czwartek, 2 lipca 2009

Słowa na wiatr czy wind of change?

Konserwatyści mieli pierwszą kobietę premiera. Z pewnością będą mieli pierwszego ciemnoskórego premiera i pierwszego premiera geja - obiecał przyszły premier David Cameron.
To niejedyna odważna deklaracja, którą idący po władzę przywódca konserwatystów wypowiedział na środowym nocnym spotkaniu-przyjęciu z gejowskimi aktywistami w Londynie. Zaczął tym samym walkę o głosy społeczności gejowskiej, która była zawsze tradycyjnym elektoratem Partii Pracy.

Wybory odbędą się w 2010 r., najpewniej w maju. Ale już w ten weekend na Wyspach odbywa się wielka parada gejowska, a w sobotę aktywistów z organizacji homoseksualistów przyjmuje premier Gordon Brown. Cameron uparcie modernizujący partię i przesuwający jej środek ciężkości do centrum chciał skraść show przywódcy laburzystów.

Przeprosił więc gejów za wprowadzone przez Margaret Thatcher w 1988 r. przepisy zabraniające promowania homoseksualizmu w szkołach. Żelazna Dama związała nim ręce zarządzanych przez lewicę samorządów, które prowadziły kampanię przeciw homofobii. - Przepraszam, nie mieliśmy racji. To była sprawa emocjonalna. Musieliśmy w tej kwestii pójść do przodu i poszliśmy - mówił.

Jeszcze w 2003 r., kiedy głosami Partii Pracy przepis zabraniający promowania homoseksualizmu tzw. paragraf 28 został wykreślony z brytyjskiego prawa, Cameron - podobnie jak pozostali konserwatyści - sprzeciwiał się temu. Zasiadający wówczas w ławach torysów Shaun Woodward (dziś sekretarz ds. Irlandii Północnej) został wyrzucony z partii za krytykę konserwatywnego poparcia dla dyskryminującego gejów prawa i przeszedł do Partii Pracy.

Dziś przywódca torysów zapewnia, że jego ugrupowanie się zmieniło. Nie jest już tak konserwatywne w sprawach obyczajowych jak kiedyś, a w swoich szeregach ma sporo gejów. Np. za wdrożenie w życie strategii politycznej odpowiada zdeklarowany gej Nick Bowles, a żyjąca w partnerskim związku z prezenterką BBC Margot James jest wiceszefową partii odpowiedzialną za sprawy kobiet.

Zdaniem Tima Montgomery'ego, sekretarza byłego przywódcy konserwatystów Iaina Duncana Smitha, zbliżenie się do środowisk gejowskich to jeden z politycznych priorytetów Camerona. Z sondażu wynika jednoczesnie, że obecnie 62% Torysów popiera całkowite równouprawnienie gejów i lesbijek. Ale to, co podoba się działaczom gejowskim i centrowemu elektoratowi, spotyka się z krytyką twardego jądra partii. Za przeprosiny gejów Camerona skrytykował Norman Tebbit, minister w rządzie Margaret Thatcher. - Nie sądzę, aby trzeba było przepraszać za paragraf 28 - powiedział. I zarzucił Cameronowi koniunkturalizm.

Zastanawia mnie więc ile się zmienili faktycznie Torysi. Warto przypomnieć, że zamierzają oni utworzyć wspólną grupę wraz z PiSuarowcami w Parlamencie Europejskim, a to chyba też o czyms swiadczy. Nie do końca przekonują mnie slowa Camerona, choć milo z drugiej strony, że padly. Myslę jednak, że przed Torysami jeszcze dluga droga do normalnosci. A póki co na miejscy Brytyjczyka glosowalbym na Partię Pracy. To dzięki niej Wielka Brytania się zreformowala i przeszla z epoki wiktoriańskiej w XXI w.

1 komentarz:

  1. Angole to bydlaki. Wprowadzili zakaz homo w wielu koloniach, za co teraz te postkolonialne panstwa chca odszkodowania za ZACOFANIE cywilizacyjne jakie bylo nastepstwem podboju wspanialych cywilizacji przez angoli! Oskara tez wykonczyli! Teraz dopiero udaja bardzo progejowskich! To pic na wode. W londynie geje sa w geccie w soho, oza gettem nie uzjrzy sie pary gejowksiej, nie trzymaja sie za trece, itp.

    Pic na wode i tyle!

    OdpowiedzUsuń