niedziela, 28 lutego 2010

Radziszewska - minister od niczego

Ukazał się właśnie w Rzeczpospolitej wywiad z Elżbietą Radziszewską, pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania. Wypowiedzi minister wyraźnie wskazują, że z równym traktowaniem nie chce się ona ani zajmować, a co gorsze nawet go nie popiera. Radziszewska jako minister ds. równego traktowania to jak rasista zwalczający rasizm. To smutne, że takie osoby jak Radziszewska zostały powołane do zajmowania się tak ważnymi sprawami jak planowanie i wprowadzanie polityki równego traktowania w Polsce. W wywiadzie Radziszewska dużo mówi o swoim różańcu, przywiązaniu do Matki Boskiej Trybunalskiej, zaś zdroworozsądkowe laickie poglądy określa mianem „zamordyzmu”, cytując przy tym zaprzyjaźnionego jezuitę. Z wypowiedzi minister dużo więcej można się dowiedzieć o jej preferencjach religijnych i katolickiej dewocji niż o tym, co robi, nie mówiąc już o tym, co powinna robić. Jest to nie tylko żenujące i raczej nawet nie jest śmieszne, ale raczej przerażające. Wywiad wskazuje, że Radziszewska cierpi na jakieś zaburzenia percepcji, gdyż mówi, że homoseksualiści nie są w Polsce prawnie dyskryminowani. Nie za bardzo wie także, co leży w jej kompetencjach, gdyż twierdzi, że nie będzie się zajmowała równouprawnieniem osób homoseksualnych, bo w jej odczuciu nie musi. To tak jakby minister obrony powiedział, że nie będzie się zajmował się kwestiami obronności, a minister finansów uważał, że w jego odczuciu nie musi zajmować się budżetem. Radziszewska z rozbrajającą głupotą na ustach oznajmiła, że nie chodzi na parady, bo „parada jest manifestacja zachowań, z którymi się nie zgadzam”. Nie popiera też dążeń środowisk homoseksualnych do wprowadzenia małżeństw homoseksualnych w Polsce, nie zauważając tego, że homoseksualiści w Polsce raczej nie o małżeństwa walczą, a o rejestrowane związki partnerskie, ale i temu Radziszewska jest przeciwna. Naprawdę nie wiem, czemu Radziszewska zajmuje swoje stanowisko. Jak słusznie zauważyła Magdalena Środa podatnicy wydają niemałe pieniądze na apanaże dla minister Radziszewskiej. Jest ona sekretarzem stanu, a więc zarazem posiadaczką niemałej pensji, służbowego samochodu, kierowców, sekretarek i biura. Jak powiadają w Kancelarii Premiera, jej administracyjne królestwo rośnie równie szybko, jak zadowolenie z posiadanych przywilejów. Gdzie jednak jest praca pani minister? Pani minister programowo postanowiła nie zajmować się kobietami, które w naszym kraju są rzeczywiście dyskryminowane i postanowiła zająć się wszystkimi czyli, w rzeczywistości, nikim. Czasem pochyli się nad losem krzywdzonego dziecka, czasem zaniepokoi stanem szkolnictwa, niekiedy pojedzie za granicę, choć nie wiadomo o czym tam mówi, skoro nic nie robi. Z rzadka zahaczy o salony, bardzo za to często o Kościoły. Ale w ogólności – jak mówi o sobie – „nie jest Kaszpirowskim„ by robić coś więcej. Widać, że rola dekoratywna jaką pełni, absolutnie ją satysfakcjonuje. W końcu napracowała się na sukces Tuska, teraz może odpocząć na eleganckiej i spokojnej synekurze. Samemu Tuskowi też zresztą na niczym więcej nie zależy. Urząd co prawda kosztuje, ale daje gwarancje świętego spokoju. W naszym kraju jest wiele grup dyskryminowanych, które powinny stanowić przedmiot zainteresowania ministra od równego traktowania. Wbrew zapisom konstytucyjnym dyskryminuje się w Polsce osoby innych wyznań niż katolickie oraz ateistów chociażby poprzez ustanawianie katolickiej wykładni norm etycznych i prawnych (jest to widoczne w proponowanej ustawie o zapłodnieniu in vitro, w inwazji lekcji religii w szkołach), jak również w absolutnym podporządkowaniu rządzących polityków biskupom). Dyskryminuje się osoby z powodu orientacji seksualnej, jak również emigrantów, których coraz więcej przybywa i przybywać będzie. Obiektem dyskryminacji są również osoby starsze. No, ale pani minister nie jest Kaszpirowskim, by o tym wszystkim wiedzieć i nad dyskryminowanymi się pochylić. Ale pani minister o niczym nie wie i nie chce wiedzieć. O pani minister wiemy tyle, co o Kaszpirowskim. Że to bardzo tajemnicza postać. Kosztuje, a nie wiadomo, czy i kogo leczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz