Homofobia na Litwie wciąż szaleje. Głupota w tym kraju sięga granic absurdu. W parlamencie litewskim odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy, który zakazuje promocji homoseksualizmu w miejscach publicznych.
31 posłów Sejmu z partii "Porządek i Sprawiedliwość" (u la la, cóż za zbieżność nazw) zagłosowało za ustawą, siedmiu posłów głosowało przeciwko. Wszyscy inni posłowie ze 141-osobowego parlamentu wstrzymało się od głosu, co powinno chyba jeszcze bardziej niepokoić. Drugie czytanie planowane jest na grudzień.
Prawo przewiduje kary 2000-10000 litów (580 do 2900 euro) dla ludzi, którzy publicznie będą „promować” homoseksualizm. Petras Gražulis powiedział w piątek w parlamencie, że wówczas będzie można odmówić zezwolenia na paradę gejowską. I tu się to homofobiczne kuriozum myli, bo prawo karzące za tzw. propagowanie homoseksualizmu jest niezgodne z prawem europejskim i ostatni wyrok w Strasburgu, który ukarał Litwę za zakaz parady kilka lat temu dobitnie to pokazuje. Dziwię się, że parlamentarzyści litewscy chcą poświęcać publiczne pieniądze na odszkodowania za łamanie praw człowieka z powodu uprzedzeń i głupoty. Gražulis już „zasłynął” z incydentu, podczas tegorocznej parady w Wilnie, kiedy pobił jednego z uczestników parady. Niestety do tej pory nie udało się go ukarać, bo chroni go immunitet. Skandal to chyba zbyt słabe sformułowanie by oddać to co się dzieje na Litwie. Co do promowania homoseksualizmu to nie trzeba się wysilać. Cały sukces tej orientacji polega na tym, że wciąż jest i będzie popularna bez żadnej reklamy. Dobre marki sprzedają się bez promocji.
Litwa to totalne zadupie, o czym przekonałem się będąc tam w tym roku po kilku latach nieobecności. Byłem ciekaw, co się tam zmieniło przez tych kilka lat. Z przykrością stwierdzić muszę, że niestety nic.
poniedziałek, 15 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz