niedziela, 29 listopada 2009

Piotr Gawlik - Elżbiety Radziszewskiej przypadek szczególny

Do tego, że Platforma Obywatelska nas nie lubi, zdążyłem się już przyzwyczaić. Nie pozwala mi o tym zapomnieć zwłaszcza wicemarszałek Niesiołowski, który co rusz, gdy trochę głośniej się robi o homoseksualistach, występuje w mediach i zieje ogniem w naszą stronę, niczym przed wiekami Smok Wawelski do pastuszków. Słysząc go, czuję się prawie jakbym słuchał „trzeciego bliźniaka”. No cóż, liberalna Platforma i radiomaryjny PiS nie zgadzają się absolutnie we wszystkim, ale w kwestii gejów i lesbijek wspólny język znaleźć potrafią. Niespodzianki się zdarzają...

I przełykam te obraźliwe epitety, jak gorzką tabletkę popijaną herbatą z cytryną. Jaki polityk, taki język i argumenty. W demokracji liczmy się, że czasem ktoś powie za dużo - bo mu wolno... podobno...

Z racji demokracji nie odmawiam PO i jej politykom prawa do nielubienia mnie. Wolę jasność sytuacji i dobrze, że mówią, co myślą. Ja mam długą pamięć, przyda się to przy wyborach!

Poruszyła mnie jednak wypowiedz pani Elżbiety Radziszewskiej, która na pytanie czy uważa, że powinno się zalegalizować związki osób tej samej płci odpowiedziała: „nie można mówić o tolerancji dla rzeczy nie akceptowalnych społecznie”. Gdyby ta pani była zwykła panią poseł, to wzniósłbym oczy do nieba, wziął głęboki wdech i wypuścił nosem powietrze – tak u mnie objawia się irytacja - łatwo poznać. Problem polega jednak na tym, że Radziszewska jest Pełnomocnikiem Rządu ds. Równego Traktowania. Do jej ustawowych obowiązków należy przeciwdziałanie jakiejkolwiek dyskryminacji, między innymi ze względu na orientację seksualną. I kto mi wytłumaczy, jak osoba, która nie ma wrażliwości, empatii i ewidentnie nie rozumie jednej z grup dyskryminowanych, którą ma chronić przed dyskryminacja, jest wstanie to robić? Może trzeba by Palikota zapytać? On też z PO, a tyle dla środowiska LGBT zrobił, że aż Hiacynta dostał, może on będzie wiedział?

Dla mnie fakt, że nie mam prawa do wspólnego rozliczania podatków z osobą, z którą jestem, żyję, prowadzę wspólny dom, jest dyskryminacją. Jest dyskryminacją to, że nie mogę uzyskać informacji o stanie zdrowia, osoby którą kocham. Jest dyskryminacją także to, że nie mogę dziedziczyć po moim partnerze, tak jak mogą małżonkowie. Jest dyskryminacja, że nie mogę w żaden sposób zalegalizować mojego związku!

Nie wiem jak po swojej wypowiedzi pani pełnomocnik może mnie jeszcze chronić przed dyskryminacją...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz