Zachwycam się coraz bardziej Islandią, podziwiam coraz mocniej Hiszpanię, chcę coraz bardziej zobaczyć Argentynę, coraz częściej myślę o ucieczce do Szwecji, Norwegii, Wielkiej Brytanii lub chociażby Czech. Świat się zmienia coraz szybciej, ewoluuje dostarczając każdego dnia jakieś nowe informacje o tym, że są miejsca gdzie żyje się coraz lepiej. A w Polsce wciąż słyszę tylko, że będzie lepiej, że związki partnerskie, że małżeństwa, że prawa, że to wszystko już wkrótce, a na pewno w przeciągu 5 lat. I tak słyszę to samo od ponad dziesięciu lat, podczas gdy wokoło wciąż to samo – ogólnonarodowa homofobia i ogólnonarodowe zacofanie. Zaczynam to coraz boleśniej odczuwać patrząc jak Polska mumifikuje się w religijnym obłędzie. Coraz dotkliwiej odczuwam wszechobecną głupotę. Brak mi w tym kraju wolności i sprawiedliwości. Czuję, że się tu duszę od oparów idiotyzmu. Wymiotuję już widokiem zbitych na krzyż dwóch dech, których nikt nie potrafi usunąć z Krakowskiego Przedmieścia i medialnego lansu pojebanych religijnie oszołomów, którzy uniemożliwiają sprzątnięcie tego badziewia z ulicy. Bezruch, zastój, marazm. Patrzę na to i nie dowierzam, że nic się w Polsce nie zmienia, choć obok świat pędzi do przodu. Jeszcze rok lub dwa i Polsce bliżej będzie do Iranu czy Sudanu niż do Niemiec i Austrii. Cywilizacyjna przepaść między Polską a Europą Zachodnią powiększa się z miesiąca na miesiąc. Najgorsze jest to, że nie widzę nikogo, kto by mógł ten dryf zatrzymać.
poniedziałek, 9 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Te dwie dechy na krakowskim i ta garstka pomyleńców pod nimi - moim zdaniem nikt od dawna od dawna nie zrobił tak wiele dla sekularyzacji naszego kraju.
OdpowiedzUsuńSerce roście, patrząc na młodzież, która też ma dosyć krzyżowych świrów i urządza radosne szopki, ośmieszając przy okazji kościółkowe klimaty.
Tu zgadzam się z redaktórem Lisickim, który napomina JarKacza, że ta awantura to (tak jak kiedyś Prezes mówił o ZChNie) najszybsza droga do dechrystianizacji Polski. Amen - niech tak się stanie. ;)