We Wprost bardzo dziwny artykuł o białcyh małżeństwach zawieranych przez gejów w Polsce. Dziwny, bo raczej mało zgodny z rzeczywistością. Sprawę przedstawiono tak jakby to było jakieś masowe zjawisko, gdy w moim odczuciu tak nie jest. Może 20 lat temu, ale dziś?! Problemem jest dla wielu osób otwarte mówienie homofobicznemu otoczeniu o swoim homoseksulizmie, a raczej brak umiejetności reagowania na takie homofobiczne zdarzenia. Nie sądzę jednak, by tak częste były przypadki ucieczki przed homofobią w małżeństwo z osobą odmiennej płci. Pomijając tę kwestię, bardziej szokuje mnie co mówią geje w tym artykule. Możemy tam znaleźć takie kwiatki jak przypadek Tomka: "...gdy przyznał się kolegom z firmy usługowej, w której jest zatrudniony, że nocami dorabia jako tancerz i striptizer w nocnym klubie, zaczęli, niby w żartach, nazywać go pedałem albo męską dziwką. – Nie protestuję, no bo co mógłbym właściwie powiedzieć? – pyta." Szok!!! Kiedy czytam takie wypowiedzi robi mi się słabo. Jeszcze bardziej jest mi słabo, kiedy mogę we Wprost kolejny raz przeczytać wynaturzenia Poniedziałka: "Po co mamy wchodzić w ich buty, skoro żyjemy zupełnie inaczej? Jeżeli urodziliśmy się jako homoseksualiści i zdecydowaliśmy się tak żyć, to róbmy to." Poniedziałek nie chce też szokować ślubem przed ołtarzem większości społeczeństwa i nie popiera adpopcji bo widział homorodziny i mu się nie podobały. Co za półmózg z Poniedziałka?! To, że Poniedziałek nie chce zawierać małżeństwa nie jest podstawą do tego, by mówił on, że inni nei powinni. Chuj mnie obchodzi czy Poniedziałek chce czy nie chce. Dla mnie ważne jest to, że ja chcę i jeszcze wiele osób też. Nawet gdybym ja sam nie chciał tego to nie sprzeciwiałbym się temu, by inni mogli. Uważam, że byłoby to nieetyczne. To co robi Poniedziałek to skurwysyństwo i jego coming out jak na razie przynosi więcej szkody niż pożytku. Sam coming out wątpliwy, bo Poniedziałek został tak naprawdę bardziej wyoutingowany przez gazetę niż wyoutingował się sam. Wracając do sedna, irytujące jest jeśli znany gej wypowiada się przeciwko prawom gejów, a tym samym przeciwko sobie. Poniedziałek jest obecnie niczym żydowski faszysta podczas powstania w getcie. Jestem pewien, że za parę lat powie, że on nigdy tak nie myślał naprawdę niczym Raczek zaprzeczający dziś swoim dawnym wypowiedziom o narzeczonej. Nie jest dla mnie żadnym argumentem przeciwko posiadaniu dzieci przez gejów i lesbijki to, że Panu Poniedziałkowi się nie podobały homorodziny, które spotkał w życiu. Może źle trafiał, a może - co jest raczej bardziej prawdopodobne - jest po prostu uprzedzony. Budowanie uogólnień na podstawie własnych uprzedzeń jest niedopuszczalne. Będąc pracownikiem socjalnym mogę - w odróżnieniu od Poniedziałka - coś na temat rodzin i stygmatyzowania niektórych typów rodzin powiedzieć. Takie wypowiedzi jak Poniedziałka są skandaliczne i to przez takich ludzi niesprawiedliwa stygmatyzacja i uprzedzenia wobec nie tylko gejów i lesbijek ale i innych grup społecznych trzymają się w naszym kraju mocno. Odnośnie dalszej części wypowiedzi Poniedziałka to nie wiem czemu ślub dwóch osób tej samej płci - również ten przed ołtarzem - ma szokować? Mnie nie szokuje, a jeśli kogoś szokuje to nie jest to normalna reakcja. Ślub - bez względu na to czy przed ołtarzem czy w urzędzie stanu cywilnego - nie jest rzeczą, która powinna kogoś dziwić. Jeśli dziwi to znaczy, że istnieje potrzeba pracy na rzecz zmiany takich reakcji. Widać, że w Polsce taka potrzeba niestety jest. Najbardziej smutne - co widać na przykładzie Poniedziałka - że wśród gejów taka praca też jest konieczna. Myślę jednak, że wystarczy kilka lat ślubów między osobami tej samej płci, by przestało to dziwić. Jeszcze kilka lat temu dziwiła ludzi różowa koszula u mężczyzny, a dziś? Poza tym, jeśli kogoś szokuje różowa koszula lub ślub dwóch mężczyzn to on ma problem a nie właściel różwej koszuli i gejowska para młoda. Smutne, że Poniedziałek tego nie dostrzega. I jeszcze jedno - czemu ślub wg Poniedziałka musi mieć miejsce przed ołtarzem. Nie musi i nawet ja takiego bym dzisiaj nie chciał. Ale nikomu bym tego nie zabraniał. No i tym się z Poniedziałkiem różnimy.
piątek, 27 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz