poniedziałek, 27 lipca 2009

Kolejny nius adopcyjny

Dziś wyszperałem w necie kolejny ciekawy nius adopcyjny. Dlatego znów będzie o homoadopcji, tym razem w Wielkiej Brytanii. Słowem wstępu warto wspomnieć, że w Wielkiej Brytanii zalegalizowano cywilne związki partnerskie par tej samej płci w 2005 roku. Dają one dokładnie te same prawa, jakie mają małżeństwa heteroseksualne. W pierwszy dzień od wejścia w życie ustawy swój związek zalegalizowało ok. 700 par homoseksualnych w tym Elton John i jego wieloletni partner David Furnish. Według statystyk, w ciągu pierwszego roku 15.672 par homoseksualnych zarejestrowało swój związek. Najwięcej w Anglii - 14.100 związków, w Szkocji - 942, w Walii - 537 i w Irlandii Północnej - 109. Dominujący na wyspach Kościół anglikański jest jednym z najbardziej otwartych kościołów na świecie wobec par homoseksualnych. Od 2002 roku rozpoczął udzielanie błogosławieństw parom homoseksualnym. Co do samej adopcji to Wielka Brytania umożliwia parom tej samej płci nieograniczone prawo do adopcji dzieci. Równouprawnienie par homoseksualnych w sprawach adopcyjnych jest traktowane przez władze bardzo poważnie i przypadki dyskryminacji są karane. Przekonała się o tym niedawno dr Sheila Matthews, która została usunięta z komisji decydującej o tym, czy para spełnia kryteria do przyznania jej dziecka i zapewnienia dziecku właściwej opieki. Podczas prac komisji dopuszczała się dyskryminacji par homoseksualnych i wypowiadała stygmatyzujące i obraźliwe teksty pod ich adresem. Zachowanie dr Matthews zostało uznane za niedopuszczalne i łamiące prawo, przez co utraciła ona prawo do decydowania o kwalifikowaniu par do adopcji. Ten przypadek pokazuje mi, jak daleko w tyle jest Polska za cywilizowanymi krajami. I nikt mnie nie przekona, że dopuszczalnym jest prawo, które segreguje ludzi ze względu na orientację seksualną, zarówno w przypadku adopcji jak i każdej innej. Poza tym, umożliwienie adopcji dzieci przez pary homoseksualne to nie jest – jak się wydaje niektórym – spełnianie zachcianek gejów i lesbijek, ale szansa dla dzieci z domów dziecka na normalne życie w kochającej się rodzinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz