niedziela, 11 kwietnia 2010

Łukasz Pałucki - Pożegnanie z Jarugą


Składam szczere kondolencje wszystkich rodzinom i bliskim ofiar. Szczególne kondolencje składam tym, których znam, m. in. kolegom i koleżankom z SLD i Unii Pracy, którzy stracili posłów, m. in. kandydata na prezydenta - Jerzego Szmajdzińskiego, posłankę i członkinię Prezydencji Europejskiej Partii Socjalistów - Joannę Szymanek-Deresz, którą widziałem jeszcze nie tak dawno w na Kongresie PES w Pradze.
Największy ból sprawiła mi informacja o śmierci osoby, którą znałem najlepiej spośród wszystkich ofiar katastrofy. Odejście Izabeli Jarugi-Nowackiej boli mnie najbardziej. Odeszła kobieta, którą zapamiętam jako uśmiechniętą i serdeczną. Zapamiętam „Jarugę” jako wielką wojowniczkę o prawa człowieka, która jak prawdziwy europejski socjalista nie boi się bronić niepopularnych grup prześladowanych. Zapamiętam ją jako wielką wojowniczkę o prawa lesbijek i gejów. W końcu zapamiętam ją jako osobę otwartą, której nigdy nie uderzyła „woda sodowa” do głowy. Izabela Jaruga-Nowacka zawsze była otwarta na kontakty z ludźmi, nawet w okresie gdy pełniła funkcję wicepremiera RP jej drzwi były otwarte dla działaczy pozarządowych.

Mógłbym tutaj długo pisać o wszystkim, co ta dzielna kobieta zrobiła dla gejów i lesbijek. Mógłbym pisać o nagrodach, które wręczały jej organizacje pozarządowe. Wole wspomnieć sytuację, która dla mnie będzie zawsze wiązała się z jej osobą...

Wydarzyło się to 10 czerwca 2005 roku podczas Parady Równości w Warszawie. Byłem współorganizatorem tej nielegalnej (wtedy) imprezy. My, organizatorzy, stąpaliśmy po kruchym lodzie. Nie mogliśmy nawet zaprosić ludzi na marsz, bo było to nie zgodne z prawem. Baliśmy się, że przyjdzie mało ludzi, ale kiedy zebraliśmy się pod sejmem, spotkaliśmy tysiące osób, wśród nich była wicepremier Jaruga-Nowacka oraz ludzie z niemieckiej lewicy, m.in. Claudia Roth - szefowa niemieckiej partii zielonych. Obie Panie były najważniejszymi politykami na paradzie. Wiedzieliśmy, że istnieje ryzyko, że policja nas zwyczajnie spałuje i rozpędzi, to Izabela i Claudia dodawały nam otuchy. Byliśmy też świadomi, że jeśli coś by się im stało, wybuchłby skandal w Polsce i/lub w Niemczech. Jednak pod sejmem byliśmy otoczeni przez policję, a od zachodniej strony blokowali nas dodatkowo wszechpolacy, rzucając kamieniami i jajkami. Wszystko wskazywało na to, że to koniec imprezy i parady nie będzie.

Wtedy ówczesna Wicepremier Jaruga-Nowacka zdecydowała się wdrożyć w życie plan, który my, organizatorzy, nazywaliśmy wtedy „mission imposible”. Jaruga trzymając pod rękę Claudię Roth (która trzymała za rękę Volkera Becka, niemieckiego posła) najzwyczajniej w świecie pomaszerowała na rzucających kamieniami wszechpolaków. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, zdążyłem tylko usłyszeć, jak jeden z oficerów BOR-u krzyknął do słuchawki: „Premier w niebezpieczeństwie! Ruszać się!”. W ciągu minuty oficerowie BOR oraz policja „przepołowili” grupę wszechpolaków na dwie części, a środkiem przeszła cała Parada Równości i doszła aż do centrum pod Pałac Kultury. Gdyby nie Jaruga-Nowacka i jej odwaga, nie byłoby Parady Równości 2005.

Chciałbym żeby ludzie pamiętali tę dzielną lewicową polityczkę, feministkę i wielką i sprawdzoną przyjaciółkę lesbijek i gejów.

W lipcu 2010 organizuję konferencję Rainbow Rose w Warszawie. Nie potrafię sobie jej wyobrazić bez „Jarugi” za stołem konferencyjnym. Kiedyś w Polsce wejdzie w życie ustawa o związkach rejestrowanych, ja nie potrafię sobie wyobrazić tego dnia bez Izabeli Jarugi-Nowackiej, która jak dobra „matka wszystkich gejów i lesbijek” będzie piastunką tej ustawy.

Odeszła wielka kobieta, będzie mi jej bardzo brakowało…










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz