"Fe" - rzucił mój syn (wtedy 1,5 roku), gdy po raz pierwszy zobaczył na basenie czarnoskórego chłopca. Podszedł i próbował zetrzeć z jego skóry kolor, jakby to był brud. Było mi wstyd, że tak zareagował, ale skąd miał wiedzieć, że nie wszyscy ludzie są biali tak jak on, ja i każdy, kogo dotąd widział?To ja byłam winna, bo nie pokazałam mu, że skóra może mieć różne kolory. Tego samego dnia kupiłam klocki Duplo - wóz strażacki i trzech strażaków, w tym dwóch czarnoskórych. Od tamtej pory zamiast "fe" wołał: "mama, stlazak!". Potem byliśmy na wakacjach w Afryce i po kilku dniach kolor skóry przestał mieć dla niego znaczenie. Problem uprzedzeń rasowych mieliśmy za sobą.
Potem pojawiła się kwestia równouprawnienia. Dlaczego to zawsze mnie przynosi brudny kubek? Dlaczego woła: "MAMA, bałagan", kiedy rozgniata na podłodze maliny? W tej sprawie pomocny okazał się Bob Budowniczy (w wersji książkowej i na DVD), a właściwie jego żona Marta, która jest bardziej od Boba rozgarnięta i potrafi szybciej niż on wyremontować mieszkanie - zwłaszcza cement rozrabia w lepszych proporcjach.Odkryliśmy jeszcze Gryzikruszkę z "Dwóch niegrzecznych myszy" Beatrix Potter. Gryzikruszka jest dużo bardziej niegrzeczna od swojego męża Wścibka, łobuzowanie sprawia jej większą przyjemność i w ogóle ma lepsze pomysły. Czytając synowi tę bajkę, pomijam tylko ostatnią stronę: "A każdego ranka, bardzo wcześnie - zanim ktokolwiek się obudzi - Gryzikruszka zjawia się ze śmietniczką i miotłą, by pozamiatać w domu lalek!". Wyrwać strony się nie da. Takie wydanie. Nabrałam wprawy. Kiedy mój syn na ulicy wytknął palcem starszego człowieka poruszającego się o lasce, zaaplikowałam mu serię książek o żółwiu Franklinie. Jeden z jego najlepszych kumpli, borsuk, ma usztywnioną nogę (nie wiadomo, czy to chwilowy uraz, czy sprawa poważniejsza) i nie rozstaje się z kulami. A potem w ciążę zaszła moja przyjaciółka. Kiedy zadałam jej idiotyczne, ale odruchowe pytanie - czy chciałaby chłopca, czy dziewczynkę? Odpowiedziała: "Marzę o chłopcu i żeby był gejem, bo do końca życia będzie miał ze mną silną emocjonalną więź, jak w filmach Almodóvara". Była to odpowiedź szczera, ale nie takiej się spodziewałam. Poprawna brzmi przecież: "Wszystko jedno, ważne, żeby dziecko było zdrowe". Okolicznością łagodzącą może być to, że przyjaciółka jest pół-Francuzką, a więc wychowała się w kraju, w którym słowo "homofobia" wyszło już w zasadzie z użycia.A jeśli mój syn będzie gejem? - po raz pierwszy się nad tym zastanowiłam. Wszystko jedno. Ważne, żeby był szczęśliwy (i to jest poprawna odpowiedź!). A czego trzeba, żeby gej mógł być szczęśliwy?Szczęśliwy gej nie musi ukrywać ani wstydzić się tego, że jest gejem. Gdy się zakocha, może związać się z partnerem, także w obliczu prawa. Jeśli będzie chciał mieć dziecko - czemu nie mógłby go adoptować? Przecież staram się wychować syna na dobrego ojca. Teraz, gdy wchodzimy do sklepu z zabawkami, nie narzucam synowi, w którą ma iść stronę - z reguły wybiera dział z samochodami, ale ostatnio poprosił o wózek (tak - różowy!) z działu dla dziewczynek i wozi w nim ulubionego pluszowego królika. Na razie nie mam pewności, jakiej jest orientacji. Jedno wiem na pewno - homofobem nie będzie. Na jesieni ukaże się polskie wydanie bajki "Z Tangiem jest nas troje" o parze pingwinów gejów wychowujących małego pingwina. Kupimy ją na pewno. Śledziłam zamieszanie medialne związane z publikacją tej książki. Większość głosów była przewidywalna: homofob miał podejście homofobiczne itd. Jeden głos mnie zaskoczył - Grzegorza Napieralskiego z SLD. Kiedy "Dziennik" zapytał go, czy kupiłby swoim dzieciom książkę o pingwinach gejach, szef lewicowej partii odpowiedział, że "jego dzieci wolą klasyczne bajki". Dzieci, panie pośle, wolą takie bajki, jakimi rodzice potrafią ich zaciekawić. Klasyczne bajki - konserwatywne poglądy - pomylił pan partie.
Potem pojawiła się kwestia równouprawnienia. Dlaczego to zawsze mnie przynosi brudny kubek? Dlaczego woła: "MAMA, bałagan", kiedy rozgniata na podłodze maliny? W tej sprawie pomocny okazał się Bob Budowniczy (w wersji książkowej i na DVD), a właściwie jego żona Marta, która jest bardziej od Boba rozgarnięta i potrafi szybciej niż on wyremontować mieszkanie - zwłaszcza cement rozrabia w lepszych proporcjach.Odkryliśmy jeszcze Gryzikruszkę z "Dwóch niegrzecznych myszy" Beatrix Potter. Gryzikruszka jest dużo bardziej niegrzeczna od swojego męża Wścibka, łobuzowanie sprawia jej większą przyjemność i w ogóle ma lepsze pomysły. Czytając synowi tę bajkę, pomijam tylko ostatnią stronę: "A każdego ranka, bardzo wcześnie - zanim ktokolwiek się obudzi - Gryzikruszka zjawia się ze śmietniczką i miotłą, by pozamiatać w domu lalek!". Wyrwać strony się nie da. Takie wydanie. Nabrałam wprawy. Kiedy mój syn na ulicy wytknął palcem starszego człowieka poruszającego się o lasce, zaaplikowałam mu serię książek o żółwiu Franklinie. Jeden z jego najlepszych kumpli, borsuk, ma usztywnioną nogę (nie wiadomo, czy to chwilowy uraz, czy sprawa poważniejsza) i nie rozstaje się z kulami. A potem w ciążę zaszła moja przyjaciółka. Kiedy zadałam jej idiotyczne, ale odruchowe pytanie - czy chciałaby chłopca, czy dziewczynkę? Odpowiedziała: "Marzę o chłopcu i żeby był gejem, bo do końca życia będzie miał ze mną silną emocjonalną więź, jak w filmach Almodóvara". Była to odpowiedź szczera, ale nie takiej się spodziewałam. Poprawna brzmi przecież: "Wszystko jedno, ważne, żeby dziecko było zdrowe". Okolicznością łagodzącą może być to, że przyjaciółka jest pół-Francuzką, a więc wychowała się w kraju, w którym słowo "homofobia" wyszło już w zasadzie z użycia.A jeśli mój syn będzie gejem? - po raz pierwszy się nad tym zastanowiłam. Wszystko jedno. Ważne, żeby był szczęśliwy (i to jest poprawna odpowiedź!). A czego trzeba, żeby gej mógł być szczęśliwy?Szczęśliwy gej nie musi ukrywać ani wstydzić się tego, że jest gejem. Gdy się zakocha, może związać się z partnerem, także w obliczu prawa. Jeśli będzie chciał mieć dziecko - czemu nie mógłby go adoptować? Przecież staram się wychować syna na dobrego ojca. Teraz, gdy wchodzimy do sklepu z zabawkami, nie narzucam synowi, w którą ma iść stronę - z reguły wybiera dział z samochodami, ale ostatnio poprosił o wózek (tak - różowy!) z działu dla dziewczynek i wozi w nim ulubionego pluszowego królika. Na razie nie mam pewności, jakiej jest orientacji. Jedno wiem na pewno - homofobem nie będzie. Na jesieni ukaże się polskie wydanie bajki "Z Tangiem jest nas troje" o parze pingwinów gejów wychowujących małego pingwina. Kupimy ją na pewno. Śledziłam zamieszanie medialne związane z publikacją tej książki. Większość głosów była przewidywalna: homofob miał podejście homofobiczne itd. Jeden głos mnie zaskoczył - Grzegorza Napieralskiego z SLD. Kiedy "Dziennik" zapytał go, czy kupiłby swoim dzieciom książkę o pingwinach gejach, szef lewicowej partii odpowiedział, że "jego dzieci wolą klasyczne bajki". Dzieci, panie pośle, wolą takie bajki, jakimi rodzice potrafią ich zaciekawić. Klasyczne bajki - konserwatywne poglądy - pomylił pan partie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz