Pracodawcy złożyli projekt zmian w kodeksie pracy, który przewiduje, że nie będzie już można wziąć 4 dni urlopu w roku na żądanie. Co ma to wspólnego ze związkami partnerskimi? Okazuje się, że dużo. Jednym z argumentów wysuwanych przez pomysłodawców projektu jest to, że polskie prawo w nagłych okolicznościach przewiduje urlopy okolicznościowe - na ślub, pogrzeb kogoś z rodziny, czy chorobą członka rodziny. Ich zdaniem więc Polacy są zabezpieczeni na ewentualność wyjątkwoych zdarzeń. Nie zauważa się jednak tego, że nie wszyscy tak samo. Znów pary homoseksualne dla pomysłodawców kolejnych zmian prawnych w Polsce nie istnieją. Dlatego proponowane zmiany mi się nie podobają i jestem stanowczo im przeciwny. Samo nazywanie urlopu na żądanie "kacowym" jest czymś wielce niestosownym. Ja wykorzystywałem tę możliwość w związku z chorobą mojego męża lub babci. Nie znam też w moim otoczeniu nikogo, kto wykorzystywałby urlop na żądanie z tego powodu, że "zapił". Tacy zapewne istnieją, ale czemu karać teraz za to wszystkich pozostałych obywateli? Dziwię się, że pomysłodawcom zniesienia urlopu na żądanie nie przyszło do głowy to, że urlop taki jest potrzebny z innych powodów niż kac, jak chociażby pęknięta rura w domu, problem z dojazdem do pracy czy też wspomniana przeze mnie konieczność zaopiekowania się kimś bliskim.
piątek, 22 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz