W Gazecie Wyborczej wywiad z Karoliną Malczyk-Rokicińską, pełnomocniczką warszawskiego ratusza ds. równego traktowania. No i co się możemy dowiedzieć z tego wywiadu? Że się nie wybiera na paradę i co – najbardziej smuci – że nie widzi dyskryminacji w Warszawie, a nawet uważa, że gejom i lesbijkom żyje się w niej bardzo dobrze. Warto dodać, że bardzo dobrze w ocenie Malczyk-Rokicińskiej oznacza lepiej w porównaniu z polską prowincją. To zakrawa na mało śmieszny żart. Wolałbym, żeby pani pełnomocnik powiedziała jak żyje się warszawskim gejom i lesbijkom w porównaniu z Berlinem, Madrytem i Londynem. Takich porównań jednak nie ma. Nie ma też odpowiedzi na pytanie, czy pełnomocnik popiera zniesienie dyskryminacji w kwestii dostępu do małżeństwa. Pytana czy „jest za tym, by w Polsce możliwe było zawarcie związku jednopłciowego” odpowiedziała:
- „Ani ja, ani samorząd warszawski nie jest władny decydować o takich kwestiach. Wolę rozmawiać o tym, na co mam wpływ.” Wygląda na to, że przedstawicielce ratusza chyba się zwoje w mózgu posklejały od upału, bo jej odpowiedź ma się nijak do zadanego pytania. To trochę jakby być pytanym o to, gdzie się jedzie pociągiem i odpowiedzieć, że nie ma się wpływu na opóźnienia w ich kursowaniu. Niestety nie można wytłumaczyć tego upałami, o czym przekonać się można dalej czytając wywiad, w którym pełnomocniczka wyraźnie i z premedytacją unika odpowiedzi na inne pytania dotyczące nie tylko kwestii formalizacji związków jednopłciowych ale i stosunku władz ratusza do parady, który jest - delikatnie to ujmując – mało przychylny w deklaracjach a jeszcze mniej w praktyce. Najbardziej rozbrajające jest stwierdzenie pełnomocniczki, że gdyby prezydent Warszawy otworzyła paradę to później oczekiwałoby, żeby uczestniczyła w zlotach ONR-owców. Do tego dodaje, że ani ona ani ratusz nie angażuje się w spory światopoglądowe. I dlatego zadeklarowała, że nie wzięłaby udziału także w manifestacjach innych dyskryminowanych grup społecznych np. osób niepełnosprawnych. To ja się pytam – po co kobieto jesteś pełnomocnikiem ds. równego traktowania?! To co mówi Malczyk-Rokocińska przypomina mi Elżbietę Radziszewską, która jako pełnomocnik rządu ds. równego traktowania też nie zamierza się zajmować sprawami równego traktowania i przeciwdziałania dyskryminacji. Zarówno jedna jak i druga pani zupełnie nie wiedzą po co sprawują urząd. To jest dla mnie przerażające, ale takich mamy pełnomocników jakie „elity” władzy. Malczyk-Rokocińska zupełnie nie rozumie tego, że w paradzie – co jak słusznie zauważył dziennikarz – nie chodzi o manifestowanie światopoglądu, a o walkę z dyskryminacją i upomnienie się o prawa obywatelskie gejów i lesbijek, które to prawa są łamane w Polsce. Samo zaś porównywanie parady gejowskiej do skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań o faszystowskich konotacjach jest moim zdaniem niedopuszczalne. Należy zwrócić też uwagę na to, że nie jest prawdą to, że prezydent Warszawy nie uczestniczy innych w zgromadzeniach politycznych, bo Gronkiewicz-Waltz uczestniczyła w takich wielokrotnie. Mydlenie oczu takimi nieprawdami jest po prostu nieuczciwe. Czytając Malczyk-Rokicińską można odnieść wrażenie, że homosekualiści w Warszawie mają niemal rewelacyjnie. Powiedziała ona nawet, że nie słyszała, by jej znajomi homoseksuliści mieli jakieś problemy w życiu. To co mówi pani pełnomocnik to ignorancja i hipokryzja. Widać, że społeczność homoseksualna i jej problemy są całkowicie obce pełnomocniczce. Szkoda, że nie wybiera się ona na paradę. Może w końcu poznałaby je i dostrzegła to, że homofobia i dyskryminacja nie omijają Warszawy. Jak na razie rozmowa z panią Malczyk-Rokicińską o naszych sprawach jest jak dyskusja o kolorach z niewidomym.
- „Ani ja, ani samorząd warszawski nie jest władny decydować o takich kwestiach. Wolę rozmawiać o tym, na co mam wpływ.” Wygląda na to, że przedstawicielce ratusza chyba się zwoje w mózgu posklejały od upału, bo jej odpowiedź ma się nijak do zadanego pytania. To trochę jakby być pytanym o to, gdzie się jedzie pociągiem i odpowiedzieć, że nie ma się wpływu na opóźnienia w ich kursowaniu. Niestety nie można wytłumaczyć tego upałami, o czym przekonać się można dalej czytając wywiad, w którym pełnomocniczka wyraźnie i z premedytacją unika odpowiedzi na inne pytania dotyczące nie tylko kwestii formalizacji związków jednopłciowych ale i stosunku władz ratusza do parady, który jest - delikatnie to ujmując – mało przychylny w deklaracjach a jeszcze mniej w praktyce. Najbardziej rozbrajające jest stwierdzenie pełnomocniczki, że gdyby prezydent Warszawy otworzyła paradę to później oczekiwałoby, żeby uczestniczyła w zlotach ONR-owców. Do tego dodaje, że ani ona ani ratusz nie angażuje się w spory światopoglądowe. I dlatego zadeklarowała, że nie wzięłaby udziału także w manifestacjach innych dyskryminowanych grup społecznych np. osób niepełnosprawnych. To ja się pytam – po co kobieto jesteś pełnomocnikiem ds. równego traktowania?! To co mówi Malczyk-Rokocińska przypomina mi Elżbietę Radziszewską, która jako pełnomocnik rządu ds. równego traktowania też nie zamierza się zajmować sprawami równego traktowania i przeciwdziałania dyskryminacji. Zarówno jedna jak i druga pani zupełnie nie wiedzą po co sprawują urząd. To jest dla mnie przerażające, ale takich mamy pełnomocników jakie „elity” władzy. Malczyk-Rokocińska zupełnie nie rozumie tego, że w paradzie – co jak słusznie zauważył dziennikarz – nie chodzi o manifestowanie światopoglądu, a o walkę z dyskryminacją i upomnienie się o prawa obywatelskie gejów i lesbijek, które to prawa są łamane w Polsce. Samo zaś porównywanie parady gejowskiej do skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań o faszystowskich konotacjach jest moim zdaniem niedopuszczalne. Należy zwrócić też uwagę na to, że nie jest prawdą to, że prezydent Warszawy nie uczestniczy innych w zgromadzeniach politycznych, bo Gronkiewicz-Waltz uczestniczyła w takich wielokrotnie. Mydlenie oczu takimi nieprawdami jest po prostu nieuczciwe. Czytając Malczyk-Rokicińską można odnieść wrażenie, że homosekualiści w Warszawie mają niemal rewelacyjnie. Powiedziała ona nawet, że nie słyszała, by jej znajomi homoseksuliści mieli jakieś problemy w życiu. To co mówi pani pełnomocnik to ignorancja i hipokryzja. Widać, że społeczność homoseksualna i jej problemy są całkowicie obce pełnomocniczce. Szkoda, że nie wybiera się ona na paradę. Może w końcu poznałaby je i dostrzegła to, że homofobia i dyskryminacja nie omijają Warszawy. Jak na razie rozmowa z panią Malczyk-Rokicińską o naszych sprawach jest jak dyskusja o kolorach z niewidomym.
Poza tym w Gazecie Wyborczej inny wywiad z dwójką gejów, których – jak sami mówią - „parada odrzuca”, bo „wypacza obraz homoseksualistów” i dlatego nie będą w niej uczestniczyli. Można znów poczytać bełkotliwe wypowiedzi o tym, jak to parady kipią seksem, są obsceniczne itd. Prawda jest zaś taka, że to nie parady wypaczają obraz gejów i lesbijek, ale media wypaczają obraz parad. Dziwne jest też to, że nie budzą takich emocji heretyckie parady podczas karnawału w Rio czy muzyczna Love Parade, które wręcz ociekają nagością i w stosunku do których nawet zachodnioeuropejskie parady gejowskie wydają się być niczym teatrzyk dla dzieci, nie mówiąc już o paradach warszawskich, które z nagością i obscenicznością mają tyle samo wspólnego co film porno z dobranocką. Wywiad jest kolejnym potwierdzeniem na to, że ludzie, którzy na paradach się nigdy nie pojawili i nie mają zielonego pojęcia jak one wyglądają nie powinni się na ich temat w ogóle wypowiadać. Niedobrze mi się robi na myśl o tych super normatywnych gejach i lesbijkach, którzy gardzą wszystkimi innymi od nich tak samo jak ludzie cierpiący na homofobię gardzą nimi. Ja nie muszę udowadniać swojej normalności pogardzając innymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz