Zupełnym przypadkiem przeczytałem w „Niedzieli” o tym, jak Paweł Rozpiątkowski rozpisuje się o rzekomym prześladowaniu chrześcijan we współczesnej Europie. Żeby stwierdzić, że to bzdura nie trzeba się nawet długo zastanawiać. Wystarczy się rozejrzeć dookoła – szkoły i ulice JP2, w urzędach krzyże, w firmach wigilie… Dlatego też Rozpiatkowski, żeby udowodnić swoje tezy, dopuszcza się kłamstw i manipulacji. Znów przywoływana jest postać Rocco Buttiglionego. Nie jest jednak tak, jak pisze Rozpiątkowski, że jego kandydatura na jednego z komisarzy Unii Europejskiej przepadła z powodu przekonań religijnych. Może on sobie wierzyć bowiem w co chce. Chodziło o to, że człowiek, który sieje nienawiścią do gejów oraz ich obraża nie może odpowiadać za sprawy praw człowieka i równouprawnienia. To tak jakby rasista miał kierować urzędem zwalczającym rasizm. Nie wyobrażam więc sobie, by człowiek o takich wypaczonych poglądach jak Rocco Buttiglione miał zostać komisarzem Unii Europejskiej.
Dalej autor wspomina kłopoty chrześcijańskich organizacji charytatywnych w pozyskiwaniu publicznych grantów w Wlk. Brytanii. W każdym cywilizowanym kraju tak powinno być. Pieniądze publiczne powinny służyć wszystkim, a organizacje charytatywne chrześcijańskie pomagają tylko chrześcijanom. Żeby otrzymać pomoc z takiej organizacji konieczne jest członkostwo we wspólnocie religijnej. Nie jest to też żadna grupa mniejszościowa, która wymagałaby specjalnego wsparcia. Udzielania publicznego wsparcia organizacjom, które dyskryminują innych jest skandaliczne i haniebne. Nie dziwi mnie więc to, że w Wlk. Brytanii organizacje takie mają problemy z pozyskaniem funduszy państwowych.
Następnie pisze autor o gejach jako wrogiej chrześcijaństwu sile. Zauważyć jednak chciałbym, że to nie geje są wrogiem chrześcijaństwa, tylko wyznawcy chrześcijaństwa atakują gejów i lesbijki. Nawet nie samo chrześcijaństwo, bo to akurat zależy od interpretacji Biblii. Uważam, że Biblia ani nie afirmuje ani nie potępia homoseksualizmu i związków homoseksualnych. To religijni faszyści dyskryminują gejów i ich obrażają, wykorzystując do tego swoje interpretacje Biblii. Słuszny jest zatem opór środowisk gejowskich, że walczą z homofobią. Bo homofobię jak faszyzm trzeba zwalczać. Rozpiątkowski pisze także o tym, że Holenderski rząd odmówił chrześcijańskiej fundacji grantu za przekonanie, że homoseksualizm, można leczyć. Po pierwsze – nie można leczyć bo to nie jest choroba, a o leczeniu może być mowa tylko w przypadku choroby. Po drugie – w cywilizowanym kraju organizacja, która korzysta ze środków publicznych nie może rozpowszechniać kłamstw o homoseksualizmie i prowadzić homofobicznej działalności. Po trzecie – organizacja ta nie dlatego nie dostała pieniędzy, że pan x lub pani y uważali, że homoseksualizm można leczyć (choć nie można!!!), ale dlatego, że za publiczną kasę chciała prowadzić swoje chore terapie, a jak już wspomniałem nie można leczyć czegoś co nie jest chorobą.
Autor pisze również o tym, że w ubiegłym roku w Bremie na chrześcijańskim festiwalu ateiści „obrażali słownie i grozili przemocą fizyczną”, krzycząc „Nigdy więcej Jezusa!” oraz „Masturbacja zamiast ewangelizacji!” i „Naziści!”. Wspomina także o haśle "Wiara w Boga jest uleczalna". Nie wiem, gdzie autor dopatrzył się tym gróźb przemocy fizycznej!!! W każdym bądź razie autor ostro potępia hasła i akcję ateistów i uznaje ją za niedopuszczalną. Jest to o tyle ciekawe, że w tym w tym samym artykule Rozpiątkowski potępia to, że rzekomo chrześcijanom krępuje się usta i nie pozwala manifestować swojej religijności. Typowa mentalność Kalego. Rozpiątkowski wyznaje zasadę, że chrześcijanie mogą obrażać i opluwać innych np. ateistów i gejów, podczas gdy ateiści i geje nie mają prawa do krytyki kościołów chrześcijańskich, a nawet mówienia o swoim ateizmie i homoseksualizmie. Co do samych protestów to nie były one skierowane przeciwko samemu chrześcijaństwu, a przeciwko homofobicznym i obraźliwym treściom, które były podczas festiwalu głoszone. Ale o tym Rozpiątkowski już nie wspomniał. Dlaczego mnie to nie dziwi? A dlatego, że chrześcijaństwo to ideologia, której wyznawcy już od 2000 lat manipulują ludźmi, kłamią i opluwają uzasadniając swoje zbrodnie nieistniejącym bogiem. Dlatego dobrze, że coraz więcej Europejczyków dostrzega to i otrząsa się z tego totalitaryzmu. Wiara w boga jest na szczęscie uleczalna.
Dalej autor wspomina kłopoty chrześcijańskich organizacji charytatywnych w pozyskiwaniu publicznych grantów w Wlk. Brytanii. W każdym cywilizowanym kraju tak powinno być. Pieniądze publiczne powinny służyć wszystkim, a organizacje charytatywne chrześcijańskie pomagają tylko chrześcijanom. Żeby otrzymać pomoc z takiej organizacji konieczne jest członkostwo we wspólnocie religijnej. Nie jest to też żadna grupa mniejszościowa, która wymagałaby specjalnego wsparcia. Udzielania publicznego wsparcia organizacjom, które dyskryminują innych jest skandaliczne i haniebne. Nie dziwi mnie więc to, że w Wlk. Brytanii organizacje takie mają problemy z pozyskaniem funduszy państwowych.
Następnie pisze autor o gejach jako wrogiej chrześcijaństwu sile. Zauważyć jednak chciałbym, że to nie geje są wrogiem chrześcijaństwa, tylko wyznawcy chrześcijaństwa atakują gejów i lesbijki. Nawet nie samo chrześcijaństwo, bo to akurat zależy od interpretacji Biblii. Uważam, że Biblia ani nie afirmuje ani nie potępia homoseksualizmu i związków homoseksualnych. To religijni faszyści dyskryminują gejów i ich obrażają, wykorzystując do tego swoje interpretacje Biblii. Słuszny jest zatem opór środowisk gejowskich, że walczą z homofobią. Bo homofobię jak faszyzm trzeba zwalczać. Rozpiątkowski pisze także o tym, że Holenderski rząd odmówił chrześcijańskiej fundacji grantu za przekonanie, że homoseksualizm, można leczyć. Po pierwsze – nie można leczyć bo to nie jest choroba, a o leczeniu może być mowa tylko w przypadku choroby. Po drugie – w cywilizowanym kraju organizacja, która korzysta ze środków publicznych nie może rozpowszechniać kłamstw o homoseksualizmie i prowadzić homofobicznej działalności. Po trzecie – organizacja ta nie dlatego nie dostała pieniędzy, że pan x lub pani y uważali, że homoseksualizm można leczyć (choć nie można!!!), ale dlatego, że za publiczną kasę chciała prowadzić swoje chore terapie, a jak już wspomniałem nie można leczyć czegoś co nie jest chorobą.
Autor pisze również o tym, że w ubiegłym roku w Bremie na chrześcijańskim festiwalu ateiści „obrażali słownie i grozili przemocą fizyczną”, krzycząc „Nigdy więcej Jezusa!” oraz „Masturbacja zamiast ewangelizacji!” i „Naziści!”. Wspomina także o haśle "Wiara w Boga jest uleczalna". Nie wiem, gdzie autor dopatrzył się tym gróźb przemocy fizycznej!!! W każdym bądź razie autor ostro potępia hasła i akcję ateistów i uznaje ją za niedopuszczalną. Jest to o tyle ciekawe, że w tym w tym samym artykule Rozpiątkowski potępia to, że rzekomo chrześcijanom krępuje się usta i nie pozwala manifestować swojej religijności. Typowa mentalność Kalego. Rozpiątkowski wyznaje zasadę, że chrześcijanie mogą obrażać i opluwać innych np. ateistów i gejów, podczas gdy ateiści i geje nie mają prawa do krytyki kościołów chrześcijańskich, a nawet mówienia o swoim ateizmie i homoseksualizmie. Co do samych protestów to nie były one skierowane przeciwko samemu chrześcijaństwu, a przeciwko homofobicznym i obraźliwym treściom, które były podczas festiwalu głoszone. Ale o tym Rozpiątkowski już nie wspomniał. Dlaczego mnie to nie dziwi? A dlatego, że chrześcijaństwo to ideologia, której wyznawcy już od 2000 lat manipulują ludźmi, kłamią i opluwają uzasadniając swoje zbrodnie nieistniejącym bogiem. Dlatego dobrze, że coraz więcej Europejczyków dostrzega to i otrząsa się z tego totalitaryzmu. Wiara w boga jest na szczęscie uleczalna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz