Na blogu Wojciecha Szota ciekawa relacja ze spaceru po warszawskich lokalach gejowskich i refleksje po zamknięciu Rasko. Ciekawa dla mnie tym bardziej, że moje spostrzeżenia dotyczące lokali nie we wszystkich przypadkach pokrywają się z oceną Abiekta, glównie dlatego, że uwielbiam klimaty H&M, a jeszcze bardziej kręci mnie Bershka. Co do dawnego Rasko to było ono według mnie miejscem przytulnym, ale niestety proporcjonalnie do tej przytulności kiczowatym. Kiczowaty wystrój nie był na szczęście w stanie zabić sympatycznego klimatu lokalu, który w mojej ocenie był zasługą właścicieli i obsługi. Rasko na ul. Burakowskiej było już zupełnie innym lokalem. Postindustrialne wnętrza zaadoptowane na cele rozrywkowe bywają często bardzo ciekawe, ale garaż w którym mieściło się Rasko do nich w mojej ocenie nie należał. Nie ma sensu się jednak nad tym rozwodzić dłużej, wszak jest to kwestia gustu. I dla jasności nie piję do tego, że mój gust jest lepszy, a czyjś gorszy. Jest po prostu inny i to dobrze, bo nie byłoby ciekawie, gdyby wszyscy chcieli chodzić do lokali o designie a la Bershka. Nie drżę jak Abiekt na myśl, że przy postępującej emancypacji klubowej miejsca stricte gejowskie przestaną istnieć. Gettowość jest dla mnie stanem nienaturalnym. Uważam jednak, że w pewnych warunkach społecznych lokale gejowskie mogą spełniać pozytywną rolę emancypacyjną i być miejscem, gdzie można w przyjemny sposób spędzić czas z ukochanym czy przyjaciółmi bez ryzyka nieprzyjemności ze strony homofobów. Lokale gejowskie stanowią przyjemną strefę bez homofobii, ale tak powinno być wszędzie. Geje i lesbijki mają prawo być gejami i lesbijkami, okazywać sobie uczucia i spędzać czas bez homofonicznych szykan i uwag we wszystkich lokalach. To jest według mnie sytuacja pożądana. Lokale gejowskie, choć stanowią bezpieczną oazę dla osób homoseksualnych prowadzą do swojego rodzaju odizolowania społecznego. Dla wielu osób są jedynymi miejscami, gdzie pozwalają sobie na bycie sobą, na przytulenie do ukochanej osoby, pocałowanie jej czy trzymanie jej za rękę. Osoby te często wracają z lokalu do domów i pracy, gdzie z obawy przed homofobią udają heretyków. To dobrze, że są miejsca gdzie geje i lesbijki nikogo nie udają i są sobą, gdzie nie muszą obawiać się dziwnych spojrzeń, homofobicznych komentarzy lub obrażania, ale nie cieszy mnie, że w wielu pozostałych miejscach geje i lesbijki mogą się spotkać nie tylko z ostracyzmem ale i agresją. Nie chcę, by dzielono lokale na gejowskie, heteryckie i homo-friendly czy hetero-friendly. Każdy lokal, bez względu na to czy jest to klub, kawiarnia czy restauracja, powinien być miejscem, gdzie można bez homofobii zjeść, napić się, potańczyć i porozmawiać. Do takiego czy innego lokalu powinno się chodzić dlatego, że jest tam serwowane smaczne jedzenie, można tam wypić dobrego drinka, puszczana jest muzyka, jaką się lubi, albo ma ciekawy wystrój. Chorym jest, że w lokalach innych niż gejowskie osoby homoseksualne spotykają się z homofobicznymi reakcjami personelu bądź innych klientów. Ja bym bardzo chciał, by w końcu nastała normalność, w której geje i lesbijki nie musieliby obawiać się niczego we wszystkich lokalach oraz by kryterium wyboru lokalu przez gejów nie było to, że w pozostałych mogą być narażeni na homofobię i dyskryminację.
piątek, 18 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz