Dwa zdarzenia, które mnie zszokowały ostatnio miały miejsce w Wielkiej Brytanii. Pierwsza to reakcja "Daily Mail" na wyrok sądu skazującego właścicieli tzw. chrześcijańskiego hotelu za dyskryminację. Ale zacznijmy od początku historii. Martin Hall i Steven Preddy, którzy żyją w zarejestrowanym związku partnerskim, pozwali małżeństwo Bull za odmówienie im wspólnego pokoju w hotelu. Sędzia Rutherford, w orzekł, że Bulls dopuścili się dyskryminacji pary ze względu na ich orientację seksualną. Obu panom przyznano odszkodowanie w wysokości £ 1800 każdemu. Państwo Bull uważają się jednak za pokrzywdzonych. Podniosła się wrzawa ze strony tzw. chrześcijan i bełkotanie o zamachu na wolność religijną. Dołączyła do tego gazeta "Daily Mail", która dołączyła do artykułu rysunek, który przedstawia parę gejów jako "neo-nazistów. Kreskówka pokazuje dwóch mężczyzn trzymających się za ręce z ogolonymi głowami, ciężkimi butami i ramionami pokrytymi tatuażami. Jeden z tatuaży przedstawia swastykę. Poniżej rysunku napis: "Czy to nie romantyczne, George? Pan i pan Smith chcą apartament dla nowożeńców ". Na forach pojawiło się mnóstwo komentarzy, których autorzy nie zgadzają się z wyrokiem sądu. Reakcja na wyrok jest dla mnie zdumiewająca. Hotel bowiem to nie jest domek letniskowy, o którego zaprasza się znajomych, ale działalność gospodarcza. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zamawiam hotel, jadę do niego kilkaset kilometrów, po czym odmawia mi się w nim pokoju. Para gejów poniosła nie tylko straty moralne, ale także stricte finansowe. Właściciele hotelu, którzy są religijnymi dewotami, nie są w żaden sposób dyskryminowani jak usiłują to przedstawić. Nikt nie zabrania im wierzyć, ani nie zmusza do porzucenia swoich zasad, choćby były one najgłupsze. Mogą żyć jak chcą, ale nie mają prawa zmuszać gości hotelowych do życia według nich. To tak jakby właściciele hotelu, którzy byli jaroszami wymagali od klientów tego by nie jedli mięsa w pokoju albo wierzący właściciele piekarni odmawiali sprzedaży chleba ateistom. Komentarz w formie rysunku i sarkastyczny podpis w „Daily Mail” to pokaz homofobicznej propagandy nienawiści. Nie boje się użyć takiego sformułowania. Z jednej strony na rysunku mamy parę gejów pokazanych jako groźnych nazistów o bandyckim spojrzeniu, a z drugiej właścicieli hotelu o niewinnym wyglądzie z przestrachem w oczach. To nic innego jak perfidna szkalująca propaganda, gdzie wilk przebrany został w owczą skórę. Jest to dla mnie obrzydliwe. Rysunek ten przypomina charakterem antyżydowskie karykatury, które spotykano przecież nie tylko w hitlerowskich Niemczech ale i również w Polce i innych krajach. Pracując przez pewien czas dla Żydowskiego Instytutu Historycznego miałem okazję prześledzić liczne tego typu propagandowe i obraźliwe rysunki. Trudno nie zauważyć podobieństwa między nimi a tym, który opublikował „Daily Mail”.
Lata 30-te XX w.
2011 r.
Druga sprawa, która mnie zbulwersowała dotyczy Lesley Pilkington, która będąc psychoterapeutką próbowała wmawiać homoseksualistom, że są chorzy i ona może zmienić ich orientacje seksualną. Sprawa stała się głośna, gdy rozmowę nagrał dziennikarz i opublikował w gazecie. Pilkington zainteresowało się British Association for Counselling and Psychotherapy, które wszczęło procedurę karną przeciwko pseudoterapeutce. Brytyjskie organizacje medyczne już kilkukrotnie wydawały oświadczenia o szkodliwości podejmowania prób „leczenia” homoskesulizmu i patologizacji orientacji seksualnej. Pani Pilkington czuje się – podobnie jak homofobiczni właściciele hotelu – ofiarą lobby gejowskiego. Smaczku sprawie dodaje fakt, że 29-letni syn Pilkington jest gejem i będąc od szeregu lat pod pseudoterapią matki nie zmienił swoich preferencji seksualnych, zaś pogłębiły się u niego problemy z samoakceptacją. Pilkington twierdzi jednak, że wierzy w to, że syn przestanie być homoseksualny i zamierza dalej go terroryzować swoim obłędem, co zakrawa na obsesję. To co mnie bulwersuje w tym wszystkim to wrzawa ze strony tzw. chrześcijan, którzy poczytują podjęte kroki przeciwko Pilkington jako zamach na wolność sumienia. Wolność sumienia nie oznacza jednak w żadnym wypadku krzywdzenia ludzi i wmawiania im choroby oraz poniżania ich z powodu tego kim są. Warto zaznaczyć, że orientacja seksualna – w odróżnieniu od wiary – nie jest kwestią wyboru. Stosowanie praktyk poniżających osoby ze względu na orientację seksualną jest dla mnie oburzające.
W obu historiach cieszyć może jednak fakt, że państwowe organy kontrolne i sądownicze zareagowały w Wielkiej Brytanii na przejawy dyskryminacji i homofobii. W Polsce Odwagi i innego typu hochsztaplerskie sekty działają niestety bezkarnie.
Lata 30-te XX w.
2011 r.
Druga sprawa, która mnie zbulwersowała dotyczy Lesley Pilkington, która będąc psychoterapeutką próbowała wmawiać homoseksualistom, że są chorzy i ona może zmienić ich orientacje seksualną. Sprawa stała się głośna, gdy rozmowę nagrał dziennikarz i opublikował w gazecie. Pilkington zainteresowało się British Association for Counselling and Psychotherapy, które wszczęło procedurę karną przeciwko pseudoterapeutce. Brytyjskie organizacje medyczne już kilkukrotnie wydawały oświadczenia o szkodliwości podejmowania prób „leczenia” homoskesulizmu i patologizacji orientacji seksualnej. Pani Pilkington czuje się – podobnie jak homofobiczni właściciele hotelu – ofiarą lobby gejowskiego. Smaczku sprawie dodaje fakt, że 29-letni syn Pilkington jest gejem i będąc od szeregu lat pod pseudoterapią matki nie zmienił swoich preferencji seksualnych, zaś pogłębiły się u niego problemy z samoakceptacją. Pilkington twierdzi jednak, że wierzy w to, że syn przestanie być homoseksualny i zamierza dalej go terroryzować swoim obłędem, co zakrawa na obsesję. To co mnie bulwersuje w tym wszystkim to wrzawa ze strony tzw. chrześcijan, którzy poczytują podjęte kroki przeciwko Pilkington jako zamach na wolność sumienia. Wolność sumienia nie oznacza jednak w żadnym wypadku krzywdzenia ludzi i wmawiania im choroby oraz poniżania ich z powodu tego kim są. Warto zaznaczyć, że orientacja seksualna – w odróżnieniu od wiary – nie jest kwestią wyboru. Stosowanie praktyk poniżających osoby ze względu na orientację seksualną jest dla mnie oburzające.
W obu historiach cieszyć może jednak fakt, że państwowe organy kontrolne i sądownicze zareagowały w Wielkiej Brytanii na przejawy dyskryminacji i homofobii. W Polsce Odwagi i innego typu hochsztaplerskie sekty działają niestety bezkarnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz