niedziela, 14 lutego 2010

Paweł Fijałkowski - Zakochani tyranobójcy

„ ... Eros jest jedynym niezwyciężonym spośród wodzów. Ponieważ ludzie potrafią porzucić i współplemieńców, i swoich bliskich, i na Zeusa, nawet rodziców i synów, ale między kochanka natchnionego przez boga a jego ukochanego żaden wróg nigdy się nie wdarł i ich nie rozdzielił” - pisał przed niemal dwoma tysiącami lat Plutarch z Cheronei w swym „Dialogu o miłości erotycznej” (17; przekład Zofia Abramowiczówna).

Wśród kochanków natchnionych wzajemną miłością do wielkich czynów wymienił Plutach Aristogejtona i Harmodiosa, Ateńczyków którzy w 514 r. p.n.e. dokonali zamachu na tyrana Hipparcha, syna Pizystrata. Przez wiele stuleci Grecy czcili bohaterskich kochanków jako obrońców swobód demokratycznych, aczkolwiek ich czyn nie położył kresu tyranii. Wprawdzie Hipparch zginął z rąk zamachowców, ale władza w Atenach pozostała w rękach jego starszego brata Hippiasza. Dopiero cztery lata później został on wygnany z Aten.

Ceniący sobie demokrację Ateńczycy zamówili w 506 r. p.n.e. u rzeźbiarza Antenora marmurowe posągi przedstawiające Aristogejtona i Harmodiosa, mające upamiętniać wyzwolenie miasta spod władzy rodu Pizystratów. Rzeźby te zostały zrabowane przez króla perskiego Kserksesa, który w 480 r. p.n.e. zdobył i spalił Ateny. Ateńczycy, przystąpiwszy do odbudowy swego miasta, zamówili w 477 lub 476 r. p.n.e. nowe, brązowe posagi tyranobójców u rzeźbiarza Kritiosa i odlewnika Nesjotesa. Gdy Aleksander Wielki zajął w 331 r. p.n.e. stolicę Persji Suzę i odnalazł w skarbcu króla Dariusza wizerunki Aristogejtona i Harmodiosa, zrabowane niegdyś przez Kserksesa, odesłał je do Aten. Odtąd oba pomniki tyranobójców stały obok siebie na agorze, gdzie podziwiał je jeszcze w II wieku n.e. pisarz i podróżnik Pauzaniasz.

Aristogejton i Harmodios byli dla starożytnych Greków bohaterami walki z tyranią i jako tacy są przedstawiani w naszych podręcznikach historii i leksykonach. Oczywiście, starożytni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że do zamachu na Hipparcha pchnęła ich nie tyle nienawiść do tyranów, co motywy osobiste, miłość i zazdrość. O tym zaś nasi encyklopedyści i dziejopisarze na ogół chętnie zapominają lub co najwyżej wspominają ogólnikowo o "motywach osobistych".

Zakochani w sobie tyranobójcy wywodzili się z rodu Gefyrejczyków, o którego pochodzeniu snuto różne domysły. Wiemy, że Aristogejton był sporo starszy od Harmodiosa. Posągi autorstwa Kritiosa i Nesjotesa, zachowane do naszych czasów w postaci rzymskich kopii, przedstawiają Aristogejtona jako dojrzałego mężczyznę z bujną brodą, natomiast Harmodiosa jako młodzieńca o gładkiej twarzy, a wiec efeba. Harmodios wyciąga do przodu prawą rękę, gotową do zadania ciosu sztyletem. Stojący nieco z tyłu Aristogejton osłania swego kochanka, rozpościerając przewieszoną przez lewe ramię chlamidę. Zgodnie z zasadami panującymi w sztuce greckiej muskularne postacie tyranobójców są nagie, co możemy rozumieć jako oznakę ubóstwienia. Bogów i herosów przedstawiano bowiem nago.

Inaczej przedstawiano tę scenę w malarstwie wazowym. Na czerwonofigurowej wazie z około 470 r. pn.e., przechowywanej w Muzeum Uniwersyteckim w Würzburgu, widzimy Aristogejtona wbijającego sztylet w pierś tyrana i Harmodiosa szykującego się do zadania ciosu. Obaj ubrani są w długie szaty zarzucone na lewe ramię i odsłaniające prawy bok.

Jeśli nasze domysły odnośnie wieku Aristogejtona są słuszne, urodził się on prawdopodobnie w początkach panowania Pizystrata, określanego przez historyków mianem tyrana dobrotliwego. Zdobył w 560 r. p.n.e. władzę w Atenach jako reprezentant małorolnych lub bezrolnych górali z północno-wschodniej Attyki i zyskał sobie wielką popularność ubogich mieszkańców państwa, przeprowadzając wiele reform. Bezrolnym chłopom nadał ziemię skonfiskowaną wygnanym arystokratom, a wszystkim rolnikom stworzył możliwość korzystania z pożyczek udzielanych przez państwo, dzięki którym mogli zakładać plantacje oliwek lub winnice. Ponadto zmniejszył podatki oraz ustanowił sędziów przysięgłych, którzy objeżdżali poszczególne gminy i tam rozsądzali sprawy. Przystąpił do rozbudowy Akropolu i rozwijał życie religijne miasta. Tyrania Pizystrata, a od 527 r. pn.e. jego synów Hippiasza i Hipparcha zapoczątkowała złoty wiek Aten. Bracia kontynuowali rozbudowę miasta, a młodszy z nich sprowadził doń znanych poetów, m. in. wielkiego piewcę chłopięcej urody, Anakreonta z Teos.

Lecz jak to często bywa, obok wielu zadowolonych, byli w ówczesnej Attyce także przeciwnicy polityki Pizystratów, przede wszystkim kupcy i bogaci rzemieślnicy. Co więcej, Hippiasz i Hipparch próbowali umacniać swą władzę zastraszając obywateli ateńskich, toteż niechęć do nich narastała. Możemy jednak przypuszczać, że obaj rządziliby wspólnie przez wiele lat, gdyby Hipparch nie zapałał miłością do Harmodiosa, będącego wszak kochankiem Aristogejtona. Piszący niemal sto lat później Tukidydes przedstawił sprawę bardzo obszernie w „Wojnie peloponeskiej” (VI, 54, 56; przekład Kazimierz Kumaniecki):
„Harmodios znajdował się wówczas w kwiecie lat i promieniał urodą. Aristogejton, obywatel ateński ze średnich sfer, zapałał ku niemu miłością, która została odwzajemniona. Także Hipparch, syn Pizystrata, starał się uwieść Harmodiosa, który jednak nie uległ i oskarżył Hipparcha przed Aristogejtonem. Ten powodowany zazdrością i lękając się, by Hipparch dzięki swej potędze nie odebrał mu siłą kochanka, od razu postanawia wykorzystać swe wpływy i obalić tyranię. Gdy tymczasem Hipparch ponownie nastając na Harmodiosa niczego nie osiągnął, nie myślał stosować siły, lecz postanowił pod jakimkolwiek pozorem obrazić go w sposób nie zwracający [powszechnej] uwagi [...]. Wezwano niezamężną siostrę Harmodiosa i oświadczono jej, że będzie niosła koszyk podczas jakiejś uroczystej procesji, później zaś oddalono ją twierdząc, że wcale nie była wzywana, gdyż nie jest godna takiego zaszczytu. Harmodios odczuł to niezwykle boleśnie, a jeszcze bardziej -ze względu na Harmodiosa - Aristogejton”.

Jak pisze Tukidydes, urażeni kochankowie nawiązali kontakt z przeciwnikami Pizystratów i przyłączyli się do spisku przeciw nim. Spiskowcy postanowili, że dokonają zamachu na życie tyranów podczas Wielkich Panatenajów, święta obchodzonego co cztery lata ku czci patronki miasta, Ateny. Odbywały się wówczas konkursy muzyczne oraz igrzyska sportowe. Kulminacyjnym momentem uroczystości była procesja, która przechodziła przez całe miasto, od wzgórza Keramejkon na Akropol, gdzie składano ofiary Atenie. Uzbrojeni w sztylety Aristogejton i Harmodios udali się na Keramejkon w momencie, gdy trwały tam przygotowania do procesji. Gdy ujrzeli jednego ze spiskowców rozmawiającego z Hippiaszem, zlękli się, że zostali przezeń zdradzeni i zostaną zaraz pojmani. Postanowili więc, że zanim to nastąpi, pomszczą przynajmniej upokorzenia jakich doznali od Hipparcha. Wrócili więc do miasta, gdzie spodziewali się go napotkać.

Jak zapisał Herodot w swych „Dziejach” (VI, 55), powstałych około 60 lat po zamachu, w noc poprzedzającą Panatenaje, Hipparch miał dziwny, złowróżbny sen. Śniło mu się, że stanął przy nim potężny i piękny mężczyzna i wypowiedział następujące słowa (przekład Seweryn Hammer):
„Z sercem cierpliwym ścierp, lwie, choć nie łatwo przecierpieć, co znasz;
Żaden człowiek bowiem, co czyni bezprawie, nie ujdzie przed karą”.

Po przebudzeniu, Hipparch opowiedział swe senne widzenie wykładaczom snów, ale najprawdopodobniej -w odróżnieniu od większości Greków- nie przywiązywał większej wagi do snów lub też jego umysł zaprzątały inne sprawy. Nie czekając na opinię wykładaczy snów, udał się do miasta, by kierować organizacją uroczystego pochodu. Tam napotkali go Aristogejton i Harmodios, rzucili się na niego i zasztyletowali.

Arystoteles przedstawił w „Ustroju politycznym Aten” (XVIII, 2-6), dziele pochodzącym z 3 ćwierci IV w. p.n.e., inny niż Tukidydes i Herodot bieg zdarzeń. Według niego Aristogejton i Harmodios urządzili na Akropolu zasadzkę na Hippiasza, który miał tam przyjmować uroczystą procesję. Spostrzegłszy, że rozmawia z nim jeden ze spiskowców, zeszli na dół, do miasta, gdzie odnaleźli Hipparcha i zabili go. Zarówno Tukidydes, jak i Arystoteles podali zgodnie, że zamach miał miejsce koło świątyni Leokorejon (Leokorion), poświęconej córkom herosa Leosa, złożonym przezeń w ofierze Atenie, ażeby uwolniła miasto od klęski głodu. Drugi z autorów tak opisuje dalsze losy zamachowców (przekład Ludwik Piotrowicz):
„Jeden z nich, Harmodios, zginął natychmiast od ciosów zadanych włóczniami przez straż przyboczną [tyrana], drugi, Aristogejton, został ujęty i długo był torturowany. Podczas tortur oskarżył wielu ludzi, którzy należeli do znakomitych rodów i byli zaprzyjaźnieni z tyranami [...]; inni znów twierdzą, że Aristogejton wcale nie zmyślał, lecz wydawał ludzi wtajemniczonych w sprawę. W końcu, kiedy mimo wszystko nie mógł umrzeć, obiecał, że wyda wielu innych, ażeby Hippiasz podał mu rękę na poręczenie bezpieczeństwa. Kiedy ujął rękę Hippiasza, rzucił mu obelgę, że mordercy brata podał dłoń. Tym tak wzburzył Hippiasza, że ten nie pohamował się w gniewie, dobył miecza i zabił Aristogejtona”.

Relacja Arystotelesa, a szczególnie fragment o wymuszonych na Aristogejtonie zeznaniach, rodzi pewne wątpliwości. Może w ogóle nie było spisku na życie Hippiasza ? Może Aristogejton i Harmodios zamierzali zamordować jedynie nienawistnego im Hipparcha ? Rozbieżne informacje Tykidydesa i Arystotelesa o przebiegu zdarzeń poprzedzających zamach zdają się to potwierdzać. Co więcej, Herodot, żyjący najbliżej opisywanych wydarzeń, nie wspomina nic o tym, jakoby spisek wymierzony był w obu braci tyranów. Jest więc bardzo prawdopodobne, że śmiały czyn Aristogejtona i Harmodiosa został po latach adoptowany przez stronnictwo wrogie Pizystratom i otoczony bohaterską legendą.

Tuż po wygnaniu Hippiasza przez wojska Sparty i ród Alkmeonidów, szczątki tyranobójców pogrzebano uroczyście na cmentarzu za Bramą Dipylońską, tam, gdzie grzebano najbardziej zasłużonych obywateli Aten. Najwyższy rangą urzędnik ateński, polemarch, składał ku ich czci ofiary z wina, oliwy, mleka i miodu.

Czyn Aristogejtona i Harmodiosa stał się przedmiotem rozważań wielu starożytnych myślicieli. Tym bardziej, że ludowa wyobraźnia z biegiem czasu uzupełniała ich historię o wciąż nowe motywy. Powiadano więc, że Aristogejton i Harmodios mieli wspólną kochankę, heterę Leajnę, którą wtajemniczyli w spisek. ”Bo i ona piła szał natchnienia z owej szlachetnej czary Erosa i przez tego boga została przygotowana na uczestniczkę tajemnic”- napisał u schyłku I w. n.e. Plutarch w traktacie „O gadulstwie” (8; przekład Zofia Abramowiczówna). Wspomniał on o Leajnie właśnie w tym utworze, ponieważ -jak głosiła legenda- pojmana na rozkaz Hippiasza i torturowana, nie wydała żadnego z uczestników spisku, zachowała milczenie, „wykazawszy przez to, że uczucia tamtych nie były czymś niegodnym, skoro taką niewiastę kochali”. Niektórzy twierdzili, że Leajna, by nie zdradzić żadnego ze spiskowców, podczas przesłuchania odgryzła sobie język i splunęła nim w twarz tyrana. Motyw ten znajdujemy m.in. w dziele „Apologetyk”, autorstwa chrześcijańskiego filozofa Tertuliana, piszącego na przełomie II i III w. n.e. Dla niego i innych ojców Kościoła postać grzesznej, lecz bohaterskiej kobiety, była czymś w ostateczności możliwym do zaakceptowania, w odróżnieniu od budzącej zgrozę, sprzecznej z prawem Bożym miłości łączącej dwóch mężczyzn.

Choć Ateńczycy z pierwszych wieków naszej ery wskazywali stojącą u bram Akropolu spiżową statuę przedstawiającą lwicę bez języka, jakoby upamiętniającą bohaterską Leajnę (imię to znaczy po grecku lwica), opowieści o niej należą raczej do świata mitów. Trzeba przyznać, że ubarwiają one tragiczne dzieje Aristogejtona i Harmodiosa, dowodząc, że wyobraźnia starożytnych Greków była równie barwna, jak barwne i pełne namiętności było ich życie. Choć w efekcie dotarł do nas nieco pogmatwany obraz sprawy, trzeba wyjaśnić, że nie chodziło im o to, by cokolwiek zamaskować, lecz oto, by w obrazie tym każdy mógł odnaleźć siebie, bliźniaczy cień kreującej go idei. Kilkakrotnie tu cytowany Plutarch przedstawił w "Dialogu o miłości erotycznej" (16) istotę historii Aristogejtona i Harmodiosa z typową dla siebie bezpośredniością:
„Bo i Ateńczyk Aristogejton, i Antyleon z Metapontu, i Melanippos z Akragantu nie sprzeciwiali się tyranom, choć widzieli, jak ci gwałcą cały porządek w państwie, jakby po pijanemu; ale kiedy spróbowali uwieść ich ukochanych, stanęli w ich obronie niczym w obronie nienaruszonych i nietykalnych świętości, nie szczędząc własnego życia”.

Wyjaśnijmy w tym miejscu, że Antyleon zabił Archelaosa, tyrana Heraklei w południowej Italii, który zabiegał o względy jego ulubieńca Hipparinosa. Natomiast Melanippos kochał się w Karitonie, a gdy tyran Falaris, dzierżący władzę w Agrigentum na Sycylii, próbował rozbić ich związek, zabił go.

Przez wiele stuleci greccy mężczyźni, zgromadzeni na wieczornych biesiadach, czyli sympozjonach, śpiewali pieśni ku czci Aristogejtona i Harmodiosa. Jedna z nich brzmiała (Skolia attyckie, 13 [896]; przekład P.F.):

„Sława wasza zawsze żyć będzie na ziemi,
najukochańsi Harmodiosie i Aristogejtonie,
za to, że uśmierciliście tyrana
i uczyniliście Ateny miastem równych praw".

Bibliografia:
Arystoteles, Polityka, przeł. i oprac. L. Piotrowicz, Warszawa 1964.
Arystoteles, Ustrój polityczny Aten, przeł. i oprac. L. Piotrowicz, Warszawa 1973.
Atenajos, The Deipnosophists. With an english translation by C.B. Gulik, t. 6, Cambridge/Massachusetts-London 1950.
N.G.L. Hammond, Dzieje Grecji; przeł. A. Świderkówna, Warszawa 1973.
Herodot, Dzieje, przeł. i oprac. S. Hammer, t. 2, Warszawa 1959
A. Krawczuk. Maraton, Warszawa 1988.
W. Kroll, Knabenliebe, w: Paulys Real-Encyclopädie der classischen Altertumswissenschaft; wyd. G. Wissowa i W. Kroll, t.21, Stuttgart 1921.
H. Licht, Sittengeschichte Griechenlands; wyd. H. Lewandowski, Wiesbaden 1960.
Liryka starożytnej Grecji, oprac. J. Danielewicz, Wrocław-Warszawa-Kraków 1987.
H. I. Marrou, Historia wychowania w starożytności; tłum. S. Łoś, Warszawa 1969.
Pauzaniasz, W świątyni i w micie. Z Pauzaniasza wędrówki po Helladzie księgi I, II, III i VIII; przeł. J. Niemirska-Pliszczyńska, Wrocław-Warszawa-Kraków 1973.
Plutarch, Moralia (wybór); przeł. i oprac. Z. Abramowiczówna, Warszawa 1977.
C. Reinsberg, Obyczaje seksualne starożytnych Greków; przeł. B. Wierzbicka, Gdyna 1998.
Kwintus Septymiusz Florens Tertulian, Wybór pism, oprac. W. Myszor i E. Stanula, Warszawa 1970.
Tukidydes, Wojna peloponeska, przeł. K. Kumaniecki, oprac. R. Turasiewicz, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991.

Tekst pochodzi z Pismo Literacko-Artystycznego Rita Baum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz