Krystian Legierski postanowił się wytłumaczyć na łamach Gazety Wyborczej z happeningu, pisząc, że "Rzut jajkiem w pedała" to świadoma prowokacja. Dalej natomiast Legierski tłumaczy, że "przez prowokację z rzucaniem jajkami chcieliśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, że w debacie publicznej na temat parad czy marszów osób o odmiennej identyfikacji seksualnej uwagę poświęca się głównie obawom i spekulacjom na temat zgorszenia, jakie mieliby wywoływać swoim zachowaniem, a nie problemów fizycznej agresji, na którą są narażeni. Cieszymy się, że happening wywoał ostre reakcje niektórych działaczy LGBT, bo dzięki temu problem tej agresji miał szanse mocniej zaistnieć w publicznej debacie. I o to chodziło."
Jakoś to do mnie nie przemawia. I czytając komentarze różnych osób w necie widzę, że nie tylko do mnie. Zacytuję jeden z nich, który moim zdaniem wypełnia wszystko, co i ja miałbym do powiedzenia w tej sprawie:
"Przemoc to przemoc - nawet jeśli nazwiemy ją symboliczną i będziemy sobie z niej robić jaja w doborowym towarzystwie. Przekonali się o tym uczestnicy "happeningu", gdy przyszło im rzucać w nie w "symbolicznych", ale w prawdziwych lesbę i pedała. Na przekór to można sobie porzucać kwiatami w NOP-owców. Coraz bardziej się przekonuję, że niektórzy działacze są kompletnie oderwani od rzeczywistości, skoro przychodzi im do głowy, że takie akcje cokolwiek odczarowują."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz