Polskość to nienormalność – tak miał powiedzieć Donald Tusk przed kilku laty. Śledząc obecnie media trudno nie przyznać mu racji. Mi polskość także kojarzy się z nienormalnością. Papieskie wycia towarzyszyły nam przez cały weekend, a to dopiero wstęp do tego, co czeka nas wszystkich niebawem w dniu 1 maja. Krzyż na każdej ulicy, na każdym placu i w każdym urzędzie, a nawet sali. Czuję jednak, że może być jeszcze gorzej. Do tego trwający od roku pogrzeb Kaczyńskiego, który nie może się skończyć i trwa bez ustanku na Krakowskim Przedmieściu i przyparafialnych salkach, gdzie gromadzą się ludzie na filmach intelektualnej miernoty od różańca, z którym naprawdę nie warto i nie ma o czym rozmawiać, bo krzyż już dawno wypalił mu wszystkie zwoje w mózgu. Mgła opanowała nie tylko Smoleńsk ale cały kraj, ze Śląskiem włącznie. Ma rację Marcin Meller pisząc, że PiS z Kaczyńskim to skini w garniturach. Moim zdaniem niestety PO również z tą tylko różnicą, że bardziej salonowi. Wszystko to sprawia, że przestaję czuć związek z narodowością polską, mimo tego, że sam jestem nią przesiąknięty na wskroś. W spisie powszechnym nie zaznaczę narodowości polskiej. Nie identyfikuję się z nią, a jedynie czuję się nią zarażony. Taką polskością jaką powszechnie oglądam – ograniczoną, homofobiczną, zaściankową, nietolerancyjną i prymitywną. Taką polskość muszę niestety znosić na co dzień. Chciałbym, by polskość kojarzyła mi się z czymś pozytywnym, ale niestety nie czuję tego. Może za kilka, za kilkanaście lat ten kraj i naród się zmieni, a wówczas i ja zmienię swoje zdanie. Od polskości jaka mnie dziś otacza – głupiej, fanatycznie religijnej i nie akceptującej różnorodności – odcinam się i zaakcentuję to w tegorocznym spisie powszechnym.
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz