Wczorajsza debata na temat związków partnerskich pokazała, że nie ma co liczyć na SLD w tej sprawie. Piekarska, która reprezentowała partię podczas spotkania, to osoba, która kompletnie nie rozumie postulatów naszego środowiska. Do tego tłumaczenie, że SLD zaprezentuje w parlamencie w marcu projekt ustawy, ale nie wierzy w jego powodzenie jest politycznym samobójem. To po co w ogóle przygotowywać projekt skoro i tak nie uważa się, że nie ma to żadnych szans na przyjęcie przez parlament? To nonsens. Mnie tym Piekarska nie przekonała do głosowania na SLD, a wręcz przeciwnie. Poza tym Piekarska nie mówiła nawet o rejestrowanych związkach partnerskich, a o modelu pacsowskim, którego poparcie wśród gejów i lesbijek jest prawie żadne. Uważam, że do tego przyczyniła się Grupa Inicjatywna. To dla mnie to ich wina, że obecnie dyskutuje się na temat związków w wersji minimum z minimum. Twierdzenie, że model pacsowski był wyłoniony w jakiejś debacie to kpina. Jak wyglądały te debaty i co mówili na nich ludzie dobrze pamiętam. I nie zauważyłem aplauzu na słowo PACS. Taki projekt ustawy niech sobie Piekarska z Legierskim i Kostrzewą oraz Szypułą wsadzą tam gdzie słońce nie dochodzi. Może będzie im przyjemnie, bo mnie takie obiecanki cacanki – i to w dodatku obiecanki byleczego - nie satysfakcjonują. Zbyt szanuję i siebie i mój związek, żeby przyklaskiwać takim pomysłom.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz