Stowarzyszenie Pracownia Różnorodności wysłało 100 listów z pytaniami dotyczącymi sytuacji osób LGBTQ do Bronisława Komorowskiego, Prezydenta RP. To kontynuacja akcji z kampanii prezydenckiej, gdy organizacje LGBTQ próbowały poznać stanowisko kandydatów w sprawach ważnych dla osób LGBTQ. Podobnie jak wówczas, Bronisław Komorowski milczy
„Po wygranych wyborach prezydenckich rządząca partia ogłosiła apel o 500 dni spokoju - do wyborów parlamentarnych." - przypomina Aldona Lewandowska ze Stowarzyszenia Pracownia Różnorodności. - „W SPR ten apel zrozumiano nieco inaczej: skoro sejm, rząd i prezydent są w ręku jednej partii, to wreszcie skończą się absorbujące kłótnie i władza zajmie się rozwiązywaniem problemów, w tym problemów osób LGBTQ. Pozostało zapytać, które kwestie zostaną załatwione oraz jak to nastąpi, a nowy prezydent wydawał się logicznym adresatem pytań."
Pierwszy list, zawierający sześć pytań dotyczących osób LGBTQ, Pracownia Różnorodności wysłała 08 sierpnia, w dniu zaprzysiężenia nowego prezydenta. Treść listu była niemal identyczna jak listów, które organizacje LGBTQ wysłały wspólnie do kandydatów na prezydenta w trakcie kampanii wyborczej. Pytania dotyczą:
1. wprowadzenia związków partnerskich (w pytaniu nie chodzi o bliżej nieokreślone związki - wymieniony jest katalog praw i obowiązków wynikających z zawarcia związku),
2. wprowadzenia małżeństw jednopłciowych,
3. nowelizacji kodeksu karnego (wprowadzenie homofobicznych przestępstw z nienawiści),
4. ustawy o korekcie płci biologicznej osób transseksualnych,
5. horyzontalnej ustawy antydyskryminacyjnej,
6. działalności antydyskryminacyjnej polskich władz.
W trakcie kampanii wyborczej jedynym kandydatem, który przysłał odpowiedź na pytania organizacji LGBTQ, był Grzegorz Napieralski.
Od początku było wiadomo, że jeden list to trochę za mało. Wprawdzie pytamy o rzeczy bardzo ważne, ale prezydent i jego kancelaria to zajęci ludzie - jeden list z małej organizacji mogą przeoczyć - tłumaczy Lewandowska - Wobec tego postanowiono, że będziemy wysyłać jeden list polecony dziennie. Przeoczyć i zlekceważyć coś takiego - to już sztuka. Teraz, po stu dniach kadencji i stu listach bez odpowiedzi zastanawiamy się, czy prezydent i jego kancelaria nie są aby nadmiernie zajętymi ludźmi oraz czy apel o 500 dni spokoju nie oznacza, że przez tych 500 dni nie mamy co liczyć na odpowiedź.
Pracownia Różnorodności nie poddaje się i codzienne listy zamierza wysyłać dalej, do skutku lub do końca kadencji prezydenta. - „Możemy wysłać kopertę zwrotną z naklejonymi znaczkami, jeśli to ma pomóc." - śmieje się Lewandowska. - „Ostatecznie brak odpowiedzi świadczy o prezydencie, nie o nas."
„Po wygranych wyborach prezydenckich rządząca partia ogłosiła apel o 500 dni spokoju - do wyborów parlamentarnych." - przypomina Aldona Lewandowska ze Stowarzyszenia Pracownia Różnorodności. - „W SPR ten apel zrozumiano nieco inaczej: skoro sejm, rząd i prezydent są w ręku jednej partii, to wreszcie skończą się absorbujące kłótnie i władza zajmie się rozwiązywaniem problemów, w tym problemów osób LGBTQ. Pozostało zapytać, które kwestie zostaną załatwione oraz jak to nastąpi, a nowy prezydent wydawał się logicznym adresatem pytań."
Pierwszy list, zawierający sześć pytań dotyczących osób LGBTQ, Pracownia Różnorodności wysłała 08 sierpnia, w dniu zaprzysiężenia nowego prezydenta. Treść listu była niemal identyczna jak listów, które organizacje LGBTQ wysłały wspólnie do kandydatów na prezydenta w trakcie kampanii wyborczej. Pytania dotyczą:
1. wprowadzenia związków partnerskich (w pytaniu nie chodzi o bliżej nieokreślone związki - wymieniony jest katalog praw i obowiązków wynikających z zawarcia związku),
2. wprowadzenia małżeństw jednopłciowych,
3. nowelizacji kodeksu karnego (wprowadzenie homofobicznych przestępstw z nienawiści),
4. ustawy o korekcie płci biologicznej osób transseksualnych,
5. horyzontalnej ustawy antydyskryminacyjnej,
6. działalności antydyskryminacyjnej polskich władz.
W trakcie kampanii wyborczej jedynym kandydatem, który przysłał odpowiedź na pytania organizacji LGBTQ, był Grzegorz Napieralski.
Od początku było wiadomo, że jeden list to trochę za mało. Wprawdzie pytamy o rzeczy bardzo ważne, ale prezydent i jego kancelaria to zajęci ludzie - jeden list z małej organizacji mogą przeoczyć - tłumaczy Lewandowska - Wobec tego postanowiono, że będziemy wysyłać jeden list polecony dziennie. Przeoczyć i zlekceważyć coś takiego - to już sztuka. Teraz, po stu dniach kadencji i stu listach bez odpowiedzi zastanawiamy się, czy prezydent i jego kancelaria nie są aby nadmiernie zajętymi ludźmi oraz czy apel o 500 dni spokoju nie oznacza, że przez tych 500 dni nie mamy co liczyć na odpowiedź.
Pracownia Różnorodności nie poddaje się i codzienne listy zamierza wysyłać dalej, do skutku lub do końca kadencji prezydenta. - „Możemy wysłać kopertę zwrotną z naklejonymi znaczkami, jeśli to ma pomóc." - śmieje się Lewandowska. - „Ostatecznie brak odpowiedzi świadczy o prezydencie, nie o nas."
Warto chyba byśmy my wszyscy też zaczęli wysyłać listy. Zamierzam dwa razy w miesiącu przypominać kancelarii prezydenta, że są w Polsce nie rozwiązane problemy i czas najwyższy je rozwiązać.
Znakomita akcja!
OdpowiedzUsuńOwszem, bardzo dobra. A byłaby by jeszcze lepsza gdyby ją nagłośnic. Np. opisac na paru portalach homiczych na początek.
OdpowiedzUsuń