Tomasz Łazarski, dyrektor Zakładu Usług Komunalnych w Suwałkach o plakatach akcji „Miłość nie wyklucza”: „– Regulamin zabrania umieszczania plakatów, których treść mogłaby naruszyć cudze uczucia – argumentuje. – Suwalczanie, to w 90 procentach katolicy. Na pewno poczuliby się dotknięci.” Słucham?! Jak te plakaty mogą obrażać czyjeś uczucia religijne skoro one w ogóle nie dotyczą religii?! Nie dość, że nikt i nic nikogo nie obraża to nie ma w plakatach ani całej kamapnii nawet jednego słowa ani o wierze, ani o katolikach, ani nawet o bogu. Widać panu z „komunalki” jotpedwowe szaleństwo odebrało zdolność racjonalnego myślenia i kojarzenia. Nie rozumiem, jak para ludzi na zdjęciu może kogokolwiek i cokolwiek obrażać. Smutne i śmieszne to jednocześnie. Pan Łazarski widać nie dopuszcza także do siebie takiej oczywistości, że geje i lesbijki mogą być również religijni. To co mówi to jawna obraza rozumu. Jednak nawet takie homofobiczne reakcje wyraźnie pokazują, że dobrze się stało, że akcja plakatowa promująca rejestrowane związki partnerskie wyszła poza stolicę i duże miasta wojewódzkie. Dzięki temu być może pierwszy raz w dziejach Suwałk, Ełku i kilkunastu innych średniej wielkości miast podjęto „oficjalnie” temat praw osób homoseksualnych. Przynajmniej zaczęto o tym mówić, a to jest osiągnięcie duże, znacznie większe niż akcja „Niech nas zobaczą”, ponieważ nie jest ograniczone do dużych aglomeracji i zawiera wyraźny postulat w postaci regulacji praw związków jednopłciowych. Panu Łazarskiemu z Suwałk można jedynie współczuć, zaś twórcom akcji „Miłość nie wyklucza” należy natomiast życzyć, by z wykluczeniem ze strony podobnie ograniczonych ludzi spotykali się jak najrzadziej, a najlepiej wcale. A poza tym – dalej w Polskę!
środa, 13 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz