimat dobrego kryminału, który w wersji pierwszej ewidentnie jest, a w drugiej ulatnia się wraz z pojawieniem się Craiga na ekranie,
- Noomi Rapace, przy której Rooney Mara jest po prostu nijaka.

piątek, 20 stycznia 2012

Siła

Jak donosi Wyborcza nici ze związków partnerskich. Premier już zapomniał, co mówił przed wyborami. PO według relacji gazety nie poprze ustawy nawet jeśli któryś z posłów tej partii złoży ją do Sejmu. Nie jest to dla mnie wielka niespodzianka, ale nie zmienia to faktu, że postawa PO to zwykłe skurwysyństwo. Niespodzianką jest dla mnie to, że nie grzmi nikt w internecie. Panuje spokój jakby nic się nie stało, jakby i tak nikt nie wierzył w obietnice premiera dotyczące tego, że ustawa o związkach partnerskich będzie jedną z pierwszych, którą się rząd zajmie po wyborach. Irytują mnie do granic możliwości słowa członków PO o tym, że związki partnerskie są tematem zastępczym i Polaków to nie intsresuje oraz mają większe problemy. Jestem Polakiem i brak związków partnerskich to dla mnie główny problem. Lekceważenie znacznej części Polaków jest chamstwem. Dlatego apelujmy do PO na Facebooku, mailami, listami i jak się da. Jeśli tego nie zrobimy nadal będzie się wmawiać społeczeństwu, że ten problem nie istnieje i jego rozwiązaniem nikt nie jest zainteresowany. Siła jest w nas, ale pokażmy ją w końcu do jasnej cholery.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Zioła

Doda została ukarana za słowa o tym, że Biblię napisał ktoś napruty winemi palący jakieś zioła. Zdaniem sędziego obraziła uczucia religijne. Dla mnie wyrok jest absurdalny i obraża moje poczucie sprawiedliwości. Kiedy w czasie kampanii wyborczej pod adresem Legierskiego padły słowa o chorobliwości homoseksualności sędzia uznał, że nie ma dowodu, że homoseksualizm nie jest chorobą, mimo że ekspertyza seksuologiczna i przytoczone opinie WHO i APA stwierdzały, że nie można rozpatrywać homoseksualizmu w kategoriach patologii. Zastanawiam się dlaczego w tym przypadku sąd nie uznał, że nie da się udowodnić, że nie byli napruci winem i ziołami. Wszak tutaj żadnych dowodów, ekspertyz nie było, a historie zawarte w Biblii są na tyle nonsensowny, że należy brać pod uwagę to, że osoby je piszące były pod wpływem jakiś środków. Mam nadzieję, że w sądzie apelacyjnym Doda zostanie uniewinniona.

niedziela, 15 stycznia 2012

The Edge of Glory

Ochłapy, ochłapy

Złożenie w Sejmie dwóch projektów związków partnerskich autorstwa Ruchu Palikota i SLD oraz zapowiedź złożenia projektu PO nie wywołało, czego oczekiwałem, dużego zainteresowania mediów. Co do propozycji lewicowych moja opinia jest taka – za jednym projektem, który przewiduje związki partnerskie tylko dla par jednopłciowych, jestem na tak, drugiemu, przewidującemu powołanie do życia potworka w formie umowy cywilnoprawnej, stanowczo się sprzeciwiam. Moje zdanie na ten temat, jeśli ktoś mnie zna lub czyta mojego bloga, jest jasne i zrozumiałe raczej dla wszystkich, więc uzasadniać swojego stanowiska po raz kolejny nie muszę. A teraz o propozycji PO, której jeszcze nikt nie zna, ale pierwsze informacje o niej doprowadzają mnie na skraj irytacji. Poseł Dunin zapowiedział, że projekt będzie przewidywał następujące rzeczy: kwestie dziedziczenia, wspólnego zaciągania kredytów, dostępu do informacji medycznej oraz obowiązku alimentacyjnego. Nie bójmy nazwać się tego zgodnie z rzeczywistością – ochłap z ochłapu. Dunin mówi, że projekt będzie oparty na francuskim PACSie, ale dodaje, że (UWAGA!!!) będzie bardziej uwypuklał różnice między małżeństwem a związkiem partnerskim. Moim zdaniem trudno będzie uwypuklić to jeszcze bardziej niż w rozwiązaniu francuskim, który jest już najminimalistyczniej minimalistyczny. Najbardziej rozbawiła mnie kwestia zaciągania wspólnego kredytu, jakby to był jakiś problem. Dunin zachowuje się dla mnie jak przybysz z Marsa, który całkowicie nie orientuje się, jakie problemy mają w Polsce geje i lesbijki. Zaciągnięćie wspólnego kredytu np. na dom nie jest żadnym problem. Problem pojawia się wówczas, jak jeden z partnerów umiera, a rodzina przejmuje spadek w postaci połowy domu albo gdy drugi partner w momencie odziedziczenia drogą testamentową połowy domu musi zapłacić od tego podatek, którego wysokość przerasta zazwyczaj jego możliwości finansowe. Mógłby sprzedać co prawda dom, ale nie będzie mógł tego zrobić przed zapłatą podatku. Koniec końcem może wylądować nawet na bruku, zwłaszcza jeśli kredyt nie został do końca spłacony. Panie Dunin, to są problemy, które nas dotyczą. Tłumaczenia się Dunina tego, że jego projekt jest minimalistyczny są dla mnie również niezrozumiałe. Dunin mówi tak: „Kiedy jeszcze w poprzedniej kadencji myślałem, aby uregulować tę kwestię bardzo szeroko, okazało się, że powinienem zmienić 173 ustawy. Nie ma takiej możliwości, nie przejdzie to przez Sejm. Może ktoś powie, że chowam częściowo głowę w piasek, ale ja uważam, że lepiej zrobić do przodu mały krok, niż żaden”. O ratunku, jak dużo! 173 ustawy! Naprawdę nie na siły i możliwości parlamentu. Poziom skomplikowania równy genetyce. Nie do przejścia. Ironizuję, ale trudno mi inaczej takie absurdy skomentować. No i jeszcze jedna kwestia, która mnie równie mocno bulwersuje. Dunin mówi tak: "Jak prześledzimy to, co się dzieje winnych krajach, to 90 proc. takich związków jest zawierane przez pary heteroseksualne, a 10 proc. przez związki homoseksualne. Nie jest moim zadaniem, żeby robić ustawę dla par homoseksualnych". W jakich do jasnej cholery innych krajach? Rozwiązania w formie PACSów obowiązują tylko we Francji i niektórych stanach USA. Poza tym umowy konkubencie obowiązują w Belgii i Holandii, ale tam geje i lesbijki mogą zwierać także małżeństwa, więc przykład ten nie jest adekwatny do sytuacji w Polsce. Poza tym, ustawa ta jest potrzebna przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie związkom jednopłciowym. Związki heteroseksualne mają możliwość zawarcia małżeństwa i uregulowania w ten sposób swoich spraw majątkowych, spadkowych, finansowych i setki innych. To związki homoseksualne są dyskryminowane i to dla nich powinna być stworzona ustawa, która zniesie dyskryminację. Interesy par heteroseksualnych, które chciałyby uregulować swoje życie w inny sposób niż małżeństwo są całkowicie inne niż par homoseksualnych, które nie posiadają żadnych możliwości uregulowania swojego wspólnego pożycia. Jednocześnie warto mieć na uwadze węgierski przypadek, kiedy to Sąd Konstytucyjny odrzucił ustawę o związkach partnerskich, która przewidywała rozwiązania dla par jednopłciowych i dwupłciowych, a zaakceptował ustawę, która wprowadzała rozwiązania prawne tylko dla par jednopłciowych. Żeby nie skończyło się tak, że PO poprze swój minimalistyczny projekt, po czym zostanie on uwalony przez Trybunał Konstytucyjny, a PO powie wszystkim, że się nie da i dyskusja zostanie zamknięta na następne 10 lub 20 lat. Poza tym mam wątpliwości odnośnie nazywania tego projektu ustawy projektem PO. Na razie to propozycja Dunina. Ani premier, ani żaden członek rządu, ani nikt z władz PO nie wypowiedział się oficjalnie za jego przyjęciem. Jest wręcz przeciwnie, ponieważ obecny minister sprawiedliwości (nazwiska politycznych miernot niestety wypadają mi z pamięci) powiedział niedawno, że będzie się temu sprzeciwiał z całych sił.

sobota, 7 stycznia 2012

Z podniesioną głową

Cieszy mnie, że autorzy blogów spod znaku tęczy coraz częściej piszą o potrzebie zwiększenia żądań w kwestii praw osób LGB. Całkowicie się zgadzam z tymi postulatami. Myślę, że nadchodzi ten moment w polskiej historii, kiedy emancypacja i jednocześnie irytacja z powodu istniejącego stanu rzeczy doprowadzi do stanu wrzenia. I to mam nadzieję nastąpi niedługo. Jestem bardzo zadowolony z dwóch tekstów jakie ostatnio czytałem. Jeden z nich to „Więcej radykalizmu” a drugi „Homodyktatura?Tak proszę”. Wyznaczają one dla mnie nowy punkt odniesienia i stanowią swoisty drogowskaz dla działań, jakie my geje i lesbijki powinniśmy podjąć jako grupa społeczna. Czas skończyć z hasłami źle rozumianego „umiarkowania” i „kompromisu” i przestać postrzegać cywilizacyjne standardy jako „radykalne”. Nie bowiem niczego radykalnego w żądaniu prawa do zawarcia małżeństwa, najbardziej konserwatywnej instytucji. Nie ma też niczego radykalnego, w tym że chcemy mieć gwarancje dla wychowywania własnych dzieci w tworzonych przez nas związkach. Jest konieczna zmiana myślenia w tej kwestii u samych gejów i lesbijek. Wolno, ale jak widać po coraz liczniejszych artykułach, zmiana taka następuje w Polsce. I to jest nam bardzo potrzebne. Chciejmy tyle ile nam się nam należy i ile chcemy, a nie tyle ile wydaje nam się, że zaakceptują nasi wrogowie. Dotychczasowe działania pokazują, że środowisko LGB dostosowywało działania nie do swoich potrzeb, a do ograniczeń stawianych przez środowiska homofobiczne. I dlatego niczego do tej pory nie udało się osiągnąć. Zacznijmy zmiany od siebie samych. Miejmy godność. Miejmy podniesioną głowę. I nie wahajmy się mieć zaciśniętą pięść, jeśli ktoś odważy się nas zaatakować.


Filmowy piątek

Wczoraj spędziłem dzień na oglądaniu filmów. Zabrałem się za gejowską klasykę. Odnalazłem pierwszy chyba film gejowski, jaki oglądałem w życiu przed kilkunastoma latami – Doing Time on Maple Drive. Historia banalna, czyli chłopak z małego miasta, rodzina z pozoru idealna i poukładana, a w rzeczywistości tyrania religijna i fałsz, które prowadzą do tego, że główny bohater boi się przyznać, że jest gejem do tego stopnia, że zrywa ze swoim chłopakiem i przyprowadza do domu dziewczynę i zamierza z nią wziąć ślub. Ile takich historii jest w realnym życiu? Mnóstwo i dlatego ten film powinien lecieć w paśmie edukacyjnym lub niedzielnym paśmie rodzinnym.
Drugi film jaki wczoraj obejrzałem to Heights. Znów historia skrywanego przed narzeczoną homoseksualizmu. Ale jeśli ktoś nie oglądał to nie będę wdawał się w szczegóły, ponieważ pozbawiłbym widzów elementu zaskoczenia. Z pewnością film wart obejrzenia. Dobrzy aktorzy, dobry scenariusz i dobrze zagrane. Nie będziecie się nudzić.
Zarówno w Doing Time on Maple Drive jak i w Heights irytujące było dla mnie skamlanie głównych bohaterów przed swoimi dziewczynami, że nie są gejami, że to minęło, albo minie, bo je bardzo kochają. Dziwne jest to dla mnie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje wiele osób, którym zasiano tyle homofobii, że fałsz i iluzję postrzegają za prawdę. Zatracając siebie i ukochane osoby. Smutne, ale wciąż obecne w naszym świecie.
Kolejnym filmem, jaki obejrzałem to Adam&Steve. To film do którego wróciłem po kilku latach. Historia przyjemna, choć to nie jest kino, które mnie powala na kolana.
Na sam koniec zostawiłem sobie Bogów i potwory. Nie nudziłem się, ale nie czułem też, że film ten pozostanie długo w mojej pamięci.

czwartek, 5 stycznia 2012

Opluwanie z miłości

Margaret Court, znana była tenisistka z Australii zasłynłęła złą sławą po tym, jak niedawno wypowiedziała się przeciwko małżeństwom jednopłciowym i obraziła gejów i lesbijki w wywiadach. Homofobii tej byłej sportsmenki sprzeciwiły się dwie inne gwiazdy tenisa – Martina Navratilova i Billie Jean King. Jednak Margaret Court zaprzecza homofobii, twierdząc, że krytykuje rzekomy „grzech” a nie osoby. Zupełnie jak Boniecki, Prusak czy inne chrześcijańskie indywidua. Znamy to z przeszłości. Kiedyś już była chrześcijańska miłość do czarnoskórych i nienawiść do rasy, miłość do Żydów, ale tylko przechrzczonych. Teraz mamy kontynuację w stosunku do gejów. W związku z tym także proponuję wylewać pomyje na osoby takie jak Margaret Court, poniżać je, wyzywać, nazywać chorymi, zabronić działalności, małżeństwa, a potem dowodzić, że to jedynie z miłości i troski.

Bać się być gejem (o coming outach w sporcie brytyjskim)

Jeżeli ktoś nie oglądał jeszcze tego filmu to polecam. Wyemitowany był 13 maja 2010 r. przez brytyjski kanał telewizyjny ITV1 pod tytułem "Afraid To Be Gay". Program mówi o ukrytej w społeczeństwie brytyjskim nietolerancji wobec gejów. W części pierwszej prezentowane są wyniki sondażu przeprowadzonego przez jeden z tamtejszych ośrodków badania opinii publicznej, wypowiedzi przechodniów na ulicach miasta Wigan, w reakcji na widok pary gejów, a także wywiad z młodym chłopakiem napiętnowanym z powodu swojej orientacji seksualnej. W części drugiej prezentowane są przykłady okrutnych morderstw na gejach oraz wywiad z matką jednego z zamordowanych (o polskich korzeniach!). W trzeciej części zamieszczone są wnioski z sondy przeprowadzonej na ulicach Wigan, dotyczącej prawdziwych reakcji osób na widok pary homoseksualnej, słowa jednego z publicystów potwierdzające obecność uprzedzeń wobec homoseksualistów wśród piłkarzy, film przeciw homofobii na stadionach, podano jedyny przykład otwartego geja wśród zawodowych piłkarzy oraz pokazano rozmowę Garetha Thomasa z młodymi sportowcami. Program prowadzi Gareth Thomas, gwiazda brytyjskiego rugby, który niedawno ujawnił, że jest gejem.





środa, 4 stycznia 2012

Coming out po polsku



Bardzo się wzruszyłem oglądając ten film.istoria Rafała, który stracił swojego chłopaka nikogo nie powinna pozostawić obojętnym na zjawisko homofobii. Poza tym jak zwykle swietna Konarzewska i wiele osób spoza gejowskiego mainstreamu, co wychodzi filmowi na dobre. Pewne twarze się już opatrzyły, dlatego dobrze się stało, że w filmie pojawiły się nowe i to z mniejszych miejscowosci. I jeszcze jedno - gratuluję jednemu z bohaterów matki, a drugiemu babci. Genialne kobiety. Gdybym je spotkał kiedys, chociażby na ulicy, ucałowałbym je i uscisnął. Film ten pokazuje także, jak wiele zależy od nas samych. Na wiele przypadków homofobii nie mamy zapewne wpływu, ale jednoczesnie wyraźnie po obejrzeniu filmu widać, że każdy coming out to element edukacji nie tylko rodziny ale i całej społecznosci lokalnej. Dlatego do coming outów drodzy panowie i panie.

Nikt nie ma monopolu na wiarę - o Bonieckim, Kołakowskim i Niemcu

Adam Boniecki w Tygodniku Powszechnym odnosi się do serii artykułów dotyczących gejów i lesbijek w Kościele katolickim z grudniowego numeru pisma. Boniecki, chcąc przez to zaprzeczyć homofobii katolickiej a nawet ją zanegować, przytacza fragment książki Leszka Kołakowskiego: „W cywilizowanych krajach uprawianie homoseksualizmu nie jest karalne (jeśli, oczywiście, chodzi o ludzi dorosłych i jeśli nie ma gwałtu). Kościół uważa praktyki homoseksualne za moralnie niedozwolone, odwołując się do Starego i Nowego Testamentu, własnej tradycji i własnej teologicznej interpretacji seksualności. Otóż, gdyby Kościół chciał powrócić do prawnego zakazu homoseksualizmu, mógłby być oskarżony o karygodną nietolerancję. Ale organizacje homoseksualistów żądają, żeby Kościół swoje nauczanie odwołał, a to jest przejawem karygodnej nietolerancji w drugą stronę. W Anglii były przypadki demonstracji i ataków na kościoły w tej sprawie. Jeśli niektórzy homoseksualiści twierdzą, że Kościół błądzi, mogą z niego wystąpić, nic im nie grozi; ale gdy chcą własne opinie hałaśliwie i agresywnie Kościołowi narzucać, nie bronią tolerancji, lecz nietolerancję propagują. Tolerancja jest skuteczna, gdy jest obustronna”. Myli się jednak i Kołakowski i Boniecki sugerując, że Kościoła katolickiego nie można oskarżyć o karygodną nietolerancję. Można a nawet trzeba, ponieważ – wbrew temu co pisze Kołakowski – Kościół katolicki nie tylko nie przeciwstawia się karaniu osób homoseksualnych za stosunki seksualne, ale nawet w swych dokumentach i wypowiedziach hierarchów uznaje, że państwa mają prawo kształtować swoje prawodawstwo w ten sposób, że podlegałyby one penalizacji. Boniecki i Kołakowski zdają się pisać o rzeczach, w których mają mierne rozeznanie, występując przy tym w roli ekspertów. Widać równie miernych jak ich wiedza na temat tego, co w Kościele katolickim o homoseksualistach i stosunkach homoseksualnych się pisze i mówi. Warto przypomnieć, że Ratzinger jak i jego reprezentanci przy ONZ sprzeciwili się rezolucji potępiającej prześladowanie osób ze względu na orientację seksualną i lobowali na rzecz jej odrzucenia. Wówczas to Kościół katolicki postulował, że każdy kraj powinien mieć prawo do homofobicznego prawodawstwa. Jednocześnie ataki na Kościół katolicki jakie miały miejsce w Anglii były formą obrony przed dyskryminacją, której Kościół katolicki się dopuszcza wobec osób homoseksualnych i która jest nie zgodna z prawem, czego Boniecki i Kołakowski zdają się nie zauważać. Sprawy nie dotyczyły spraw wewnętrznych Kościoła katolickiego, a spraw wykraczających poza nie i dotyczących dyskryminacji, zatem to że można wypisać się z Kościoła katolickiego nie ma tu żadnego znaczenia. Poza tym przykłady z życia wzięte wyraźnie wskazują, że wypisanie się z szeregów katolików nie są takie proste, a nierzadko wręcz niemożliwe ze względu na problemy, jakie stwarza Kościół katolicki. Racją jest, że tolerancja jest skuteczna wówczas, gdy jest obustronna, ale w omawianym przypadku katolicy domagają się tolerancji dla dyskryminacji, a na to przyzwolenia w cywilizowanym państwie być nie może. Wyroki sądów brytyjskich jasno wskazują na to, kto jest oprawcą a kto ofiarą w stosunkach homoseksualiści – Kościół katolicki. Kościół katolicki w Wielkiej Brytanii dopuszczał się dyskryminacji w wielu aspektach życia społecznego i zgodnie z prawem został za to potępiony. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Jeśli istniały jakieś ataki na Kościół katolicki to były one całkowicie nieporównywalne z tymi jakich dopuszczał się Kościół katolicki wobec gejów i lesbijek. Stawianie na jednej szali przez Kołakowskiego i Bonieckiego homofobii katolickiej i odpowiedzi na nią w formie uzasadnionego oburzenia osób homoseksulnych jest obrzydliwe. To tak jakby dokonywać równouprawnienia rasizmu oraz buntu przeciwko niemu.
Dalej Boniecki przytacza Jacka Prusaka, który pisał o tym, jakoby Kościół katolicki był przeciwny homofobii, a jedynie wypowiadał się przeciwko regulacjom prawnym dotyczącym związków osób tej samej płci. To stanowisko ma charakter schizofreniczny. Oczywistym jest bowiem, że próby ingerencji w prawodawstwo w celu ograniczania praw osób homoseksualnych jest przejawem uprzedzeń i homofobii. Kościół katolicki nieustannie myli to co boskie z tym co cesarskie, nie dostrzegając tego, że jest jednym z bardzo dużej ilości związków wyznaniowych i nie ma prawa ograniczać praw osób w sprawach, które go nawet nie dotyczą. Kwestia prawnego uregulowania związków cywilnych nie jest kwestią, która powinna być obiektem zainteresowania Kościoła katolickiego. Tymczasem władze tego kościoła straszą ekskomuniką, potępieniem polityków głosujących za małżeństwami i związkami partnerskimi osób tej samej płci. To jest oczywisty przejaw homofobii. Homofobiczne jest postrzeganie przez władze Kościoła katolickiego samej orientacji homosksualnej jako patologicznej skłonności, która jest powodem trudności. Jest to sprzeczne z nauką i tym, co mówi świat lekarski. Poglądy te są tyleż samo nieprawdziwe, co krzywdzące. Domaganie się tolerancji dla nieprawdy jest czymś absurdalnym. To tak jakby domagać się tolerancji dla poglądu, że Ziemia jest płaska, a czarnoskórzy są intelektualnie mniej sprawni niż osoby o jasnym kolorze skóry. Tak jak dla osób czarnoskórych ich trudności nie wynikają z koloru skóry a z uprzedzeń i dyskryminacji tak i osoby homoseksualne przeżywają problemy nie z powody orientacji seksualnej a z powodu homofobii. Twierdzenie, że Kościół katolicki traktuje z delikatnością osoby o orientacji homoseksualnej jest ignorancją, która zasługuje na potępienie i nie może być na to przyzwolenia. Nie wynika to bowiem z tego, że władzom Kościoła katolickiego nie są znane ustalenia naukowe, a z ideologii noszącej znamiona faszyzmu. Niestety okazuje się, że problem homofobii w Kościele katolickim jest niezauważany nawet przez Adama Bonieckiego, który uchodzi za jednego z najbardziej otwartych i postępowych jego reprezentanta.
Warto przypomnieć przy tym, że w Polsce i na świecie są kościoły, które udzielają błogosławieństw związkom partnerskim, udzialają małżeństw i Kościół katolicki nie ma monopolu na religię i wiarę. jednym z nich jest Zjednoczony Kościół Chrześcijański. Miło mi donieść, że Szymon Niemiec został wybrany na biskupa kościoła. To dobra wiadomość. Mimo, że nie wierzę w istnienie osób boskich to sprzyjam temu kościołowi tak jak każdej innej istytucji, która promuje równość i przeciwstawia się dyskryminacji.

wtorek, 3 stycznia 2012

Life is beautiful


Na Polonii 1 "Bananowa młodzież", a dokładniej wątek miłosny pomiędzy Diego i Santiago. Kto nie ma Polonii 1 ma możliwość obejrzenia młodych, bogatych i zakochanych w sobie po uszy chłopaków na YT.
Alke dla mnie prawdziwym hitem jest coś innego, co znalazłem w internecie - koreański serial Life is beautiful. Gejowski odpowiednik TVNowskiej Majki podbił całkowicie moje serce. Dla chętnych poznania historii KyungSoo & TaeSub fragmenty serialu:





Dla mnie genialne. Słodkie aż do wyrzygania i oto chodzi :)
Całość tzn. 63 odcinki z angielskimi napisami do obejrzenia tutaj.

Zupełnie inny weekend



Czekam na "Zupełnie inny weekend". Recenzje brzmią bardzo zachęcająco. A panowie w rolach głównych... Mógłbym wpatrywać się w ich twarze godzinami. Reprezentujątyp urody, który dokładnie odpowiada moim gustom. Choćby z tego powodu na film wybiorę się na 100%.

Europejski mit

Niedawno pisałem o potrzebie wzmocnienia ochrony przez państwa zachodnie osób homoseksualnych, które uciekają przed prześladowaniami. Jest to sprawa równie ważna, co wywieranie presji na państwa stosujące terror wobec społeczności gejowskiej i lesbijskiej. Wspominałem o tym, że sytuacja homoseksualnych uchodźców jest bardzo trudna zarówno w Europie, Ameryce jak i Oceanii. Kolejny przykład potwierdzający to pochodzi z Niemic, gdzie schronił się Sepehr Nazari z Iranu, gdzie homoseksualistom grozi śmierć. Nazari po złożeniu wniosku o udzielenie azylu otrzymał nakaz wydalenia go z nowej ojczyzny. Nazari uświadomił sobie, że jest gejem w wieku czternastu lat. Koszmar w jego życiu zaczął się po tym jak jego matka zobaczyła go podczas miłosnego uścisku z mężczyzną. Matka wysłała go do lekarza, który „przepisał” mu „terapię wstrząsów elektrycznych”. Sepehr Nazari na szczęście uciekł na zachód. Najpierw do Holandii, a później pojechał do Niemiec. Osiedlił się w Berlinie i tam poznał swojego chłopaka. Mimo to grozi mu deportacja z powodu braku wizy. To kolejny przykład tego, że Niemcy, które kreują się na państwo demokratyczne, nowoczesne i szanujące prawa człowieka, nie stosują się do zasad, które same głoszą i promują. Takie historie sprawiają, że przestaję wierzyć w człowieczeństwo, a przede wszystkim w mit tolerancyjnego i sprawiedliwego Zachodu. Podtrzymuję swoje stanowisko, że państwa zachodnie powinny swoimi działaniami udowodnić to, że prawa człowieka są w nich przestrzegane. Jest to tak samo ważne jak działania promujące tolerancję w homofobicznych krajach. Podtrzymuję także swoje stanowisko w tym, że presja wywierana na tych krajach przez Zachód powinna być wzmocniona, łącznie z zaprzestaniem pomocy finansowej i żywnościowej, jak i alienowaniem ich na międzynarodowym forum politycznym i arenie sportowej. Opowiadam się za polityką izolacji i marginalizacji tych krajów tak jak w przeszłości czyniono to z Republiką Południowej Afryki.

niedziela, 1 stycznia 2012

Związki partnerkie w Europie jak wróbel w garści

W dniu 26 grudnia 2011 r. Trybunał Konstytucyjny Słowenii uznał, że zgodne z prawem jest przeprowadzenie referendum w sprawie nowego kodeksu rodzinnego, który zrównuje związki partnerskie z małżeńskimi. To zła wiadomość i jednocześnie bardzo dziwna i niezrozumiała, ponieważ 2 lata temu ten sam Trybunał nakazał parlamentowi wprowadzenie zmian w przepisach, które zniosłyby dyskryminację związków partnerskich. Ewentualne zablokowanie wejścia w życie nowego kodeksu rodzinnego sprowadzałoby się zatem do tego, że obowiązywałby nadal przepisy, które uznane zostały wcześniej za dyskryminujące, niekonstytucyjne i wymagające zmiany.
Słoweńska ruletka legislacyjna, jaka toczy się tam od słynnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2009 r. (Blazic/Kern v Słowenia), w którym uznano za dyskryminujące i niekonstytucyjne różne traktowanie związków partnerskich i małżeństw, sprowokowała mnie do przeglądu uprawnień i obowiązków jakie obejmują związki partnerskie w Europie. Wynik moich dociekań nie ucieszył mnie. W wielu państwach, w tym w Słowenii, Francji czy Czechach, związki partnerskie zostały objęte wszystkimi obowiązkami, a jednocześnie związki te mogą się cieszyć prawami małżeńskimi w bardzo wąskim zakresie. Partnerom nie przysługują ulgi podatkowe, nie mają prawa do urlopów ze względu na chorobę partnera, nie posiadają praw do renty po zmarłym ani odszkodowania ze względu na śmierć partnera. To tylko garstka spośród wszystkich praw, których pozbawiono związki partnerskie. W Czechach i Słowenii prawa przyznane związkom partnerskim nie stanowią nawet połowy tych, które przysługują małżeństwu. Takie nierówne traktowanie ma miejsce także w Niemczech, gdzie od 10 lat toczą się sądowe batalie o zrównanie w prawie podatkowym i rentowym. W niektórych landach niemieckich nadal homoseksualni partnerzy nie mają prawa do pochowania swego partnera. Na niemieckim prawodawcy kolejne zmiany są wymuszane przez orzeczenia trybunałów federalnych i europejskich. Najbardziej interesującym ze względu na ogólnoeuropejski zasięg obowiązywania jest wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 1 kwietnia 2008 r., zgodnie z którym za niezgodne z prawem unijnym uznano przepisy krajowe, zgodnie z którymi zarejestrowany partner po śmierci swego partnera nie otrzymuje renty rodzinnej odpowiadającej rencie rodzinnej przysługującej pozostałemu przy życiu małżonkowi, w sytuacji gdy w prawie krajowym zarejestrowany związek partnerski skutkuje tym, że sytuacja osób tej samej płci jest porównywalna z sytuacją małżonków w odniesieniu do renty rodzinnej. Mimo wyroku Niemcy do dzisiejszego dnia nie dostosowały wszystkich przepisów prawa do niniejszego wyroku. Czechy i Słowenia w ogóle nie zainteresowały się wyrokiem i nie podjęły jakiejkolwiek debaty w celu zmiany prawa. Nikt w tych krajach nie skierował skargi do Strasburga w celu wymuszenia zmian.
Wspomniane przykłady dobitnie świadczą o tym, jak ważne jest, by polska ustawa o związkach partnerskich była dobrze przygotowana przed jej uchwaleniem. Ewentualne luki prawne mogą skutkować tym, że przez kolejne kilkanaście lat będziemy zmuszeni do skarżenia w sądach, a nie jest też pewne czy znajdą się tacy, którzy będą mieli odwagę, czas i środki by to zrobić. Nie zgadzam się do końca z powiedzeniem, że lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu, ponieważ istnieje ryzyko, że trzymając wróbla w garści jeszcze trudniej będzie złapać nam kanarka.