wtorek, 5 stycznia 2010

Niebezpieczny dryf Szwajcarii

Szwajcaria wydawała mi się być dotychczas krajem cywilizowanym i przyjaznym gejom. W końcu od kilku lat obowiązują przepisy umożliwiające rejestrację związków homoseksualnych, a burmistrzem Zurychu jest lesbijka. Szwajcarzy postrzegani byli jako jeden z najbardziej tolerncyjnych społeczeństw. O przyznaniu prawa gejom i lesbijkom do rejestracji związków partnerskich zadecydowało samo społeczeństwo w referendum. W czerwcu 2004 roku szwajcarski parlament przyjął co prawda ustawę o rejestrowanych związkach partnerskich większością trzech czwartych głosów, ale konserwatywna partia Eidgenössisch-Demokratische Union (Federalna Demokratyczna Unia) zebrała wystarczającą ilość podpisów do wymuszenia przeprowadzenia narodowego referendum rozstrzygającego tę kwestię. W referendum, które odbyło się w czerwcu 2005 roku, 58% Szwajcarów opowiedziało się za przyznaniem osobom homoseksualnym takiej możliwości. Prawo to weszło w życie 1 stycznia 2007 roku. Szwajcarskie związki partnerskie nadają parom jednej płci prawa bardzo podobne jak prawa małżeństw, z wyjątkiem możliwości adopcji dzieci, zapłodnienia in vitro oraz przyjmowania nazwiska partnera. Trochę więc do małżeństw brakuje ale nie tak dużo by nie być choć w części usatysfakcjonowanym. Ostatnie informacje napływające ze Szwajcarii psują jednak moje dotychczasowe pozytywne wyobrażenia o Szwajcarii. Przedstawiciele największej partii w Szwajcarii w ostatnich tygodniach wielokrotnie znieważali homoseksualistów - i starali się uciszyć gejów w ich własnych szeregach.
19-letni Anian Liebrand, który jest przywódcą młodzieżówki Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP), w ostatnim czasie zasłynął homofobicznymi i agresywnymi tekstami. I nie był to przypadek odosobniony. Szwajcarska Partia Ludowa, która wygrała ostatnie wybory parlamentarne zdobywając 29 procent głosów i stała się główną siłą polityczną, jest uważana za największego przeciwnika praw gejów w obecnym parlamencie. W kampanii wyborczej członkowie SVP obrażali gejów i lesbijki mówiąc, że homoseksualizm jest "przeciw rodzinie i zagraża przetrwaniu ludzkości, a tym samym narodu". Homoseksualiści pozwali SVP do sądu, jednakże bez skutku. Nikt za szerzenie homofonicznych treści nie został ukarany. Sędziowie argumentowali, że nie dyskryminują one żadnej konkretnej osoby (!!!), a szwajcarskie prawo antydyskryminacyjne zabrania publicznego szerzenia nienawiści jedynie ze względu rasę, pochodzenie etniczne oraz religię i nie przyznaje takiej samej ochrony homoseksualistom. Jednocześnie w szeregach SVP pojawiły się postulaty wprowadzenia obowiązkowych testów na HIV dla gejów. Przykłady te wyraźnie wskazują, że Szwajcaria dryfuje w niebezpiecznym kierunku.
W grudniu została powołana GaySVP, grupa skupiająca homoseksualistów należących do Szwajcarskiej Partii Ludowej. Oskar Freysinger, przywódca SVP, natychmiast skrytykowało jej powstanie, mówiąc, że trzeba przeciwstawić się ekstremalnym pomysłom jej członków. Mówiąc o ekstremalnych pomysłach miał na myśli postulaty wprowadzenia adopcji dla związków partnerskich oraz uwzględnienia tematu homoseksualizmu w programach szkolnych. Centrala partii zakazała także grupie GaySVP używania oficjalnego logo na jej stronie internetowej. Niepokoi fakt, że SVP osiągnęła sukces wyborczy, zdobywając prawie 1/3 głosów. Szwajcaria, która w ostatnich latach jawiła się nam jako kraj nie tylko dobrobytu ale i tolerancji oraz poszanowania praw człowieka zbacza dziś w kierunku cywilizacyjnych mielizn. Należy mieć tylko nadzieję, że Szwajcarzy zabiorą w porę ster homofobom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz