środa, 1 lipca 2009

Adam Leszczyński - Kto stoi za spiskiem gejów?

“Czy powinniśmy ulegać naciskom środowisk homoseksualnych? Czy można iść na kompromisy, wprowadzając dla niefundamentalnych katolików skrócony o połowę Dekalog?” – pyta w “Rzeczpospolitej” ks. Robert Nęcek, rzecznik prasowy archidiecezji krakowskiej i wykładowca w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.

Ks. Nęcek pisze o rzeczach ważnych – szkoda, że tajnym kodem. Uważa, że gejom “środowiska homoseksualne” (czyli kto właściwie?) próbują zapewnić równe traktowanie, czyli m.in. związki uznawane przez prawo i legalną adopcję dzieci. Nie tłumaczy jednak, kto miałby wprowadzić “skrócony o połowę dekalog” (chyba nie kościół katolicki?) i dlaczego miałby obowiązywać akurat “katolików niefundamentalnych” (jak odróżnić fundamentalnego od zwyczajnego – tego też nie pisze). Nie wiadomo więc, co autor ma na myśli. Wiadomo tyle, że geje knują coś groźnego.

Ks. Nęcek: “Wydaje się, że od pewnego czasu usiłuje się także w Polsce – poprzez odpowiednie kształtowanie opinii publicznej – wyrabiać powszechne przekonanie o dyskryminacji mniejszości, mając na myśli głównie mniejszość homoseksualną. W to rozumowanie wpisuje się choćby stworzona w Sejmie przez koalicję PO, PSL i SLD nowa ustawa medialna wyrzucająca zapisy o respektowaniu chrześcijańskiego systemu wartości, za podstawę przyjmujące uniwersalne zasady etyki i służbę w umacnianiu rodziny. W miejsce tych zapisów pojawił się nowy, o «przeciwdziałaniu dyskryminacji ze względu na rasę, narodowość, wyznanie, płeć, orientację seksualną ». Nietrudno się domyślić, że o tę ostatnią w szczególności chodzi.”

Nie wiem, dlaczego ks. Nęcek domyśla się, że chodzi w szczególności o prawa gejów i skąd wie, że w intencji autorów zapisu miałaby być one ważniejsze chociażby od praw mniejszości narodowych. Mniejsza jednak o te domysły. Wykładowcy Papieskiej Akademii Teologicznej chodzi o rzecz ważniejszą. “Czy w imię demokracji można dyskryminować większość”? – pyta.

Proszę księdza – o jaką dyskryminację tu chodzi? W jaki sposób prawo gejów – nielicznej mniejszości przecież – do zawierania związków partnerskich ma dyskryminować heteroseksualną większość? Nikt nikogo nie zmusza i zmuszać nie będzie do wstępowania w takie związki (ani w żadne inne). W jaki sposób samo istnienie legalnych związków gejów i lesbijek ma ograniczać prawa (i jakie!) heteroseksualnych katolików – fundamentalnych czy niefundamentalnych?

Zadziwiająca jest także łatwość, z jaką ks. Nęcek pisze o spisku “środowisk homoseksualnych”, nie próbując ani dowodzić, że on istnieje, ani wskazywać, kto do nich należy. Czy chodzi o garść aktywistów małych pozarządowych organizacji walczących o prawa gejów?

Jak każda decyzja polityczna – problem związków jednopłciowych powinien być przedmiotem publicznej debaty. Warto ją jednak prowadzić w sposób spójny i mający przynajmniej pozory racjonalności. Straszenie gejowskim spiskiem i nazywanie ludzi, z którymi się nie zgadzamy, zwolennikami “ideologii zła” – nie wystarczy.

Mam nadzieję, że cały Kościół w tej sprawie nie będzie mówił głosem ks. Nęcka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz