niedziela, 23 sierpnia 2009

Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska - Litwo, ojczyzno nie moja



Przejdźmy się po Wilnie z tęczową flagą - proponuję Eduardasowi Platovasowi i jego partnerowi Vladimirasowi Simonko. To dwaj 45-letni najbardziej znani litewscy geje, którzy jako pierwsi w historii niepodległej Litwy dokonali publicznego coming outu. Na pierwszej stronie największego dziennika opowiedzieli o życiu we dwóch.

Po czymś takim spacer z tęczową flagą wydaje się pestką, ale Platovas robi kwaśną minę. - Nie wiem, po co - mruczy w odpowiedzi.
- Bo może to ostatni raz, kiedy bezkarnie będziecie mogli przejść się po mieście z symbolem praw gejów i lesbijek. Nie wiesz, czy nie zakażą tego nową ustawą - mówię.

Jesienią litewski Sejm będzie debatował nad uchwaleniem kary do 5 tys. litów (ok. 6 tys. zł), prac społecznych albo aresztu za "publiczne propagowanie związków homoseksualnych". Tuż przed wakacjami zdążył przyjąć ustawę o ochronie nieletnich przed szkodliwą informacją zakazującą "propagandy związków homoseksualnych, biseksualnych albo poligamicznych" w mediach, szkołach i miejscach publicznych. Nie wiadomo, czy posłowie nie uznają tęczowej flagi właśnie za takie "propagowanie".

- Na nas nie licz - Platovas nie daje się przekonać. - Ale zapytamy naszych wolontariuszy.

Naród litewski wymiera

Dr Mantas Adomenas, 37-letni poseł z Partii Konserwatywnej, głosował za nową ustawą.

- Zadeklarowaliśmy poparcie dla wartości rodzinnych - mówi ciepłym głosem. Na zewnątrz kawiarni hotelu Astorija przechadzają się nieliczni w tym roku turyści. - Nie sądziliśmy, że zrobi się z tego międzynarodowa afera. Naród litewski wymiera i trzeba promować tradycję.

- I zagrozi mu 2-5 proc. społeczeństwa? - pytam, bo szacuje się, że średnio tyle jest w społeczeństwie osób nieheteroseksualnych. Wszystkich Litwinów jest 3,4 mln.

Adomenas się uśmiecha. - To rzeczywiście może dziwnie brzmieć. Ale lobby homoseksualne bardzo się ostatnio zaktywizowało i narzuca społeczeństwu swoje wartości. Na Litwie od czasów sowieckich dozwolona jest aborcja. Bycie samotną matką nie jest już stygmatem, ale stylem życia. Połowa małżeństw kończy się rozwodem. Liczba zgonów przewyższa liczbę urodzeń.

- I geje są temu winni?

Znów uśmiech. - Trudno - mówi, splatając dłonie - za pomocą ustawy dać odpowiedź na rozwody, otwarte związki, postmodernistyczną rzeczywistość. Łatwiej zakazać pokazywania związków homoseksualnych.

Prawo nie działa

W siedzibie Ligi Gejów Litewskich oglądam wystawę "Życie razem. Rodzina tradycyjna i nietradycyjna". Na czarno-białych zdjęciach Ugniusa Gelgudy mężczyzna podrzuca dziecko, kobieta i mężczyzna leżą obok siebie, rozwiedziona starsza kobieta i starszy mężczyzna siedzą razem na sofie, kobieta obejmuje kobietę, mężczyzna - mężczyznę.

- Wystawa miała być pokazana w nadmorskim miasteczku Juodkrante, ale miejscowe władze zażądały usunięcia dwóch zdjęć - z dwoma mężczyznami. Autor odmówił, a my napisaliśmy skargę do rzeczniczki równych szans - opowiada Vladimiras Simonko.

- Karierę robi ostatnio przymiotnik "tradycyjny" - podpowiada Eduardas Platovas. - Dalię Grybauskaite, zanim została prezydentem, dziennikarz zapytał: "Czy może pani zaprzeczyć, że nie jest tradycyjnej orientacji seksualnej?". Odpowiedziała, że jeśli pytanie brzmi, czy jest lesbijką, to nie, nie jest. Rodzina ma być tradycyjna i wartości mają być tradycyjne.

Kiedy Simonko i Platovas w 1992 roku chcieli zarejestrować stowarzyszenie gejów, odmówiono im, bo w mocy było jeszcze prawo karzące "stosunki między dwoma mężczyznami" trzema latami więzienia. Usunięto je z kodeksu karnego dopiero w 1993 roku.

Simonko: - Myśleliśmy, że to początek zmian na lepsze. Założyliśmy pierwsze stowarzyszenie gejowskie, pierwszą gejowską gazetę, otworzyliśmy klub, wydawaliśmy książki, lobbowaliśmy, żeby w pisanych na nowo ustawach znalazła się "dyskryminacja ze względu na orientację seksualną" i żeby znalazła się w prawie karnym i w uprawnieniach rzecznika ds. równych szans, prowadziliśmy kampanie antydyskryminacyjne, przygotowywaliśmy raporty o dyskryminacji. Okazało się, że byliśmy naiwni.

Platovas: - Założyliśmy, że jak prawo będzie dobre, to wszystko się ułoży. A prawo nie działa. Do tej pory nie wspominaliśmy o związkach partnerskich. Ale tu nawet pokazywanie, że jesteśmy normalni, wywołało skandal.
Litewscy posłowie jasno wyłożyli swoje poglądy na temat homoseksualistów na łamach dziennika "Respublika" jeszcze za poprzedniej kadencji. Liga Gejów Litewskich wypowiedzi opublikowała na swojej stronie.

Kazys Bobelis (wówczas Litewscy Chrześcijańscy Demokraci, chirurg): - Litwa nie potrzebuje homoseksualistów. Przynoszą wstyd Litwie, organizując w naszym kraju swoje konferencje. Homoseksualizm to choroba i powinno się ją leczyć.

Arimantas Dumeius (Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci, kardiochirurg) też nie zauważył, że Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła homoseksualizm z listy chorób: - Nie wolno propagować patologii. Mówię to jako lekarz.

Petras Gražulis, jeden z inicjatorów ustawy (Porządek i Sprawiedliwość): - Ci ludzie naprawdę są chorzy i zboczeni. Stwarzają zagrożenie dla społeczeństwa, ponieważ molestują dzieci.

Algimantas Salamakinas (Litewscy Socjaldemokraci): - Homoseksualiści na Litwie wzmogli swoje działania, domagając się różnych praw. To wywołuje obawy.

Danute Bekintiene (Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci): - Nie ma potrzeby tłumaczyć, dlaczego rośnie liczba homoseksualistów. Dlatego że jest więcej tolerancji. Swoje wartości promują nawet w telewizji. Nasza tolerancja może być niebezpieczna.

Leokadia Poczykowska (wówczas Akcja Wyborcza Polaków na Litwie): - Myślę, że to choroba. Nikt nie powinien być za to potępiany, ale mam dzieci i chcę, żeby były tradycyjnej orientacji i pomnażały ludzkość.

Kazimira Danute Prunskiene (wówczas minister rolnictwa, szefowa Litewskiego Ludowego Związku Chłopskiego, pierwsza premier niepodległej Litwy): - Jeśli ludzkość podążałaby tą ścieżką, z pewnością by się zdegenerowała.

Liudvikas Sabutis (prawnik, Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci): - W normalnym społeczeństwie wszyscy członkowie muszą być normalni.

Vladimiras Voleiokas (Związek Liberałów i Centrum): - Jestem poprawnej orientacji seksualnej. Nasz kraj jest w końcu chrześcijański.

Wiem, kim jesteście

Eduardas Platovas: - Po naszym coming oucie Vladimiras wystąpił w telewizji i zaczęliśmy dostawać anonimy.

- Groźby?

Vladimiras Simonko: - Nie. Karteczki z napisem: "Pederaści", "Perwerci".

Platovas: - To wyglądało tak, jakby chcieli nam pokazać, że to oni kontrolują sytuację.

Simonko: - Że jesteśmy na ich terytorium. Zostałem napadnięty w supermarkecie, a obsługa śmiała się i odmówiła wezwania policji. Kiedy populistyczna gazeta "Respublika" opublikowała nasz adres, musieliśmy wykupić monitoring, a w nocy jeździliśmy tylko taksówkami. Policjantka poradziła, żebyśmy przenieśli się do bardziej "artystycznej" dzielnicy. I po roku rzeczywiście się wyprowadziliśmy.

Platovas: - Ale pół roku temu sąsiad krzyczał do nas: "Wiem, kim jesteście! Chcecie, żebym wszystkim powiedział?". Wydawało mu się, że może nas tym jeszcze szantażować.

- Czy wasi wolontariusze zgodzili się na spacer po Wilnie z tęczową flagą?

Simonko i Platovas kiwają głowami: - Nie. I nie możemy nalegać. Spróbuj jeszcze z Andreą, to nasz wolontariusz z Sycylii, może on się zgodzi. Ale my nie będziemy nalegać - zastrzegają znowu.

Andrea zgadza się od razu: - Kiedy?

Sam próbował zrobić taką akcję, ale nie znalazł chętnych. W ogóle spodziewał się, że będzie mógł na Litwie organizować różne imprezy, a tak naprawdę nie wychodzi z biura. Władze miasta do tej pory wszystkich zakazywały.
Nie tego się spodziewał po Litwie.

Kiedy wybierał miejsce na staż, przeczytał, że w Wilnie są trzy kluby gejowskie i jakieś puby - świetnie, tak jak w mojej rodzinnej Katanii - pomyślał. - Na miejscu okazało się, że jest tylko jeden klub działający od czwartku do soboty, i to nawet nie klub, ale pub. Geje boją się objąć na ulicy. Sycylia też jest katolicka, ale da się tam żyć.

Więc zamiast roku Andrea w Wilnie spędzi pół, a na sześć dni przed wyjazdem poparaduje z tęczową flagą. Umawiamy się na następny dzień. Na 17, kiedy ludzie wychodzą z biur i reprezentacyjnym Gedymino Prospektas - aleją Giedymina - wracają do domu.

Polskim kolegom z PiS radzę

Poseł Adomenas, choć głosował za ustawą o ochronie nieletnich, to teraz nie może się doczekać końca wakacji parlamentarnych, żeby zacząć pracę nad poprawkami. Właściwie został jej krytykiem. - Autorzy ustawy nie podali definicji "propagandy", stwierdzili, że zadecyduje o tym praktyka sądowa. To bardzo niebezpieczna sytuacja, a oponenci tylko ją wykorzystują.

Prace nad usunięciem z ustawy homofobicznych zapisów podjęła już prezydent Dalia Grybauskaite, a Unia Liberalna stwierdziła, że zwróci się do sądu konstytucyjnego, żeby sprawdził, czy nowe prawo nie jest sprzeczne z konstytucją.

- W takiej formie ustawa jest bardzo podatna na krytykę. Polskim kolegom, którzy chcieliby ją wprowadzić - a zamiar taki zgłosili posłowie PiS Mularczyk i Górski - radziłbym, żeby jak najbardziej ją uszczegółowili. Trzeba wyraźnie rozróżnić poziom moralny i wykonanie. My ogłosiliśmy zasady, ale nie wiemy, jak je osiągnąć.

- Karami?

- Nie jestem za karaniem. To promują nacjonaliści. Co innego zakaz parad, a co innego ich kryminalizowanie. To powinno być rozumiane bez słów, że w pewnych godzinach homoseksualistów w telewizji nie powinno się pokazywać. Nie powinni też mówić o swoich partnerach jak o mężu czy żonie, bo te określenia są zarezerwowane dla związku kobiety i mężczyzny. Nie mówię, żeby ich nie pokazywać wcale, ale nie wtedy, kiedy mogą to obejrzeć dzieci. Oglądanie filmu z homoseksualistami nie zrobi z nich homoseksualistów, ale sprawi, że pomyślą: "Moja rodzina to nie jest jedyna opcja". A to jest propagowanie relatywizmu.

Zdaniem Eduardasa Platovasa to tylko wymówka. - Chrześcijańscy demokraci i konserwatyści wykorzystują radykałów. Radykałowie proponują kary za "propagowanie związków homoseksualnych", a konserwatyści mogą wtedy powiedzieć: "My aż tak daleko się nie posuniemy. Chodzi nam tylko o dzieci". Ale ustawa stoi w wyraźnej sprzeczności z prawem unijnym.

Poseł Adomenas: - To nie jest łamanie prawa unijnego. Takie są przekonania naszego społeczeństwa. W Unii powinniśmy się uczyć na irlandzkich wyjątkach.

Mogą polecieć obelgi

Andrea przed wyjściem jeszcze się upewnia: - Na pewno chcesz maszerować z flagą? Ludzie tu mogą różnie zareagować.

I podaje liczby. 68 proc. Litwinów nie chciałoby mieszkać w tej samej okolicy co homoseksualiści. 62 proc. nie chciałoby należeć do żadnej organizacji, która przyjmuje w swoje szeregi homoseksualistów. 69 proc. nie chciałoby, żeby homoseksualiści pracowali w szkole, a 50 proc. - w policji. 60 proc. nie zgadza się na parady gejowskie.

Więcej - 82 proc. - uważa związki homoseksualne za nieakceptowalne tak samo jak cudzołóstwo. Nie do zaakceptowania jest też klonowanie ludzi i hazard.

Andrea, choć na własnej skórze nie doświadczył litewskiej homofobii, wie, że mężczyzna z flagą może zostać pobity, ale dziewczyna już nie.

- Ludzie mogą się naśmiewać, mogą polecieć obelgi: "pederastai", "homikai", a na mnie - "vištigaidis" - to kapłon, wykastrowany kogut.

Proponuję, że sama poniosę flagę. - Zobaczmy, co się stanie.

Lesbijka to żart, gej - zagrożenie

24-letnia Vaida, artystka, na rozmowę prowadzi nas do pełnego młodzieży i dzieci parku w centrum Wilna. Nie ma nic przeciwko użyciu jej prawdziwego imienia, ale nazwiska już nie poda. Na fotografię też się zgadza, ale bez twarzy. Rodzice nie wiedzą, że jest lesbijką, choć wielu znajomych o tym wie. - Zaraz zaczęliby siebie winić. Ostatnio słyszałam ich rozmowę. Podejrzewają, że zostałam zgwałcona i dlatego nienawidzę mężczyzn. A ja bardzo lubię mężczyzn.

Badania pokazują, że lesbijki od gejów bardziej kryją się ze swoją orientacją seksualną. Vaida o swojej dziewczynie mówi "przyjaciółka". - Nie lubię określenia "partnerka", a poza tym - po co denerwować ludzi? Ludzie nie lubią tego, czego nie rozumieją, a czasami nawet się tego boją.

Zdaje sobie sprawę, że jeśli chodzi o homoseksualistów, lesbijkom jest łatwiej: - Telewizja pokazuje pieprzne sceny z gejami, ale nie z lesbijkami.

Nie chodzę na imprezy lesbijskie ani gejowskie. Raz chciałam pójść z dziewczyną. W drzwiach zatrzymała nas ochroniarka i zasypała pytaniami: "Wiecie, dokąd wchodzicie? Skąd się dowiedziałyście? Macie aparat fotograficzny? Z aparatem nie wolno wchodzić". To nie weszłyśmy.

Chodziłyśmy do klubów dla wszystkich i jak chciałyśmy się przytulić, to się przytulałyśmy. Teksty leciały: "O, patrzcie, lesbijki" - i śmiech. Ale gdyby tak samo zrobili faceci, skończyłoby się na ulicy. Tak samo jak chodziłyśmy za rękę po Gedymino - chłopcy daleko by nie zaszli.

W litewskim społeczeństwie lesbijki są traktowane jako żart, geje - jako zagrożenie.

Ale nie wiem, czybym poszła z tęczową flagą.

Na widok flagi uciekł

Przed parkiem kierowca SUV-a trąbi na nas i przez okno wystawia kciuk w górę.

Andrea: - Nie jestem pewien, czy naprawdę się cieszy na nasz widok.

Młodsi przechodnie się śmieją - nie wiemy: z nas czy do nas - albo przyglądają się zaciekawieni. Starsi patrzą spode łba albo uciekają wzrokiem.

Zaczepiamy dwie nastolatki, które długo myślą, co powiedzieć, i w końcu deklamują: - Najważniejsza jest miłość.

Andrea podbudowany tą wypowiedzią zaczyna wierzyć w naród litewski i kiedy wchodzimy na Gedymino Prospektas, łapie za drugi koniec flagi. - Właśnie minęliśmy geja - informuje poważnie.

Patrzę zdziwiona, a Andrea wywraca oczami. - No przecież wiem, że to był gej. Od razu widać. Na widok flagi przyspieszył, odsunął się jak najdalej i uciekł. Naprawdę uciekł.

Czego dzieci nie powinny

Aušrine Burneikiene , litewska rzeczniczka równych szans, kładzie na stole oficjalne pismo do Jerzego Buzka, José Manuela Barrosa i Dalii Grybauskaite, nowej prezydent Litwy:

"Niepokoi nas, że nowe prawo może być użyte, by zakazać jakiejkolwiek debaty na temat homoseksualności i dyskryminacji doświadczanej przez LGBT (lesbijki, gejów, biseksualistów i transgenderystów) w ich życiu codziennym. To może rodzić szkodliwe skutki i prowadzić do dodatkowej stygmatyzacji i dyskryminacji ludzi z powodu ich orientacji seksualnej".

Burneikiene rzeczniczką jest już 11. rok. Zaczynała od przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na płeć, teraz zajmuje się również dyskryminacją ze względu na wiek, niepełnosprawność, język, grupę etniczną, status społeczny, wyznanie, przekonania, pochodzenie oraz orientację seksualną. - O społeczeństwie litewskim można powiedzieć, że jest homofobiczne, tak samo jak o społeczeństwie polskim. Zmiana tej sytuacji zależy od otwartej dyskusji. Moje dzieci mają znajomych homoseksualnych i nie mają z tym żadnego problemu. Tak jak ludzie, którzy mówią: "Mam sąsiadów homoseksualistów, jeden z nich zarządza naszą wspólnotą. To porządni ludzie, ale inni homoseksualiści...".

Moim zdaniem, jeśli chodzi o ochronę dzieci, nie powinny one oglądać ani seksu homoseksualnego, ani heteroseksualnego.

Teraz sushi, a o gejach później

- Do dworca, do dworca, za darmo, nie trzeba biletu! - Gerda wychyla się przez przednie drzwi zabytkowego "ogórka" i zachęca do jazdy "trolejbusem tolerancji".
W Kownie kierowcy odmówili wyjechania z zajezdni trolejbusem z tęczowymi flagami i hasłami: "Lesbijka może pracować w szkole", "Gej może służyć w policji". W Wilnie podobny trolejbus też nie wyjechał z zajezdni.

Tym razem Stowarzyszeniu Tolerancyjnej Młodzieży się udało. Tylko że ich autobus to nieliniowy "ogórek" i nie ma tęczowej flagi.

- Na Litwie mieszkają ludzie ze 118 krajów - 26-letni Arturas Rudomanskis, absolwent biologii i prawa, rozpoczyna wykład, jak tylko pasażerowie usiądą, a wolontariusz poda im sushi, daktyle albo suszone mięso z Armenii.

Rudomanskis mówi o dyskryminacji, ale dyskryminację ze względu na orientację seksualną tylko wymienia i przechodzi dalej. - Bo ludzie nie reagowaliby na nas już tak entuzjastycznie.

Tolerancyjna Młodzież dostała grant od ambasady Holandii na opracowanie dwóch książeczek: jednej dla nauczycieli, którzy dowiadują się, że mają w klasie homoseksualnego ucznia, drugą dla rodziców homoseksualnych dzieci.

Rudomanskis: - Na Litwie jest wiele samobójstw wśród młodych chłopców. Rada Europy zaleciła Litwie poważnie potraktować sprawę, bo dane mówią, że wielu z tych młodych to homoseksualiści. Ale oczywiście jeśli ustawa o ochronie nieletnich wejdzie w życie, nie będziemy mogli naszych książek rozpowszechniać.

Tolerancyjna Młodzież próbowała też spacerować aleją Giedymina z tęczową flagą. W święto odzyskania niepodległości przez Litwę - 11 marca. - Nie dostaliśmy pozwolenia na zgromadzenie, więc poszliśmy w dziewięć osób. I spotkaliśmy kilkuset nacjonalistów. Było mnóstwo policji, więc nic nie mogli nam zrobić, ale robili nam zdjęcia, podchodzili blisko i wykrzykiwali nasze nazwiska, z niektórymi przecież dobrze się znamy.

Nie ma złych pytań

Na placu przed katedrą dogania nas czterdziestolatek z córką. - Co to jest? - wskazuje na flagę i widać, że jest zdenerwowany.

Uśmiecham się serdecznie. - To jest tęczowa flaga, symbol praw gejów i lesbijek.

- Jesteś lesbijką? - ton czterdziestolatka robi się natarczywy.

- Jestem dziennikarką z Polski i interesuje mnie, co Litwini myślą o nowej ustawie.

Andrea radził, żeby na początku przedstawiać się jako dziennikarka, to ludzie będą mniej negatywnie nastawieni.

- Jesteś lesbijką? - czterdziestolatek się nie poddaje.

- Nie.

Od razu zwraca się do Andrei: - A ty jesteś gejem?

Andrea zaciska usta, bo atmosfera robi się napięta: - Jestem.

- I pierdolisz się z innym mężczyzną? - wypala i zbliża się tak, jakby chciał Andreę uderzyć.
- Chodzi też o miłość.

Czterdziestolatek jakby tego nie słyszy i zaczepnym tonem wyznaje: - Wiesz, nigdy tego nie próbowałem.
Andrea na tak nieoczekiwane wyznanie nie mówi nic.

- Masz jakieś pytania? - przechodzień pyta córkę, która przez cały czas stoi z opuszczoną głową.

- Jeśli masz, to pytaj - zachęcam. - Nie ma złych pytań.

Dziewczynka zaprzecza ruchem głowy, a jej tata zwraca się do nas: - Dziękuję, dostałem odpowiedź na moje pytania. Do widzenia - i ciągnie córkę za sobą.

W drodze powrotnej Andrea przyznaje: - Myślałem, że będzie gorzej. W Kownie to i kobietę by pobili.

Jak wyjdziesz z szafy...

Dr Arnas Zdanevieius wykłada w Kownie. To znaczy oficjalnie jest jeszcze zatrudniony na Uniwersytecie Witolda Wielkiego do końca wakacji, chociaż już od pół roku nie wykładał. Prowadził zajęcia o społeczeństwie obywatelskim, urlopach ojcowskich, edukacji obywatelskiej oraz homofobii i dyskryminacji w pracy.

To właściwie paradoks, bo w czerwcu zarejestrował w sądzie sprawę przeciwko uniwersytetowi o dyskryminację i zwolnienie z pracy ze względu na orientację seksualną.

- W 2006 roku lokalna gazeta opublikowała moje zdjęcie na tle tęczowej flagi oraz rozmowę ze mną, w której przyznaję, że jestem gejem - opowiada przy piwie w wileńskiej kafejce. Wyprowadził się z Kowna i na razie mieszka w Wilnie, a potem zobaczy. Wysoki blondyn w jasnoniebieskiej koszuli, dżinsach, z kilkudniowym zarostem. - Rektor mówił, że przychodzili do niego rodzice, którym publikacja w gazecie się nie podobała - uśmiecha się, ale wtedy nie było mu do śmiechu.

- Któryś polityk o gejach powiedział: "Jak wyjdziecie z szaf i swoich pubów, stajecie się wrogami". Więc stałem się wrogiem. Zorganizowałem międzynarodową akademicką konferencję o homofobii. Dziekan wydziału się zgodził, ale dokładnie wtedy, kiedy konferencja się rozpoczynała, zaplanował zebranie wydziału. Żaden nasz socjolog nie przyszedł.

Koleżanka z pracy powiedziała tej samej gazecie, że Arnas załatwia swoje sprawy przy pomocy studentów. Rok później to ona zakazała wydawania naszej gazety. A to był pomysł studentów. I gazeta, i założenie organizacji Tęcza - Studenci i Profesorowie Wspierający Homoseksualistów. Rektor nigdy nie pozwolił jej zarejestrować i nie ma się co dziwić. Choć to świecka uczelnia, to przewodniczącym rady jest biskup. Pedał rujnuje reputację dobrego katolickiego uniwersytetu.

Tylko że ja nie chcę już więcej kłamać, nie chcę nosić maski. Mój ojciec, któremu sąsiad wykrzyczał: "Twój syn jest pedałem", zadał mi dwa ważne pytania: czy to możliwe, żeby mężczyzna kochał innego mężczyznę i czy zamierzam wyjść za mąż. A całe życie myślałem, że mnie zabije i wykopie z domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz