Wchodząc dziś na stronę Polgej doznałem niemałego szoku po przeczytaniu artykułu „Słowo na dzień ojca” niejakiego Łukasza Bednarczyka, który rozpisuje się nad tym, jak to ojciec bijący i zaniedbujący synów wychowa ich na gejów, a nadopiekuńcza matka mu w tym pomoże. Żeby to Polgej umieścił w dziale „Humor” to bym to przełknął, ale redakcja strony widać traktuje te brednie całkiem poważnie. Chyba lepiej żeby Polgej już nic nie publikował. Przecież puszczanie takich tekstów to żenada.
W tekście Bednarczyka czytamy:„Z badań, z których wynikami zetknąłem się studiując psychologię, oraz z relacji kilku osób o orientacji homoseksualnej wywnioskowałem, że wielu homoseksualistów miało w dzieciństwie podobną sytuację rodzinną. Więzi pomiędzy poszczególnymi członkami rodziny były zaburzone.” No to ja współczuję poziomu na psychologii. Szkoda, że autor nie podał nazwy uczelni ku przestrodze przyszłych studentów. Badania – jak łatwo wywnioskować z tekstu – to prace pochodzące z lat 50, które dzisiaj należałoby przytaczać raczej jako historyczną ciekawostkę. Ich naukowość, a raczej „naukawość”, jest bardzo bliska teoriom Freuda, które mają tę samą zaletę, co przytaczane badania, tzn. są nieweryfikowalne i są jak wróżenie z fusów, co oznacza, że każdy może sobie wywróżyć z nich co mu się podoba. Podanie przykładu relacji kilku osób przez Bednarczyka zakrawa natomiast na żart. Jakaż to świetna próba badawcza!
Dalej Bednarczyk przytacza kolejny raz teorie Eichelbergera, który jest bardziej gwiazdą medialną niż psychologiem, o tym jakoby syn odrzucany i niekochany przez ojca pragnie kontaktu z innymi mężczyznami i przez to staje się homoseksualny. Kilka akapitów dalej autor pisze natomiast coś całkowicie odmiennego, a mianowicie to, że syn odrzucony i karany przez ojca zaczyna unikać ojca, a przez to także innych mężczyzn i skłania się ku matce i kobietom od których czerpie wzorce. Całkowity brak logiki. Widać na studiach Bednarczyk miał za dużo fusologii a za mało zajęć z logiki.
No tym sposobem wracamy kolejny raz do wróżenia z fusów, bo tym są przytaczane przez Bednarczyka teorie. Idąc tropem Bednarczyka można bowiem zaprezentować całkowicie odmienne teorie. Można równie dobrze założyć, że bardzo dobre relacje syna z ojcem są przyczyną homoseksualizmu. Syn, który ma dobre relacje ze swoim ojcem, będzie tego samego poszukiwał poza rodziną u innych mężczyzn. Bednarczyk pisze tak: „Syn, odczuwający wyraźnie brak akceptacji i spragniony miłości, więzi uczuciowej z ojcem, szuka jej u innych mężczyzn. Dla dziecka sytuacja taka jest bardzo trudna: „Dlaczego tata mnie kocha?" W życiu dorosłym homoseksualisty takie doznanie z dzieciństwa daje efekt jednoznaczny: „Niech jakiś mężczyzna mnie pokocha!". Ale czemu właśnie tak, skoro sam Bednarczyk pisze jednocześnie w swoim tekście, że złe relacje z ojcem powodują to, że syn unika kontaktu z innymi mężczyznami. Skoro tak to dobre relacje z ojcem powinny skłaniać do nawiązywania więzi z innymi mężczyznami. Może należałoby zatem napisać następująco: „Syn, odczuwający akceptację i miłość od ojca, szuka jej u innych mężczyzn. Dla dziecka sytuacja wygląda następująco: „Tata mnie kocha" W życiu dorosłym homoseksualisty takie doznanie z dzieciństwa daje efekt jednoznaczny: „Niech inny mężczyzna mnie też pokocha!".
Bednarczyk bredzi dalej o wzorcach czerpanych przez gejów od matek i ciotek, co ma wyjaśniać – jak pisze Bednarczyk „dlaczego tak wielu z nas miało i nadal często ma więcej koleżanek, przyjaciółek niż heteroseksualnych kolegów czy przyjaciół.” Prawda jest jednak taka, że to niczego nie wyjaśnia. Zupełnie niczego. Współczuję autorowi, który - jak wynika z zacytowanego zdania – jest gejem, tego że doszukuje się takich absurdalnych uzasadnień swojego gejostwa. Autorowi tekstu chciałbym przypomnieć, że szereg psychologów w przeszłości twierdziło także coś zgoła odmiennego, a mianowicie to, że nie brak męskiego towarzystwa prowadzi do homoseksualizmu czy jest jego przejawem, a właśnie męskie otoczenie, które miało sprzyjać nawiązywaniu racji erotycznych męsko-męskich. Doszukiwano się tego, że zawiązane w okresie dojrzewania relacje seksualne z tą samą płcią np. w internatach, skutkują utrwaleniem pociągu homoseksualnego. Takie stanowisko znajdowało sympatyków już w starożytności. Warto wspomnieć tutaj fragment „Uczty” Platona, gdzie czytamy, że „ci, których od męskiego odcięto pnia, gonią za męskim rodzajem i już jako młodzieńcy lubią te kupony męskie mężczyzn ściskać na posłaniu; to są najwybitniejsze jednostki pomiędzy młodzieńcami i młodymi ludźmi, to są najbardziej męskie natury”.
Bednarczyk w kolejnych zdaniach rozpisuje się o matkach sugerując, że „nadmiernie opiekuńcza, zaborcza wręcz matka może, zdaniem psychologa Biebera, wywołać lęk przed heteroseksualnścią i ucieczkę w homoseksualizm” No tu już zdrowy rozsądek zupełnie został zagubiony. Bo skoro tak to oznaczałoby przez analogię, że opiekuńczy i zaborczy ojciec może wywołać u syna lęk przed homoseksualnością i prowadzić do heteroseksualizmu. Bednarczyk nie dość, że zupełnie bezkrytycznie przyjmuje co najmniej kilkudziesięcioletnie „nowinki” psychologiczne, to jeszcze w niektórych miejscach je całkowicie przeinacza. Nie jest prawdą bowiem jakoby w jednym z badań „przejawianie przez dziecko zachowań typowych dla płci przeciwnej (w przypadku chłopców tzw. zachowania girl-like, w przypadku dziewcząt tzw. zachowania boy-like), stwierdzone u około 70% gejów”. Z badań tych wynikało coś zupełnie innego, a mianowicie to, że 70% osób przejawiających w dzieciństwie skłonności do zabaw nietypowych dla swojej płci okazała się w dorosłym życiu homoseksualna. To całkowicie coś innego niż pisze Bednarczyk.
Najbardziej mnie rozśmieszyło jedno ze zdań w zakończeniu tekstu: „Faktem jest, że homoseksualizm istnieje i istnieć będzie. Dlatego też ważne jest, by kształtować odpowiednie postawy wobec tej mniejszości seksualnej.” Jeśli tak ma wyglądać kształtowanie odpowiednich postaw to ja dziękuję i wolałbym żeby tego w ogóle nie robić, zwłaszcza przez Pana Bednarczyka.
W tekście Bednarczyka czytamy:„Z badań, z których wynikami zetknąłem się studiując psychologię, oraz z relacji kilku osób o orientacji homoseksualnej wywnioskowałem, że wielu homoseksualistów miało w dzieciństwie podobną sytuację rodzinną. Więzi pomiędzy poszczególnymi członkami rodziny były zaburzone.” No to ja współczuję poziomu na psychologii. Szkoda, że autor nie podał nazwy uczelni ku przestrodze przyszłych studentów. Badania – jak łatwo wywnioskować z tekstu – to prace pochodzące z lat 50, które dzisiaj należałoby przytaczać raczej jako historyczną ciekawostkę. Ich naukowość, a raczej „naukawość”, jest bardzo bliska teoriom Freuda, które mają tę samą zaletę, co przytaczane badania, tzn. są nieweryfikowalne i są jak wróżenie z fusów, co oznacza, że każdy może sobie wywróżyć z nich co mu się podoba. Podanie przykładu relacji kilku osób przez Bednarczyka zakrawa natomiast na żart. Jakaż to świetna próba badawcza!
Dalej Bednarczyk przytacza kolejny raz teorie Eichelbergera, który jest bardziej gwiazdą medialną niż psychologiem, o tym jakoby syn odrzucany i niekochany przez ojca pragnie kontaktu z innymi mężczyznami i przez to staje się homoseksualny. Kilka akapitów dalej autor pisze natomiast coś całkowicie odmiennego, a mianowicie to, że syn odrzucony i karany przez ojca zaczyna unikać ojca, a przez to także innych mężczyzn i skłania się ku matce i kobietom od których czerpie wzorce. Całkowity brak logiki. Widać na studiach Bednarczyk miał za dużo fusologii a za mało zajęć z logiki.
No tym sposobem wracamy kolejny raz do wróżenia z fusów, bo tym są przytaczane przez Bednarczyka teorie. Idąc tropem Bednarczyka można bowiem zaprezentować całkowicie odmienne teorie. Można równie dobrze założyć, że bardzo dobre relacje syna z ojcem są przyczyną homoseksualizmu. Syn, który ma dobre relacje ze swoim ojcem, będzie tego samego poszukiwał poza rodziną u innych mężczyzn. Bednarczyk pisze tak: „Syn, odczuwający wyraźnie brak akceptacji i spragniony miłości, więzi uczuciowej z ojcem, szuka jej u innych mężczyzn. Dla dziecka sytuacja taka jest bardzo trudna: „Dlaczego tata mnie kocha?" W życiu dorosłym homoseksualisty takie doznanie z dzieciństwa daje efekt jednoznaczny: „Niech jakiś mężczyzna mnie pokocha!". Ale czemu właśnie tak, skoro sam Bednarczyk pisze jednocześnie w swoim tekście, że złe relacje z ojcem powodują to, że syn unika kontaktu z innymi mężczyznami. Skoro tak to dobre relacje z ojcem powinny skłaniać do nawiązywania więzi z innymi mężczyznami. Może należałoby zatem napisać następująco: „Syn, odczuwający akceptację i miłość od ojca, szuka jej u innych mężczyzn. Dla dziecka sytuacja wygląda następująco: „Tata mnie kocha" W życiu dorosłym homoseksualisty takie doznanie z dzieciństwa daje efekt jednoznaczny: „Niech inny mężczyzna mnie też pokocha!".
Bednarczyk bredzi dalej o wzorcach czerpanych przez gejów od matek i ciotek, co ma wyjaśniać – jak pisze Bednarczyk „dlaczego tak wielu z nas miało i nadal często ma więcej koleżanek, przyjaciółek niż heteroseksualnych kolegów czy przyjaciół.” Prawda jest jednak taka, że to niczego nie wyjaśnia. Zupełnie niczego. Współczuję autorowi, który - jak wynika z zacytowanego zdania – jest gejem, tego że doszukuje się takich absurdalnych uzasadnień swojego gejostwa. Autorowi tekstu chciałbym przypomnieć, że szereg psychologów w przeszłości twierdziło także coś zgoła odmiennego, a mianowicie to, że nie brak męskiego towarzystwa prowadzi do homoseksualizmu czy jest jego przejawem, a właśnie męskie otoczenie, które miało sprzyjać nawiązywaniu racji erotycznych męsko-męskich. Doszukiwano się tego, że zawiązane w okresie dojrzewania relacje seksualne z tą samą płcią np. w internatach, skutkują utrwaleniem pociągu homoseksualnego. Takie stanowisko znajdowało sympatyków już w starożytności. Warto wspomnieć tutaj fragment „Uczty” Platona, gdzie czytamy, że „ci, których od męskiego odcięto pnia, gonią za męskim rodzajem i już jako młodzieńcy lubią te kupony męskie mężczyzn ściskać na posłaniu; to są najwybitniejsze jednostki pomiędzy młodzieńcami i młodymi ludźmi, to są najbardziej męskie natury”.
Bednarczyk w kolejnych zdaniach rozpisuje się o matkach sugerując, że „nadmiernie opiekuńcza, zaborcza wręcz matka może, zdaniem psychologa Biebera, wywołać lęk przed heteroseksualnścią i ucieczkę w homoseksualizm” No tu już zdrowy rozsądek zupełnie został zagubiony. Bo skoro tak to oznaczałoby przez analogię, że opiekuńczy i zaborczy ojciec może wywołać u syna lęk przed homoseksualnością i prowadzić do heteroseksualizmu. Bednarczyk nie dość, że zupełnie bezkrytycznie przyjmuje co najmniej kilkudziesięcioletnie „nowinki” psychologiczne, to jeszcze w niektórych miejscach je całkowicie przeinacza. Nie jest prawdą bowiem jakoby w jednym z badań „przejawianie przez dziecko zachowań typowych dla płci przeciwnej (w przypadku chłopców tzw. zachowania girl-like, w przypadku dziewcząt tzw. zachowania boy-like), stwierdzone u około 70% gejów”. Z badań tych wynikało coś zupełnie innego, a mianowicie to, że 70% osób przejawiających w dzieciństwie skłonności do zabaw nietypowych dla swojej płci okazała się w dorosłym życiu homoseksualna. To całkowicie coś innego niż pisze Bednarczyk.
Najbardziej mnie rozśmieszyło jedno ze zdań w zakończeniu tekstu: „Faktem jest, że homoseksualizm istnieje i istnieć będzie. Dlatego też ważne jest, by kształtować odpowiednie postawy wobec tej mniejszości seksualnej.” Jeśli tak ma wyglądać kształtowanie odpowiednich postaw to ja dziękuję i wolałbym żeby tego w ogóle nie robić, zwłaszcza przez Pana Bednarczyka.
Czekam teraz na tekst o tym, jak dziecko staje się homoseksualne w wyniku zauroczenia przez cygankę albo opętania przez złe duchy. Publikowanie takich tekstów przez portal gejowski jest nieporozumieniem i kompromitacją. To działanie antyedukacyjne i antywychowawcze.
LOL
OdpowiedzUsuńo_O
rzadko ma się okazję czytać taki bełkot.
I do tego portal branżowy, żal.pl
Inna rzecz, nie jedyny to kuriozalny i pokraczny tekst jaki się da tam znaleźć.