wtorek, 29 grudnia 2009

Terlikowskiego rozmijanie się z prawdą

Stan psychiczny Tomasza Terlikowskiego wciąż jest zły. Fobie Pana T. nie dają mu normalnie funkcjonować, czego wyrazem jest kilkadziesiąt nowych homofobicznych zdań, które sklecił w tekście Syllabus błędów Krzysztofa Kłopotowskiego, będącym odpowiedzią na tekst Kłoptowskiego, który niedawno stanął w obronie gejów.

Terlikowski pisze, że „jeśli zatem kochamy homoseksualistów - to naszym celem powinno być nie tyle utwierdzanie ich w ich grzechu, ile wielkie wezwanie do nawrócenia (czyli porzucenia praktyk homoseksualnych) i walki z grzesznymi pragnieniami. A powód jest dość oczywisty, a przypomnieli o nim w minionych tygodniach biskupi, aktywny homoseksualista, który nie żałuje swoich grzechów i nie stara się z nich podnosić nie może być zbawiony, nie wejdzie do Królestwa Bożego. I na nic mu się nie zdadzą orzeczenia Światowej Organizacji Zdrowia, świstki z amerykanskich towarzystw psychiatrycznych itd. Św. Paweł jest w tej kwestii bowiem o wiele większym autorytetem.” To doprawdy żenujące, kiedy czyta się, że jedna z interpretacji słów człowieka sprzed tysięcy lat, dodatkowo nieetyczna i niesprawiedliwa, ma być ważniejsza od obiektywnej wiedzy naukowej. Terlikowski, borykając się ze swoją chorą osobowością, całkowicie nie rozumie, czym jest miłość bliźniego i szacunek dla drugiego człowieka oraz nie potrafi zapanować nad prześladującymi go natręctwami i fobiami. Jednocześnie jest on tak bardzo zaślepiony wyimaginowaną przez siebie wizją swojego bóstwa, że nie dostrzega tego, że są ludzie, którzy wyobrażają sobie owe bóstwo w inny sposób lub też w ogóle nie wierzą w jego istnienie. Fanatyzm Terlikowskiego sprawia, że nie sposób z nim polemizować. Zaburzenie osobowości, które cechuje Pana T. ma to do siebie, że żadne zdroworozsądkowe argumenty nie docierają do umysłu, zaś naukowe fakty są marginalizowane na rzecz dziwnych i szkodliwych wyobrażeń. Szkoda mi osobiście tego człowieka, gdyż homofobia którą przez niego przejawia musi być dla niego męcząca i utrudnia mu zapewne prawidłowe funkcjonowanie społeczne. Nie może to jednak oznaczać przyzwolenia na to, by obrażał i upokarzał homoseksualistów. Trzeba stanowczo ocenić jego poglądy jako nienormalne i homofobiczne.

Terlikowski pisze, że „nie jest prawdą, że chrześcijańskie (katolickie) odrzucenie aktów homoseksualnych ma swoje źródła w potępieniach (tak Starego jak i Nowego Testamentu). Jego źródłem jest bowiem pozytywna antropologia biblijna zawarta w Księdze Rodzaju, Kazaniu na Górze czy listach Pawłowych. To z niej, z przekonania, że człowiek stanowi pełnie w trwałym i nierozerwalnym związku kobiety i mężczyzny, że małżeństwo stanowi pełnię, której nie może stanowić podwojenie i w przekonaniu, że płodność stanowi istotny element miłości i człowieczeństwa, wyrastają dopiero niezwykle jednoznaczne potępienia aktów homoseksualnych. Argumentacja społeczna jest więc tu całkowicie nie na miejscu. Moralność Biblii wyrasta bowiem nie tyle z uwarunkowań społecznych, ile z prawdy o człowieku. O tym, że został on stworzony jako kobieta i mężczyzna, że kobieta i mężczyzna różnią się od siebie, że ich miłość ma być płodna itd.” Kolejny raz Terlikowski popełnia błąd zakładając, że jedynie małżeństwo kobiety i mężczyzny stanowi pewną „pełnię’. Dla osoby heteroseksualnej osoba odmiennej płci jest z całą pewnością uzupełnieniem, jednak dla osoby homoseksualnej to osoba tej płci jest niezbędnym elementem całości. Z faktu, że pewne osoby znajdują spełnienie w obcowaniu seksualnym z osobą odmiennej płci nie wynika w żadnym wypadku, że inne osoby nie mogą znaleźć go w obcowaniu z osobą tej samej płci. Osoby homoseksualne nie tylko bowiem znajdują spełnienie w kontakcie cielesnym i związku z osobą tej samej płci, ale jest to tak samo cenne i piękne jak w przypadku różnopłciowego kontaktu osób heteroseksualnych. Z faktu zaś, że ludzie różnią się płciowo nie oznacza w żaden sposób, że muszą się łączyć w pary różnopłciowe. Założenie takie jest absurdalne. Nie znajduje to także potwierzenia w naturze, gdzie jedne osobniki łączą się z osobnikami odmiennej płci, a inne tej samej. Osoby homoseksualne nie są także żadnym zagrożeniem dla płodności heteroseksualnej, tak jak płodność, która jest udziałem osób heteroseksualnych, nie jest żądnym zagrożeniem dla osób homoseksualnych. Istnienie zarówno osób homoseksualnych jak i heteroseksualnych wpływa wręcz stabilizująco na demografię ludzkości. W konfrontacji z rozumem poglądy Pana Terlikowskiego ponoszą sromotną klęskę, zaś przytaczanie mitu o stworzeniu przez jakąś boską istotę kobiety i mężczyzny i kreowanie na tej podstawie homofonicznych sądów jest absurdalne i śmieszne. Mógłbym przytoczyć inny, znacznie ciekawszy w mojej opinii mit, zaczerpnięty z Platona, który mówi o początkowym stworzeniu 3 rodzajów istot - złożonej z 2 połówek męskich, złożonej z 2 połówek żeńskich i złożonej z połówki męskiej i połówki żeńskiej. Według tego mitu mężczyźni i kobiety powstali z dawnej płci obojnaczej poszukują płci przeciwnej, zaś mężczyźni i kobiety powstali z dawnej płci męskiej i żeńskiej poszukują tej samej płci. Mit ten w sposób o wiele piękniejszy, jak też pełniejszy opisuje seksualną rzeczywistość świata. Pomimo tego, że jest to piękna historia, nie sposób budować na niej naukowych prawd, tak samo jak w przypadku biblijnej historii stworzenia. Nauka dostarcza nam wyraźnych dowodów na to, że płeć jest rzeczą wykształconą w długim procesie ewolucji, zaś wcześniej od osobników od osobników jednopłciowych pojawiły się na świecie organizmy obojnacze i to z nich wykształciły się organizmy męskie i żeńskie. Z faktu, że w naturze występują osobniki płci męskiej i żeńskiej nie wynika, że wszystkie muszą czerpać przyjemność z obcowania seksualnego z płcią przeciwną. Nie jest to ani konieczne dla przetrwania gatunku ani nawet korzystne.

Pan Terlikowski zamiast szukać prawdy o naturze człowieka w sposób naukowy i obiektywny zafiksował się na jednej z interpretacji Biblii, błędnie zakładając, że jest ona objawieniem jedynych i niezmiennych prawd. Biblia jest jedynie nieudolną próbą opisu świata przez ludzi żyjących w odległej nam przeszłości, których stan wiedzy w porównaniu z dzisiejszym był bardzo niewielki. Nie może być przez to żadnym źródłem wiedzy i prawdy o naturze człowieka. Po człowieku, który chciałby uchodzić za człowieka inteligentnego - a takim Pan Terlikowski zapewne chciałby być – należałoby się spodziewać znacznie więcej niż budowania obrazu rzeczywistości na nieetycznych interpretacjach mitycznych opowiastek. Interpretacji Biblii jest natomiast mnóstwo, o czym Pan Terlikowski powinien wiedzieć i nie widzę podstaw, dla których miałbym uznać, że interpretacje Pana Terlikowskiego czy też kościoła rzymsko-katolickiego mają być trafniejsze czy właściwsze. Nawet wręcz przeciwnie - uważam, że są to interpretacje niewłaściwe, zacofane, niemoralne. Chrześcijaństwo nie jest monolitem, jak próbuje wmówić czytelnikom Terlikowski. Dlatego nie generalizowałbym wszystkiego jak Terlikowski i nie nazywał na jego miejscu głoszonych przez niego poglądów jako jedynych chrześcijańskich. Jestem pewien, że przez szwedzkich chrześcijan czy anglikańskich postawa Pana Terlkowskiego zostałaby bardzo nagannie oceniona, jako niezgodna z naukami Jezusa. Obecnie wiele kościołów protestanckich i starokatolickich udziela błogosławieństw parom osób tej samej płci. Wymienić można tu Kościół Anglikański w Kanadzie, Kościół Episkopalny w USA, Kościoły Starokatolickie Unii Utrechckiej, Kościół Baptystów, Kościół Szkocki, Ewangeliczny Luterański Kościół Kanady, Kościół Szwecji, Kościół Danii, Kościół Norweski, niektóre Kościoły działające we wspólnocie Kościoła Ewangelicznego Niemiec, Prezbiteriański Kościół USA, Kościół Metodystów Wielkiej Brytanii, Kościół Morawian, Kościół Protestancki w Holandii. Inne kościoły udzielają małżeństw osób tej samej płci np. Kościół Szwedzki, Zjednoczony Kościół Kanady, Metropolitalna Wspólnota Kościelna, Międzynarodowe Braterstwo Adwentystów Dnia Siódmego, Przywrócony Kościół Jezusa Chrystusa. W Polsce związki osób tej samej płci błogosławi wspólnota Wolnego Kościoła Reformowanego, a sakramentu małżeństwa udziela Reformowany Kościół Katolicki. Z resztą nie tylko wśród chrześcijan istnieją różne podejścia do homoseksualizmu. W samym bowiem katolicyzmie istnieje wiele podjeść i nurtów. I warto o tym pamiętać, a nie bezustannie powtarzać ideologiczne brednie jak Terlikowski. Czas przeciwstawiać się z całą stanowczością uprawianemu przez niego homofobicznemu terroryzmowi.

PS. Przebrnąwszy przez homofobiczną lekturę autorstwa Pana T. zajrzałem również do komentarzy zawartych pod nią. Znalazłem tam komentarz terapeutki, która sugeruje, że homoseksualizm jest nadal leczony w jej szpitalu. Co ona sama myśli o homoseksualizmie nawet nie wspomnę, bo to zastraszające, że ludzie mający pomagać kierują się w swej pracy uprzedzeniami i opierają swoją wiedzę na uprzedzeniach oraz nieaktualnych i nieprawdziwych informacjach, a przez to szkodzą. Odnośnie zaś samego leczenia homoseksualistów to mam nadzieję, że jest to jakiś skrót myślowy (sądząc po całości komentarza zapewne dokonany w sposób świadomy i celowy). Nie sposób bowiem leczyć czegoś co nie jest chorobą. Ani homoseksualizm, ani heteroseksualizm nie są bowiem żadnym stanem patologicznym. Psychopatologią jest natomiast brak akceptacji dla własnej orientacji seksualnej, zarówno homo, jak i heteroseksualnej. Podejrzewam więc, że chodzi raczej o terapię osób nieakceptujących swojej orientacji. Mam jednocześnie nadzieję, że ma ona na celu zaakceptowanie swojej seksualności. Nie wyobrazam sobie nawet, by ktoś mógł podejmować próby jej zmiany. Mam jednak obawy, czy takie nieetyczne próby mogą być jednak podejmowane. Uważam, że ktoś powinien się zająć tą sprawą. Próby zmiany orientacji są powszechnie uznawane bowiem przez autorytety medyczne za nadużycie i działania nieetyczne. Zarówno APA jak i Polskie Towarzystwo Seksuologiczne wyraźnie stwierdzają, że zmiana orientacji seksualnej jest niemożliwa, a podejmowanie prób zmiany orientacji przynosi olbrzymie szkody dla psychiki człowieka.

"Pomimo powszechnej zgody w środowisku naukowym, że zarówno homoseksualizm jak i heteroseksualizm są normalnymi ekspresjami seksualności, niektóre organizacje polityczne i religijne próbują zmieniać orientację seksualną poprzez terapię, agresywnie propagując tę postawę społeczeństwu. Takie działania są znacznie szkodliwe, ponieważ prezentują fałszywe przekonanie, że homoseksualizm jest chorobą psychiczną, uznając często, że brak możliwości zmiany orientacji seksualnej jest moralną porażką."
— Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne

"Polskie Towarzystwo Seksuologiczne jest zaniepokojone krzywdzącym wpływem społecznych uprzedzeń na funkcjonowanie psychiczne i społeczne osób homoseksualnych i biseksualnych oraz jest świadome niechlubnej roli, jaką w podtrzymywaniu tych uprzedzeń odegrała niegdyś nauka, która przez ponad sto lat (do 1973 w USA i do 1991 w Europie) uznawała homoseksualność za zaburzenie psychiczne. Ówczesne mniemanie o patologicznym charakterze homoseksualności okazało się niepoparte faktami naukowymi, lecz oparte na społecznych uprzedzeniach od wieków zakorzenionych w kulturze zachodniej. Dlatego też homoseksualność została wykreślona z obu najważniejszych klasyfikacji zaburzeń psychicznych – DSM i ICD.
Jednocześnie na Polskim Towarzystwie Seksuologicznym, jako na organizacji naukowej, spoczywa odpowiedzialność za rozpowszechnianie w społeczeństwie aktualnego stanu wiedzy seksuologicznej, szczególnie jeśli społeczna dezinformacja w zakresie seksuologii podtrzymuje niesłuszną dyskryminację jakiejkolwiek grupy społecznej."
— Polskie Towarzystwo Seksuologiczne

"Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne podtrzymuje stanowisko z 1973 roku, że homoseksualność nie jest jednostką chorobową. W ostatnim czasie pojawiły się głosy kwestionujące powyższą tezę, które opierają się na założeniu, że homoseksualność może zostać "wyleczona". Podstawą tego typu twierdzeń nie są jednak rzetelne badania naukowe przeprowadzane przez kompetentnych specjalistów, lecz przekonania religijne lub polityczne nie respektujące praw obywatelskich osób homoseksualnych."
— Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne

1 komentarz:

  1. Cóż, ja dalej twierdzę, że to czy homoseksualizm jest czy nie jest choroba to drugorzędne. Nie znaczy, że bez znaczenia - i warto ludziom mówić, ze jest inaczej. Jeśli jednak mamy do czynienia z przypadkiem klinicznym homofobii na jego plucie się "To choroba, choroba!!!" warto spytać się "I co z tego, jeśliby nawet to była choroba?". Raczej nie znajdzie dobrej odpowiedzi, bo nawet poważnych chorób psychicznych nie leczy się przymusowo o ile chorzy nie zagrażają innym i sobie, nie mówią o chorobach somatycznych.
    Nie trudno tez wykazać, że wszystkie znane "terapie" są niedopuszczalne bo powodują jeszcze większe szkody niż leczona "choroba".

    Co do androgyne to mit jest piękny, ale nie tłumaczy jak powstała orientacja bi :)

    Ostrożny też bym był z mieszaniem ewolucjonizmu do usprawiedliwiania homoseksualizmu - raz że to wątpliwy od strony filozoficznej naturalizm etyczny, dwa, ze może tak być, ze jednak homoseksualizm jest ewolucyjny błędem.

    OdpowiedzUsuń