Magdalena Moskalewicz: Pańska wystawa „Ars Homo Erotica” otwiera się dopiero za pół roku, a już dzisiaj można o niej przeczytać wydawane na gorąco sądy w dziennikach i tygodnikach. Zarówno publicyści jak i cytowani przez nich wykładowcy wyższych uczelni już mówią o skandalu. Dlaczego?
Paweł Leszkowicz: To wczesne zainteresowanie bardzo mnie cieszy, jest to najlepszy „P.R.” dla wystawy, nawet gdyby Tym, którzy nawołują do cenzury udało się moją wystawę powstrzymać. Oczywiście, powody zainteresowania nie maja nic wspólnego ze sztuką, a tylko z polityką i ideologią. Pomimo tego, że temat homoseksualizmu w sztuce i kulturze jest jednym z odwiecznych, a w wystawiennictwie światowym istnieje regularnie od lat 70. XX wieku, w Polsce wciąż budzi protesty. Krytycy nie kierują się wiedzą, ale archaicznymi przesądami wobec homoseksualności i wolności ekspresji artystycznej. Podłożem negatywnych wypowiedzi i tekstów są wyraźnie ignorancja i homofobia.
Współcześnie w polskiej sztuce i wystawiennictwie ta tematyka pojawia się dość często, wydaje się że drzwi dla tego typu sztuki zostały już otwarte. A jednak tym razem zadziałało miejsce - MUZEUM NARODOWE w stolicy. Okazuje się, że to, co wolno galeriom sztuki współczesnej, nie przystoi Muzeum Narodowemu. U krytyków tego projektu w sposób typowy dla konserwatywnej polityki obyczajowej nacjonalizm połączył się z homofobią. To połączenie już wielokrotnie eksplodowało w polskiej polityce - jest dobrze rozpoznane i zanalizowane. Niestety, ARS HOMO EROTICA pozwala zaobserwować je ponownie. Paradoks całej sytuacji polega na tym, że jest to wystawa wręcz idealna dla MN z jego kolekcją sięgającą antyku. Sporą część ekspozycji zajmą kopie antycznych posągów i klasycystyczna rzeźba. A miejsce dla takich eksponatów jest właśnie w Muzeum Narodowym. Czuję się tak jakby te dzieła czekały tam na mnie od wieków i wyciągały do mnie ręce - aby je w końcu pokazać w takim kontekście i wydobyć z magazynów i ekspozycyjnych marginesów .
Komentujący Pańską wystawę nie mogą jeszcze wiedzieć jakie prace zostaną na niej pokazane - można na ten temat jedynie domniemywać na podstawie zawartości zbiorów MN. Czy ma Pan już sprecyzowaną koncepcję kuratorską?
Scenariusz wystawy był już gotowy w październiku. Teraz dokonuję tylko redukcji pod kątem architektury wystawy, możliwości konserwacji i kosztów. I tak znajdzie się na niej około 200 dzieł sztuki tworzonych we wszystkich mediach: od antycznych waz, po plakaty i wideo. Ekspozycja będzie się składała z dwóch zasadniczych komponentów: sztuki dawnej z kolekcji MN i sztuki współczesnej z Europy Środkowo-Wschodniej.
Część muzealna wiązać się będzie z zagadnieniem badania kolekcji muzealnych i ich odkrywaniem z nowego punktu widzenia, odmienianiem. Związane jest to z pracą historii sztuki nad docieraniem do marginesów kanonicznych muzealnych kolekcji, ich rewidowaniem. Podejmować będzie również problem tworzenia historii sztuki poprzez zmienne odsłony kolekcji muzealnych, w tym przypadku odsłoniętej poprzez perspektywę queer. Wystawa jest w ten sposób próbą przełożenia akademickich studiów nad seksualnością na język współczesnego wystawiennictwa: zarówno sztuki dawnej, jak i aktualnej.
Równorzędny element to prezentacja współczesnej sztuki o tematach lesbijskich i gejowskich z naszego kręgu –„nowej części Unii Europejskiej” . Jest to obszar kulturowy i polityczny gdzie toczą się w Europie gwałtowne konflikty i „walki” dotyczące praw tej mniejszości, gdzie ustawy antydyskryminacyjne są dopiero wprowadzane. Z kolei pod względem artystycznym od lat 90., a szczególnie od początków XXI wieku, rozwija się w tych krajach nowy, silny nurt sztuki queer, charakteryzujący się taką artystyczną i polityczną ostrością, która w sztuce zachodniej została już zasymilowana. Ta część wschodnioeuropejska została zainspirowana przez Piotra Piotrowskiego, bez którego zaproszenia i determinacja, wystawa nie mogłaby zaistnieć.
Wystawa ma zamiar zaakcentowania i opisania tej nowej tendencji oraz usytuowania jej w kontekście zarówno całej historii sztuki jaki i współczesnej polityki demokracji.
Te dwa komponenty zostaną na wystawie połączone i podzielone na następujące sekcje tematyczne: homoerotyczny klasyzm, akt męski, ikonografia mitycznych par męskich, święty Sebastian, imaginarium lesbijskie, transgender/androgynia, czas walki i archiwum.
Wspomniał Pan o akademickich studiach nad seksualnością. Równolegle z wystawą przygotowuje Pan w Instytucie Historii Sztuki UAM w Poznaniu rozprawę habilitacyjną dotyczącą aktu męskiego w sztuce. Na ile oba te projekty są ze sobą połączone?
Muzeum Narodowe to również instytucja naukowa. Takie połączenia jest więc dla mnie oczywiste. Tematy podjęte w ramach wystawy mają przecież swoją bogatą tradycję i bibliografię we współczesnej humanistyce , w tym historii sztuki i obficie z niej korzystam. A co do książki, nad którą pracuję, to tak, ma ona wpływ na wystawę. Z perspektywy XVIII –wiecznego klasycyzmu, jak i współczesnego postmodernizmu, akt męski uważam za element, lub kod, sztuki homoerotycznej. Dzieła z tych dwóch epok kulturowych zostaną zaprezentowane publiczności: kobietom i mężczyznom, którzy są wielbicielami męskiego ciała w pełnej nagości. W końcu od tego zachodnia historia sztuki się zaczyna. Wystawa będzie zapewne największą prezentacją aktu męskiego w polskim wystawiennictwie.
Co w takim razie myśli Pan o podpieraniu swoich (uważanych za kontrowersyjne) działań argumentami z dziedziny nauki?
Nie liczę zbytnio na „obronę” poprzez naukę, gdyż ma ona dwa końce. Jak Pani wie każda interpretacja ma kontr-interpretację. Na dzieło lub zjawisko można patrzyć z różnych perspektyw i dostrzegać w nim zupełnie inne rzeczy. Podejrzewam więc, że raczej krytycy będą korzystali z miecza tzw. nauki. Cóż np. akademicka historia sztuki może powiedzieć na temat aktów męskich Jana Matejki – na wystawie ARS HOMO EROTICA? A takie zostaną zaprezentowane. Raczej nie ma bogatej literatury naukowej na ten temat. Dlatego wyobraźnia, obok wiedzy, pełni równoważną funkcję w kompozycji i percepcji wystawy.
Mówiąc "sztuka homoseksualna" myśli się najczęściej "gejowska". Szymon Hołownia w artykule-paszkwilu krytykującym ARS HOMO EROTICA (opublikowanym w Newsweeku) pisał: "Z magazynu ramot przeistoczy się w roztańczoną platformę pełną gejów wszystkich epok! Gej esteta podziwiać będzie mógł gejów marmurowych, gej sadysta – gejów trawionych kwasem w technice akwatinty." W tego typu wypowiedziach widać ignorowanie, bądź przynajmniej lekceważenie istnienia homoseksualnych kobiet. W jakim stopniu Pański pokaz dotyczyć też będzie sztuki o wątkach lesbijskich?
Tekst w Newsweeku był satyrą na wystawę, a że cenię humor nade wszystko - bardzo mi się podobał, nie można jednak w oparciu o niego oceniać tego projektu. Większość podanych informacji była niestety nieprawdziwa. Z fantazji autora diagnozuję jednak, że nie interesuje się kobietami - dlatego o nich nie wspomina. Tymczasem ARS HOMO EROTICA pozwoli mi spełnić jedno z moich marzeń wystawienniczych: zorganizowanie pierwszej wystawy o tematyce lesbijskiej i w ten sposób ukoronowania moich badań i projektów feministycznych. Cała górna część ekspozycji będzie takim prekursorskim labiryntem kobiecego homoerotyzmu, w którym ikonografia kobiecej miłości obecna w męskiej tradycji sztuki zostanie zestawiona ze współczesną sztuką kobiet obrazującą lesbijski erotyzm. Wprowadzą w tę sferę dwie ikony : Safona (antyczna ceramika i nowożytna grafika) i Greta Garbo (plakaty filmowe z lat 20. i 30. XX wieku). Prowadząc badania udało mi się dokonać kilku odkryć, jedną z nich jest artystka wideo ze Słowacji - Anna Daucikova, która prezentuje niezwykłą, amorficzną wizję kobiecego ciała. To całkowicie odmienny sposób widzenia, jakiego brak w polskiej sztuce. A właśnie o to w tej wystawie również chodzi o zmienianie perspektywy spojrzenia na sztukę i na erotyzm.
Postulowana przez Pana chęć zmiany skostniałych sposobów postrzegania ujawnia edukacyjne podstawy tego projektu wystawienniczego. Czy poza tym aspektem ma Pan w stosunku do niego jeszcze jakieś inne aspiracje? Innymi słowy, jak streściłby Pan przesłanie ARS HOMO EROTICA?
Wymiar edukacyjny jest ważny , lecz nie najważniejszy. Istotny jest dla mnie aspekt artystyczny i naukowy wystawy. Ekspozycja pozwoli również spojrzeć inaczej, na niektóre obiekty, czasami bardzo dobrze znane. Chodzi o podkreślenie wielowymiarowości sztuki i przedstawienia wizualnego. Dodanie nowego wymiaru, do tego, który już istnieje i jest zbyt standardowy. Swoje wystawy staram się jednak zawsze budować tak aby były przyjemnością dla odbiorcy, aby dostarczały rozkoszy. To jedno ważne przesłanie- rozkosz! A drugie to – emancypacja! To wystawa, o której będzie się mówiło i która - poprzez politykę obyczajową - ma przesłanie polityczne. Nawet konkretne przesłanie, jakim jest rejestracja związków partnerskich w tym kraju. Uważam, że to prawdziwie wzniosłe zadanie dla sztuki , która często w historii towarzyszyła wyzwalaniu ludzi i poszerzaniu wolności.
W listopadzie otwarta została w MUMOK w Wiedniu wystawa "Gender Check" dotycząca problemu kobiecości i męskości w sztuce Europy Wschodniej, prezentująca dzieła sztuki z 2 połowy XX wieku – a zatem pokrywająca się częściowo ze scenariuszem Pańskiej wystawy. Na ile ARS HOMO EROTICA wpisywać się będzie w popularny na świecie nurt przewartościowań sztuki "wysokiej" z krytycznego punktu widzenia mniejszości (seksualnych, rasowych, klasowych, etc)?
Wystawa „Gender Check” ma na wiosnę przyjechać do warszawskiej Zachęty. Kolejny raz wprowadzi więc „genderowe” spojrzenia na sztukę postkomunistycznej Europy Wschodniej. To bardzo dobrze, że tak się dzieje. Uważam jednak, że sama płeć nie jest już subwersywną kategorią, gdyż została oswojona.
ARS HOMO EROTICA jest autorskim projektem i odwołuje się do zupełnie innej tradycji: bardziej homoseksualnych, ryzykownych i transhistorycznych wystaw. Mówimy tutaj o całej historii kultury, a nie tylko współczesności. Homoerotyzm to nie jest mniejszość w historii kultury, ale tajemnicze centrum kanonu. Bardziej od wystaw robionych z punktu widzenia mniejszości inspirowały mnie takie duże przekrojowe projekty jak: „Robert Mapplethorpe and the Classical Tradition” (Guggenheim Museum, Nowy Jork 2005) i „Art and Homosexuality from von Gloeden to Pierre et Gilles”, (Palazzo della Ragione, Mediolan 2007). W perspektywie wystawiennictwa światowego ARS HOMO EROTICA znajdzie się pomiędzy ekspozycją „Gay Icons” National Portrait Gallery w Londynie, pokazywaną latem 2009, a otwieraną na jesieni 2010 roku monumentalną „Hide/Seek: Difference and Desire in American Portraiture” w National Portrait Gallery w Waszyngtonie. Jeśli więc uda się otworzyć tę wystawę w Warszawie i kryzys lub polityka jej nie pokonają, to mieszkańcy i goście stolicy będą mieć taką samą szansę zapoznania się z homoerotycznym dziedzictwem kultury jak publiczność wielkich zachodnich metropolii. Wydaje się, że w czasie odbywającej się w lipcu 2010 parady LGBT „Euro Pride” Warszawa potrzebuje ARS HOMO EROTICA niczym tlenu. Modlę się do moich bogów Apollina i Dionizosa aby wszystko się udało.
Adam Adach, ForSuch Thing As Love, 2009 Krzysztof Jung, Orgia Antonio Canova, Gladiator, 1757 Yassen ZZ Sgyrovski, The queer trash, 2006 - 2008
Paweł Leszkowicz jest autorem psychoanalitycznego i feministycznego studium sztuki "Helen Chadwick. Ikonografia podmiotowości" i współautorem książki "Miłość i demokracja. Rozważania o kwestii homoseksualnej w Polsce"(www.aureus.pl). Publikował w "Res Publice Nowej", "ARTMargins", "Harvard Gay & Lesbian Review Worldwide", "Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN", "Odmianach odmieńca", "Parametrach pożądania". Był kuratorem wystawy sztuki kobiecej i gejowskiej "Miłość i demokracja" oraz ekspozycji "GK Collection" (m .in. praca Andy Warhola) i "Imperium zmysłów". W 2009 roku odbyła się w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku jego wystawa "Vogue" o związkach mody męskiej ze sztuką współczesną.
Wystawa poświęcona sztuce homoseksualnej będzie pokazana w przyszłym roku i zbiegnie się w czasie z Europride.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz