wtorek, 5 kwietnia 2011

Filmy nie nakręcone

Nastąpił filmowy wysyp w Polsce. Festiwale, projekcje, iplexy i innej maści multikina prześcigają się w ofertach dla homoklienteli. Cudownie, pięknie, fantastycznie. Światowo i multikulturowo. Toż to już nie Warszawa ale London. Jest tylko jedno ‘ale’ i to ‘ale’ nosi nazwę SZMIRA. Nie twierdzę, że wszystkie filmy to gnioty, ale niestety duża część z nich wygląda jakby była kręcona z kolegami z podwórka telefonem komórkowym. Co do pozostałych produkcji wizualnie i aktorsko do zniesienia a z rzadka nawet całkiem nieźle, ale tematycznie nudno i przewidywalnie. 99% filmów opartych jest na 4 scenariuszach. Pierwszy z nich opowiada historię niepozornego chłopaka, który boryka się z samoakceptacją i spotyka na swojej drodze księcia, który go seksualnie i życiowo uświadamia, po czym wszyscy się kochają aż do końca taśmy filmowej. Przykłady: Latter Days, Shelter. Odmianą tego typu filmów są amerykańskie i brytyjskie produkcje, w których jeden z bohaterów należy do jakiejś mniejszości narodowościowej, czyli jest Włochem jak Mambo Italiano, Meksykaninem jak w East Side Story lub Hindusem jak w Touch of Pink. Obowiązkowo w tym podtypie główny bohater najpierw zakochuje się w swoim współplemieńcu, który jest kryptogejem i nie wytrzymując presji homofobicznego otoczenia zostawia go, by ożenić się z kobietą. Znacznie komplikuje to sytuację, ale tylko po to, by bohater znalazł księcia made in USA lub product of UK. Drugi to historia chłopaka, który niby umawia się z dziewczynami, a ciągnie go do facetów, cierpiętnika bez powodu szukającego bez rezultatu swojej drogi życiowej aż scenarzystom zabraknie pomysłu i film kończy się na niczym. Przykłady: Grande Ecole, Mine Vaganti. Trzeci typ scenariusza to historia żonatego geja, który zakochuje się w mężczyźnie. Piętrzy się problemy i buduje się niezrozumiale dramatyzm, który najczęściej kończy się śmiercią jednego z kochanków. Przykłady: Hamam, Oczy szeroko otwarte, On, ona i on, Pod prąd, Segunda Piel. Ostatnio dołączył czwarty typ filmów o tym, jak to homoseksualny mężczyzna pragnie spełnienia rodzicielskiego i zawsze gdzieś w pobliżu znajduje się zagubiona kobietka, która akurat jest skłonna urodzić mu dziecko i je zostawić, zaś sama odchodzi w świat szukać nie wiadomo czego. Przykłady: Baby Love, Schronienie. Każdy z typów ma wersję lesbijską. Czasami spotkać można wersję mix - trochę coming outu, trochę kryptogejowtwa i trochę cierpiętnictwa ubranego w pozory wielkiego kina jak puszczany niedawno w polskich kinach Le Fil. Sorry Winnetou, ale mnie już to znudziło. Do tego dochodzi serialowa sztampa, przy czym mam na myśli seriale zachodnioeuropejskie lub amerykańskie, bo w polskiej rzeczywistości serialowej nie ma nawet sztampy. Jak spojrzeć na wszystkie seriale to schemat okazuje się być identyczny. Mamy jednego bohatera, który w pięćsetnym lub tysięcznym odcinku spotyka na swej drodze drugiego i uświadamia sobie przez następne kilkadziesiąt (co najmniej!) odcinków, że jest gejem i go kocha. Jak sobie to w końcu uświadomi to zostawia wówczas dziewczynę i staje się rodzinnym aktywistą gejowskim. Tak jest obecnie w niemal każdym zachodnim tasiemcu telewizyjnym. Warto zauważyć, że często jeden z bohaterów jest sportowcem – piłkarzem, bokserem, pływakiem, rugbistą lub tenisistą. Nie ustrzegły się od tego nawet nowe seriale amerykańskie jak 90210, spin-off popularnego w latach 90. młodzieżowego serialu Beverly Hills 90210. Ile można oglądać to samo? Mam już po wyżej uszu cierpiących gejów oraz comingoutowych dramatów i komedyjek. Schemat staje się nie do zniesienia. Chyba najwyższy czas na coś nowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz