wtorek, 11 stycznia 2011

Od...do

W Niemczech prawica zajmuje się krytyką Guido Westerwelle, który jest ministrem spraw zagranicznych, a jednocześnie gejem. Bełkotliwa i głupia to krytyka, bowiem polega ona na zarzucaniu Westerwelle, że jest on „najpierw gejem a potem ministrem” i że niby jego homosekualność przesiąka do polityki, gdyż zabiera w podróże zagraniczne swojego partnera i zajmuje się prawami LGBT. Bezgranicznie idiotyczny to argument, ponieważ to tak jakby mieć za złe heteroseksualnemu politykowi, że w podróże zabiera swoją żonę i zajmuje się ważnymi sprawami jak prawa człowieka. Debilizmem jest wymaganie od homoseksualnego polityka, by nie zajmował się tak istotnymi sprawami jak prawa osób homoseksualnych dlatego, że jest gejem. W takim razie od czarnoskórego polityka powinno się analogicznie wymagać, by przestał interesować się dyskryminacją rasową, a heteroseksualnemu zabronić zajmowania się sprawami dzieci, bo przecież sam prawdopodobnie je ma. Nonsens, za którym stoi jak zwykle homofobia. Najlepiej by się prawicy niemieckiej podobało, by Westerwelle był gejem w domu po kryjomu. Ale skoro „eksponowanie” orientacji seksualnej jest według nich czymś niewłaściwym to niech zaczną sami „eksponować” swoją, niech heteroseksualni ministrowie nie pokazują się ze swoimi żonami, niech ukryją dzieci i w żadnym wypadku nie zajmują się żądną rzeczą, która wiąże się z heteroseksualizmem od małżeństw począwszy a na zasiłkach na dzieci skończywszy.
U nas w Polsce takich problemów nie ma, bo w tej kwestii wśród polityków panuje ogólnonarodowa zgoda, która buduje ale za bardzo nie wiadomo co. Z partii budującej jak zawsze coś do powiedzenia w kwestiach moralnych ma Gowin. Ostatnio w kwestii syna Eltona Johna, którego ojcostwo jest dla Gowina „koszmarem” (dokładnie cytując). No i już teraz wie Gowin, że ma rację przestrzegając przed rejestracją związków partnerskich w Polsce. A bardzo źle zapewne będzie miał mały John, bo przecież nie dość że będzie miał kochających rodziców to do tego będzie musiał się uporać jakoś z dość dużym majątkiem zgromadzonym przez ojców. Rzeczywiście tragiczne będzie musiało wyglądać jego dzieciństwo. Aż strach pomyśleć jak to małe dziecko zniesie tyle szczęścia. Gowin jest świadom tego okaleczenia. Szkoda tylko, że Gowin nie zdaje sobie sprawy z tego, że to on sam jest naprawdę okaleczony – i to nie tylko moralnie, ale i intelektualnie. I nikt mi nie wmówi, że chrześcijaństwo nie jest szkodliwe. Dowodem tego, że jest ono szkodliwe jest właśnie Gowin. Religia ogłupia, pozbawia możliwości trzeźwego oglądu świata i oceny rzeczywistości. Dowodem na to, że religia może spowodować całkowite oderwanie od rzeczywistości jest niejaka Cindy Jacobs, która – jak Gowin – czuje w sobie misję ewangelizacyjną i wie, że nie tylko dziecko Eltona Johna będzie cierpiało z powodu gejów, ale i całe Stany Zjednoczone po tym jak zniesiono zasadę Don’t Ask Don’t Tell w amerykańskim wojsku. Ona wie, że teraz to już tylko powodzie, tornada, spadające ptaki umierające ryby. Swym szaleństwem dzieli się Pani Jacobs w programie jednej z amerykańskich religijnych stacji telewizyjnych.

Szaleństwo amerykańskich debili religijnych sięga jednak daleko poza Stany Zjednoczone. Ostatnio się rozpanoszyło w krajach Afryki m.in. Ugandzie, gdzie religijni dewianci rozwinęli swoje homofobiczne skrzydła jak nigdzie indziej. Na efekty długo czekać nie trzeba było. Polowanie na gejów trwa i chyba nie szybko się zmieni, bo to co się dzieje w Afryce przybrało formę masowego szaleństwa niczym w faszyzm w Niemczech w latach 30-tych. A to wszystko w imię religijnych omamów.
Uważam, że droga od krytyki ministra że pokazuje męża do tego, by żądać za to jego śmierci nie jest wcale taka daleka jak by się to mogło wielu wydawać. Powodem jednego i drugiego jest nienawiść i homofobia. Różnica sprowadza się tylko do natężenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz