W październiku ma się ukazać w Polsce pierwszy numer nowego pisma gejowskiego „Happy”. Jak można wnioskować z info umieszczonego na Facebooku ma to być polski Advocate lub Out. Ogólnie fajnie, że będzie magazyn i super, że eksklufif i na błyszczącym papierze, ale to mnie jakoś życiowo nie satysfakcjonuje. Przyjmuję do wiadomości, że nie jest zadaniem czasopisma dawanie satysfakcji życiowej czytelnikowi oraz nie neguję potrzeby wydawania takiego pisma w Polsce (wręcz przeciwnie – uważam, że jest ono bardzo potrzebne), ale kiedy porównam ten magazynowy lifestyle z tym co mnie otacza to robi mi się słabo. Glamour z czasopisma vs chujowa rzeczywistość nadwiślańskiego zadupia to bolesne dla mojej psychiki zderzenie. Już wiem co powiedzieliby moi koledzy w pracy – że czego się kurwa czepiam, że przecież mam Europride, że mogę zapisać się do jakiejś organizacji LGBTQXYZ…, że mogę sobie potańczyć i poszaleć w gejowskim towarzystwie w Toro lub innym pierdolniku, że mogę się nawet wyjebać w jakimś darkroomie gdzie HIV fruwa już w powietrzu od stopnia zaspermienia i dostać do tego za friko gumki z żelem poślizgowym. A teraz jeszcze będę mógł zaszpanować błyszczącym magazynem z gejowskim celebrytą na okładce. Czyż nie powinno mi być zajebiście?! Tylko, że to wszystko jest gówno warte, jeśli - ze względu na moją homoseksualność - nie mam najważniejszej rzeczy, którą powinien mieć zagwarantowaną każdy obywatel, czyli pełnych i równych praw, a w szczególności prawa do zawarcia małżeństwa z osobą, którą kocham i z którą dzielę swoje życie. Konstytucja RP mówi, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym, a jednocześnie jestem dyskryminowany przez prawo. Polska bowiem to państwo, gdzie wszystko jest pozorem, a równość i sprawiedliwość są jedynie pustym, nic nie znaczącym sloganem, wpisanym w konstytucję, bo ładnie i nowocześnie brzmi. Normalność jest tu pozorem, świeckość jest pozorem, nawet wykształcenie jest iluzją, którą można kupić w Internecie za 299 zł. Błyszczący magazyn i Queer As Folk na HBO tego niestety nie zmienią.
sobota, 21 sierpnia 2010
Pozór
W październiku ma się ukazać w Polsce pierwszy numer nowego pisma gejowskiego „Happy”. Jak można wnioskować z info umieszczonego na Facebooku ma to być polski Advocate lub Out. Ogólnie fajnie, że będzie magazyn i super, że eksklufif i na błyszczącym papierze, ale to mnie jakoś życiowo nie satysfakcjonuje. Przyjmuję do wiadomości, że nie jest zadaniem czasopisma dawanie satysfakcji życiowej czytelnikowi oraz nie neguję potrzeby wydawania takiego pisma w Polsce (wręcz przeciwnie – uważam, że jest ono bardzo potrzebne), ale kiedy porównam ten magazynowy lifestyle z tym co mnie otacza to robi mi się słabo. Glamour z czasopisma vs chujowa rzeczywistość nadwiślańskiego zadupia to bolesne dla mojej psychiki zderzenie. Już wiem co powiedzieliby moi koledzy w pracy – że czego się kurwa czepiam, że przecież mam Europride, że mogę zapisać się do jakiejś organizacji LGBTQXYZ…, że mogę sobie potańczyć i poszaleć w gejowskim towarzystwie w Toro lub innym pierdolniku, że mogę się nawet wyjebać w jakimś darkroomie gdzie HIV fruwa już w powietrzu od stopnia zaspermienia i dostać do tego za friko gumki z żelem poślizgowym. A teraz jeszcze będę mógł zaszpanować błyszczącym magazynem z gejowskim celebrytą na okładce. Czyż nie powinno mi być zajebiście?! Tylko, że to wszystko jest gówno warte, jeśli - ze względu na moją homoseksualność - nie mam najważniejszej rzeczy, którą powinien mieć zagwarantowaną każdy obywatel, czyli pełnych i równych praw, a w szczególności prawa do zawarcia małżeństwa z osobą, którą kocham i z którą dzielę swoje życie. Konstytucja RP mówi, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym, a jednocześnie jestem dyskryminowany przez prawo. Polska bowiem to państwo, gdzie wszystko jest pozorem, a równość i sprawiedliwość są jedynie pustym, nic nie znaczącym sloganem, wpisanym w konstytucję, bo ładnie i nowocześnie brzmi. Normalność jest tu pozorem, świeckość jest pozorem, nawet wykształcenie jest iluzją, którą można kupić w Internecie za 299 zł. Błyszczący magazyn i Queer As Folk na HBO tego niestety nie zmienią.
Etykiety:
Out of category,
Polityka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobrze napisane.
OdpowiedzUsuń