sobota, 30 października 2010

Nić - filmowe rozczarowanie roku

Nowy film "Nić" (Le Fil) to dla mnie rozczarowanie roku. Czekałem z dużym zniecierpliwieniem na premierę w Polsce. Okazuje się, że obiecywałem sobie po tym filmie zbyt wiele. Konwenans goni konwenans. Dziwi mnie, że reżyser filmu dostrzega w filmie happy end. Cóż to bowiem za szczęśliwe zakończenie, jeśli główny bohater, będący homoseksualistą, żeni się z przyjaciółką lesbijką, żeby móc żyć dalej ze swoim ukochanym, a przyjaciółką ze swoją ukochaną. To bardzo gorzkie zakończenie i zupełnie dla mnie niezrozumiałe. W pełni zgadzam się z Pawłem Felisem, który tak zrecenzował film:

Dobrze, że na polskim rynku wciąż pojawiają się - jak w tym przypadku - nowi dystrybutorzy. Gorzej, jeśli swoją kinową obecność rozpoczynają od filmu, który potwierdza bolesną prawdę o coraz bardziej płodnym kinie genderowym (co roku tytuły z tego nurtu walczą np. w Berlinie o nagrodę Teddy) Świetnie, jeśli reżyserzy buntują się wobec tabu, ale fatalnie, jeśli przełamywanie schematów odbywa się w sposób tak schematyczny. Bohaterem jest mniej więcej 30-letni Malik (Stahly-Vishwanadan), typ dobrze wychowanego i ułożonego syna, który ma jedną wadę: okazuje się gejem. Domyśla się tego - jak sugeruje Malik - umierający w tle ojciec, domyśla cała rodzina poza arystokratyczną matką (dawno niewidziana na ekranach Claudia Cardinale), która najchętniej posłałaby syna przed ołtarz i bawiła się z wnukami. Co zresztą w końcu się stanie, tyle że w sposób niekonwencjonalny: Malik wspaniałomyślnie ofiaruje swoje nasienie koleżance lesbijce, a nawet się z nią ożeni - wszystko "dla dobra dziecka", które wychowywane będzie między dwiema homoseksualnymi rodzinami, ale też w atmosferze triumfującej mimo wszystko hipokryzji.
"Nić" to kiczowato zrealizowana czytanka urozmaicona perypetiami rodem z telenoweli. Malik ukrywa swoją orientację, więc korzysta z usług męskich prostytutek. Homoseksualna miłość między nim a służącym Balikiem (ach, te przeciągłe spojrzenia!) okaże się "grzeszna" podwójnie - panicz z bogatego domu, który kochankowi musi pożyczać buty, nie tylko będzie się prowadzał z facetem, ale na dokładkę popełni mezalians. I jeszcze tytułowa nić, niemiłosiernie prostacka (i dosłownie pokazana na ekranie) metafora uzależnienia od dystyngowanej rodziny i konwenansu Nowy dystrybutor odważnie - jak na zaściankową Polskę - reklamuje swój cel: chce wprowadzać do kin filmy gejowskie. I dobrze, tyle że filmy nie dzielą się na hetero- i homoseksualne, ale na dobre i złe, o czym przy kolejnych filmowych wyborach warto pamiętać.

Filmu nie polecam i myślę, że lepiej przejść się na spacer niż tracić czas na oglądanie tego kiczu.

1 komentarz:

  1. Żądam Państwa Polskiego, a nie kościelnego !!!
    Chcę cywilizacji życia, a nie śmierci !!!!
    Nie chcę przywilejów, chcę równych praw.
    Pozdrawiam wszystkich tych, którym KK nie zrobił mózgu "kogla mogla".

    OdpowiedzUsuń