wtorek, 20 października 2009

Nicht Gut

Jak donosi Janusz Marchwiński na portalu Inna Strona, w minioną niedzielę w niemieckiej konserwatywnej gazecie Die Welt ukazał się artykuł „Kult gejów” autorstwa szwajcarskiego dziennikarza Phillipa Guta. Z artykułem tym w zasadzie nie należałoby być może w ogóle polemizować, gdyż zawarte w nim informacje i przemyślenia autora są oczywistymi nonsensami, ale ponieważ te nonsensy mogą wpływać na dyskusję społeczną i całkowicie fałszować obraz otaczającej rzeczywiści postanowiłem nie tyle podjąć się polemiki, co raczej wykazać błędne myślenie Guta i pokazać nieprawdziwość stawianych przez niego tez .
Gut pisze, że „od lat obserwujemy publiczny spektakl wokół orientacji seksualnej. Wystarczy wejść na kilka minut do internetu, by odkryć wszelkie możliwe homoseksualne grupy lobbystyczne: miłośników kolei żelaznej, gejowskich ojców, kółka młodzieżowe aż po stowarzyszenia oficerów i policjantów. W ogrodach zoologicznych organizowane są wycieczki do gejowskich flamingów. Wielkie wydarzenia organizowane przez zrzeszenia homoseksualistów, takie jak Gay Pride od lat dotowane są szczodrze przez lokalne samorządy. Nadburmistrzem Berlina jest gej, na czele rady miasta Zurychu stoi lesbijka a w osobie Guido Westerwelle Niemcy dostaną najprawdopodobniej gejowskiego ministra spraw zagranicznych. Nie wspomnę już o licznych gwiazdach telewizyjnych i dominacji gejowskiego life stylu". Zdaniem Guta "homoseksualizacja współczesności osiągnęła szczyty". Gut nie zauważa, że spektakl wokół heteroseksualizmu ma znacznie większą publiczność. Zupełnie go on nie dziwi, ani nie przeszkadza. Homoseksualizm w sferze publicznej natomiast już tak. Gut przywołując nazwiska kilku homoseksualnych polityków wykazuje się totalną hipokryzją, gdyż kilku polityków otwarcie mówiących o swojej orientacji seksualnej to żaden przykład na to, że geje i lesbijki są widoczni w polityce, a już na pewno nie na to, że ich głos jest adekwatny do liczby osób homoseksualnych w społeczeństwie. Podobnie ma się z gwiazdami telewizyjnymi. Czytając Guta można odnieść wrażenie, że homoseksualiści zawładnęli mediami, co jest całkowitym nonsensem. Ilość zadeklarowanych homoseksuslistów wśród celebrytów ma się bowiem nijak do liczby osób homoskesulnych w całym społeczeństwie. Warto jednocześnie podkreślić to, że ogromna liczba znanych gejów i lesbijek nie ujawnia publicznie swojego homoseksualizmu ani swoich życiowych partnerów. Śmiesznym jest też stwierdzenie o dominacji gejowskiego life stylu. Swoją drogą ciekaw jestem co Gut ma na myśli używając sformułowania „gejowski life styl”. Czytając jego artykuł obawiam się, że same stereotypy i uprzedzenia. To, co pisze Gut o gejach i lesbijkach w polityce i ich dominacji medialnej jest po prostu żenujące. Gut zdaje się całkowicie ignorować rzeczywistość i fakt, że to heteroseksualni politycy wraz ze swoimi małżonkami i rodzinami wypełniają niemal całą scenę polityczną. Fakt, że pokazują się z partnerami życiowymi płci przeciwnej jest jawną manifestacją ich heteroseksualizmu. Nie dziwi to jednak nikogo, także Phillipa Guta. A powinno, gdyż zgodnie ze statystykami odsetek osób homo- i biseksualnych jest całkiem duży. Na pewno znacznie większy niż ich widoczność na scenie politycznej. Podobnie jest z celebrytami znanymi z mediów. Co zaś tyczy się zrzeszania się osób homoseksualnych i organizowania przez nich różnego rodzaju imprez to nie powinno to nikogo – również Phillipa Guta – dziwić ani być postrzegane jako przejaw osiągania szczytów homoseksualizacji, gdyż homoseksualiści nie robią niczego, czego nie robiłyby inne grupy społeczne. Jedni chodzą na procesje religijne, inni na wiece polityczne, inni na parady gejowskie, a jeszcze inni biorą udział we wszystkich wymienionych zgromadzeniach. Tak jak to, że osoby wierzące chodzą na nabożeństwa, czy też obywatele chodzą na wiece polityczne lub zapisują się do partii nie jest przejawem osiągania żadnych szczytów, tak też nie jest nim to, że geje i lesbijki chodzą na parady i zakładają własne organizacje. Tym bardziej, że ilość imprez skierowanych do gejów i lesbijek jest wciąż jedynie kroplą w oceanie hetero kultury, czy też - mówiąc językiem Guta - heteroseksualnego life stylu.
Gut pisze dalej, że "żadna inna mniejszość nie osiągnęła tak wiele w tak krótkim czasie. O wykluczeniu czy dyskryminacji nie może być dziś mowy. Wyśmiewani niegdyś i prześladowani homoseksualiści cieszą się dziś pełnią praw obywatelskich. Mało tego! Wspiera ich państwo, społeczeństwo zabiega o ich względy! To geje decydują dziś o tym jak i kto ma o nich myśleć i pisać!". Doprawdy niedorzecznie brzmi mówienie o tym, że geje i lesbijki osiągnęli tak wiele w tak krótkim czasie. Jeśli bowiem weźmiemy pod uwagę cywilizację europejską to czas ten wynosi 2 tysiące lat (licząc od względnie homofilnych czasów starożytnej Grecji i Rzymu). Zauważyć należy także, że nie we wszystkich krajach europejskich prawa osób homoseksualnych są przestrzegane i nastąpiło zniesienie dyskryminacji prawnej. Wspomnę choćby o jakże niesłusznej dyskryminacji gejów i lesbijek w dostępie do instytucji małżeństwa. Jeśli weźmiemy zaś pod uwagę cały świat, to emancypacja gejów i lesbijek w wielu jego miejscach w ogóle się nie dokonała, a w części państw za homoseksualizm grozi więzienie, a nawet śmierć. Tak więc niech Phillip Gut nie czaruje swych czytelników homoidyllą, bo jest to nie tylko nieprawdziwe ale i nieetyczne, zwłaszcza w odniesieniu do homoseksualnych ofiar prześladowań, które niestety w niektórych rejonach świata wciąż mają miejsce. Idiotycznym jest również stwierdzenie Guta, że geje i lesbijki decydują jak ma się o nich pisać. Geje i lesbijki chcą bowiem jedynie, by pisać prawdę, nie powielać kłamstw i uprzedzeń oraz domagają się należnego im szacunku.
Phillip Gut pisze dalej, że „jest wielki nacisk na szkoły, które pozostają w opinii gejowskich aktywistów ostatnim niezdobytym bastionem homoseksualizacji. Homoseksualizm nauczany ma być obowiązkowo od pierwszej klasy szkoły podstawowej aż po najwyższe kadry oficerskie". Gut albo nie widzi albo raczej udaje, że nie widzi różnicy między nauczaniem homosekuslizmu a nauczaniem o homoseksualizmie.. Homoskeuslizm nie jest bowiem rzeczą, której da się człowieka nauczyć. Żadna orientacja seksualna
- homo- bi- czy heteroseksualna – nie jest wiedzą, czy umiejętnością, która da się kogokolwiek nauczyć. Nikt nie lobuje na rzecz tego, by homoseksualizm był uczony. Osoby i środowiska walczące na rzecz praw osób homoseksualnych domagają się natomiast tego, by w szkole przekazywana byłą rzetelna wiedza o psychoseksualności człowieka, w tym o homosksualności jako jej naturalnym wariancie. Przemilczanie tego tematu w procesie edukacyjnym lub co gorsze przekazywanie kłamstw, to fałszowanie rzeczywistości.
Na końcu Gut zastanawia się „gdzie kończy się uzasadniony protest przeciwko uciskowi i dyskryminacji a rozpoczyna żenująca propaganda osobistych upodobań seksualnych? Czy jako następna zgłosi się frakcja lateksowa? Lub uszczęśliwią nas swymi uciechami miłośnicy zwierząt?" Szwajcarski dziennikarz Phillip Gut nie ma wątpliwości: "Homoseksualizm stał się światopoglądem i programem politycznym. Marginalny problem znalazł się w centrum zainteresowania opinii publicznej. Homoseksualni politycy oceniani są nie na podstawie ich osiągnięć, lecz preferencji seksualnej. Homoseksualiści osiągnęli już wszystkie swoje cele. O co jeszcze walczą? Ich demonstracje stały się pustymi rytuałami. Emancypacja zakończyła się sukcesem, można więc oczekiwać, że homoseksualizm na powrót stanie się tym, czym był - prywatnym wyborem. Nie każdy przecież musi pokazywać się publicznie z otwartym rozporkiem". Wbrew temu, co pisze Gut, homoseksualizm ani nie stał się ani programem politycznym ani światopoglądem. Homoseksualizm nie stał się też centrum zainteresowania opinii publicznej. Można jedynie mówić o tym, że w coraz większej liczbie państw i w coraz większym stopniu podejmuje się działania na rzecz zniesienia dyskryminacji gejów i lesbijek, edukowania społeczeństw o homoseksualizmie i przeciwdziałania homofobii i łamaniu praw osób homoseksualnych. Edukacji w tym względzie wymaga także Phillip Gut. Myli się bowiem Gut pisząc, że homoseksualiści osiągnęli wszystkie swoje cele. Artykuł Guta jest doskonałym przykładem tego, jaki brak zrozumienia wobec homoseksualizmu i osób homoseksualnych mogą nadal wykazywać ludzie, jak nadal mogą być pełni uprzedzeń i posługiwać się fałszywymi stereotypami. Homoseksualizm nie stanie się nigdy – jak pisze Gut – prywatnym wyborem i nigdy prywatnym wyborem nie był. Homoseksualizm – tak jak heteroseksualizm – jest orientacją psychoseksualną, która jest w człowieku zakodowana od dzieciństwa i nie podlega kwestii wyboru. Porównywanie zaś orientacji seksualnej do lateksowego fetyszyzmu czy pociągu seksualnego do zwierząt jest natomiast chamstwem, bezczelnością i głupotą. Podobnie formułowanie całkowicie nieadekwatnych przenośni dotyczących otwartego rozporka. Obnaża to tylko pustkę umysłu i jałowość myśli Phillipa Guta oraz dowodzi jego seksualnej fiksacji.

2 komentarze:

  1. PRAWDA JEST TAKA,ZE HOMOSEKSUALIZM ISTNIAL,JEST I ZAWSZE BEDZIE ISTNIAL I JEST UWARUNKOWANY PRZEZ NATURE.!ZADNE ARTYKULY W PRASIE KONSERWATYWNEJ NIE SA W STANIE PODWAZYC TEGO.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie czytać Twoje przemyślenia i komentarze. Dobrze, że, jak mniemam, masz dużo czasu na wyszukiwanie ciekawych artykułów i zdarzeń, aby móc je skomentować. Dzięki Tobie mam bardzo szybki do nich dostęp, co zaoszczędza mi wiele czasu, które jest tak mało.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń