wtorek, 3 listopada 2009

Rzepę wciąż jebie

Rzeczpospolita znów robi sensację z czegoś co sensacją nie jest. Dobiera przy tym słowa, opisuje sytuacje i komentuje je w taki sposób, by czytelnik miał złudzenie, iż dzieje się coś przerażającego i groźnego - istny koniec świata. Rzepa chce postawić się kolejny raz w roli zbawcy, który stara się temu zapobiec. Śmieszne to i głupie. Odnoszę wrażenie, że w Rzepie już naprawdę porządnie pojebało redakcję, że robi aferę z czegoś, co nią nie jest. A chodzi o to, że – jak pisze Wojciech Wybranowski – „każdy homoseksualista pragnący mieć dziecko może zostać ojcem w ciągu jednego dnia z pominięciem przepisów procedury adopcyjnej i postępowania kwalifikacyjnego, które uniemożliwiają przyznanie dziecka pod opiekę osobom o orientacji homoseksualnej. Jak to zrobić, podpowiada mu na swojej stronie internetowej „O radości bycia gejem” Arkadiusz Karski. Instruuje tam zainteresowanego geja, by po znalezieniu chętnej matki złożył oświadczenie przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego, że jest ojcem dziecka. Jeśli matka to potwierdzi, zostanie uznany za ojca. Potem musi tylko uiścić opłatę skarbową. „(…) Nie masz absolutnie nic do stracenia (...) Matka po dziecko nie wróci, a jeśli nawet, to po latach będzie za późno. Kosztów nie ma. Ryzyko żadne” – przekonuje Karski.”
Problem w tym, że autor artykułu z Rzeczpospolitej myli się pisząc, że polskie przepisy „uniemożliwiają przyznanie dziecka pod opiekę osobom o orientacji homoseksualnej”. Nie ma przepisów ani procedur, które zabraniają adopcji dzieci przez gejów i lesbijki. Geje i lesbijki – zgodnie z przepisami – mogą w Polsce legalnie adoptować dziecko, ale nie jako para. Adopcja w Polsce jest możliwa jedynie przez jedną osobę w takim wypadku. Rzeczpospolita stara się więc wprowadzić w błąd swoich czytelników. Prawo do adopcji dzieci przez gejów i lesbijki potwierdził także Europejski Trybunał Praw Człowieka w 2008 r. Wydał on wówczas wyrok w sprawie Emmanuelle B. przeciwko Francji. Emmanuelle B, czterdziestokilkuletnia francuska 46, od 1990 żyje w stałym związku z kobietą. W 1998 złożyła dokumenty w ramach procedury adopcyjnej – przez kolejne cztery lata otrzymywała decyzje odmowne. GW pisze o decyzjach sądów: „Tłumaczyły to "brakiem ojcowskiego wizerunku" w związku kobiety oraz "niejednoznaczną" postawą partnerki E.B. wobec adopcji”. Fakt, Emmanuelle B. złożyła wniosek jako osoba niezamężna (przecież jest niezamężna!), jednak prawo jak najbardziej przewiduje możliwość adopcji w takim przypadku.
Trybunał w swym wyroku orzekł: „Powołując się na Europejską Konwencję Praw Człowieka, która zakazuje wszelkich form dyskryminacji i nakazuje poszanowanie życia prywatnego i rodzinnego, dziesięciu z siedemnastu sędziów Trybunału stwierdziło: Francja nie miała prawa odrzucić prośby E.B. ze względu na jej orientację seksualną. Podkreślili też, że było to kluczowe kryterium odmowy. I Trybunał zasądził 24,5 tys. euro odszkodowania dla 45-letniej E.B.”
Sprawa Emmanuelle B. jasno wskazuje, że także w Polsce adoptować mogą osoby stanu wolnego, a więc także geje i lesbijki. Nie ma znaczenia czy są oni w związku czy też nie - geje i lesbijki żyjący w parach też są w Polsce oficjalnie stanu wolnego. Tym samym, nie ma żadnych prawnych przeszkód przed adopcją w wykonaniu geja czy lesbijki. Przedstawiciel biura prasowego Rady Europy w swym oświadczeniu powiedział m.in., że „Orzeczenie Trybunału mówi, że w krajach, w których dozwolona jest adopcja przez osoby niezamężne, nie wolno odrzucać ich podań na podstawie orientacji seksualnej wnioskujących. Oczywiście wtorkowa decyzja dotyczy tylko tych państw, które ratyfikowały Europejską Konwencję Praw Człowieka” . Polska jak najbardziej jest stroną Konwencji.
Poza tym jest wiele innych sposobów, by geje i lesbijki mieli dzieci. Wystarczy, że gej pozna w tym celu kobietę, która urodzi jego dziecko lub lesbijka pozna mężczyznę, którego nasienie zostanie wykorzystane do zapłodnienia. Często para gejów i para lesbijek decydują się na wspólne posiadanie dzieci. Adopcja dzieci przez homoseksualistów to tylko niewielki odsetek wśród przypadków homorodzicielstwa. Czy autor artykułu naprawdę jest tak ograniczony, że nie dostrzega tego?!
Rzeczpospolita próbuje przekonywać, że przypadek geja-ojca to jakieś niebezpieczne i zagrażające heteroseksualnej rodzinie dziwo. A ja - patrząc chociażby na swoich znajomych - wiem, że to nie jest prawdą. Jeden z moich znajomych ma syna i córkę, drugi dwóch synów, trzeci syna… Są oni dobrymi ojcami, troszczą się o swoje mniejsze i większe pociechy, kochają je i zaspokajają wszystkie potrzeby, zarówno materialne jak i emocjonalne, i to w stopniu większym od przeciętnej występującej u heteroojców.
Co do strony Artura Karskiego "O radości bycia gejem" - warto na nią zajrzeć, jest naprawdę bardzo ciekawa. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz