niedziela, 16 maja 2010

Bez wyboru

Ewa Tomaszewicz na swoim blogu rozpętała małą burzę pisząc tak:
„Mam nadzieję, że i nasze portale do debaty przedwyborczej się włączą. Bo nawet jeżeli nie będzie to miało wpływu na wynik wyborów (a raczej nie będzie), to przynajmniej będziemy mieć szansą na stworzenie zalążka realnej siły, jaką teoretycznie jesteśmy (mityczne 2 miliony głosów), a z którą może ktoś kiedyś zacznie się liczy.”
Dalej na blogu czytamy:
„Nie lubię Komorowskiego (bo to ponoć on ma szansę). Nie zgadzam się z nim niemal pod każdym względem i nie zamierzam mu dokładać mojego punkcika poparcia. Pójdę na wybory, bo zawsze chodzę, ale jeżeli będę miała wybór między panami na K., oddam pusty głos (w drugiej turze, bo co do pierwszej, to może jeszcze dam się przekonać do innego wyjścia niż pusty głos). I pewnie to nie będzie w tym roku ani w następnych, ale może w końcu kiedyś liczba pustych głosów stanie się tak duża, że nikt już nie będzie mógł bajać o tym, że jakaś tam większość na niego głosowała, a za to ktoś zacznie się poważnie zastanawiać, co z tymi głosami zrobić.”
No i z różnych stron słyszę teraz, że tak nie można, bo to doprowadzi do tego, że wygra Kaczyński, a to będzie katastrofa, więc lepiej wybrać mniejsze zło w postaci Komorowskiego. Ja popieram jednak Ewę. Lepszy moim zdaniem pusty głos niż głosowanie na kandydata, który od Kaczyńskiego poza lepszym PR niczym tak naprawdę się nie różni. Komorowski, jak i cała PO, w kwestiach światopoglądowych są na równi z PiS w epoce kamienia łupanego. Nie ma się co oszukiwać, że PO jest partią liberalną. Nie jest i wiele razy to udowadniała. To zaściankowa, zacofana partyjka, o dziewiętnastowiecznej, małomiasteczkowej mentalności. Komorowski wypowiadał się o gejach i lesbijkach, a także o instytucjonalizacji związków jednopłciowych w sposób dla mnie do zaakceptowania. Nie chcę, żeby wyszło na to, że popieram Kaczyńskiego, bo nie popieram. To kreatura jakich mało, człowiek mały, bezczelny, prymitywny i zacofany. Komorowski nie jest jednak od niego dużo lepszy. Jedyną widoczną różnicą między oboma kandydatami jest to, że na Komorowskim lepiej leży garnitur, ale to nie jest dla mnie powodem, by to na niego oddawać głos.

3 komentarze:

  1. Co zabawne, nie uważam, że zwycięstwo Kaczyńskiego będzie katastrofą. Nie przy obecnych uprawnieniach prezydenta. Choć niewątpliwie będzie to wstyd. Za to wygrana Komorowskiego może oznaczać zwycięstwo PiS w wyborach samorządowych i parlamentarnych - i to naprawdę byłby dramat. Oczywiście to tylko gdybanie, ale nie wykluczałabym takiego scenariusza. Więc może i ja wybieram mniejsze zło, tylko tak bardziej długofalowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. No katastrofy może nie będzie ale dobrze nie będzie. Zdarzały się jednak sytuacje blokowania różnych pomysłów ustawodawczych, odsyłania ustaw do Trybunału Konstytucyjnego, kompromitacji w delegacjach i co najgorsze budowania jakiejś chorej atmosfery w państwie. Ale masz rację, że to może wpłynąć na wybory samorządowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiscie zaglosuje na kandydata ktory popiera kapitalizm laissez-faire i rzeczywista rownosc wobec prawa (czyli rowniez malzenstwa homo).

    Oh wait. Nie mamy takiego. Pozostaje mi oddanie "niewaznego" glosu.

    Dla osob ktore rowniez planuja lub zastanawiaja sie nad oddaniem glosu pustego lub blednego (np. skreslenie wszystkich) - mozna to zrobic troche, nazwijmy to, "wyrazniej" - dopisujac i zaznaczajac "wlasnego" kandydata, np. znanego polityka z innego kraju. Taki glos oczywiscie rowniez nie jest wazny, ale jesli media podchwyca temat to wieksze wrazenie zrobia tysiace glosow na np. Zapatero, Obame, Rona Paula i Davida Camerona niz puste/bledne karty. Dodatkowo, jesli optymistycznie zalozyc ze te "bledne" glosy nie pojda prosto do niszczarki, to jest to nie tylko deklaraja "nie mam na kogo glosowac" ale rowniez "na polskiej scenie politycznej brakuje mi opcji X". (Pomysl nie jest moj i nie jest nowy, nie pamietam gdzie widzialam go po raz pierwszy. Zachecam do kopiowania i rozpowszechniania)

    OdpowiedzUsuń