wtorek, 11 października 2011

Komentarze powyborcze

Chcę dziś polecić dwie powyborcze oceny dokonane przez Joannę Senyszyn i Magdalenę Środę. Obie bardzo trafne. Joanna Senyszyn widać zdaje sobie z czegoś, czego do dnia dzisiejszego nie zauważyło kierownictwo SLD, a mianowicie tego, że aby osiągnąć sukces w polityce trzeba być stanowczym, mieć jaja, spójną wizję tego co się chce osiągnąć i przede wszystkim być wiarygodnym. SLD kilka lat temu zapowiedziało z wielkim hukiem, że jedzie uczyć się od hiszpańskich socjalistów, a Napieralski będzie drugim Zapatero. Czas pokazał, że kierownictwo SLD z tych nauk nie wyciągnęło żadnych wniosków, a odnoszę nawet wrażenie, że się z poglądami hiszpańskich socjalistów nietylko nie utożsamiało ale przestraszyło się ich . Pomimo tego, że SLD kreowało się na postępową i nowoczesną partię, realia wskazywały, że tak jednak nie jest. Polityka w stylu Panu bogu świeca a diabłu ogarek nie mogła i nie dała pozytywnego wyniku wyborczego. SLD wiele razy zdradziło swoich wyborców i było nieautentyczne. Ponieważ wszystko ma swoje granice to i cierpliwość wyborców także. Pomysł na uzdrowienie SLD był bardzo prosty. Niestety nie przebił się on do mainstreamu w SLD. Skutki tego zaniechania są teraz dla tej partii badzo bolesne. Na tym koniec mojego komentarza. Oddaję miejsce Joannie Senyszyn i Magdalenie Środzie.

Joanna Senyszyn:

SLD odniósł spektakularną porażkę. RP - sukces. Dziękuję wszystkim naszym Wyborcom, współczuję mojej partii i oczywiście gratuluję partii Janusza Palikota, choć zabrała głosy Sojuszowi.

Przepływ elektoratu nastąpił niczym w naczyniach połączonych. Gdyby na prawach fizyki, mielibyśmy po 9,15%. Na prawach polityki odpłynęło od nas nieco więcej - wyborcy partii Racja PL, ateiści, agnostycy, katolicy mający dość klerykalizmu, osoby LGBT, czytelnicy tygodników "Fakty i Mity" oraz "Nie". Oczywiście nie wszyscy, ale wielu.

Najgorsze, że nie było to wcale nieuniknione. Gdyby SLD potrafił się mentalnie wyzwolić z fałszywego, narzuconego 20 lat temu przez Michnika przeświadczenia, że lewicy wolno mniej, a 10 lat temu jeszcze szkodliwszego Millerowego, że UE warta mszy, Janusz Palikot nie miałby z czym startować w wyborach.

A tak szef Ruchu swojego imienia otwarcie głosi wszem i wobec opracowany przeze mnie program świeckiego państwa, który kolejni szefowie SLD z taką pewną nieśmiałością chowali w szufladzie. Środowiskom manifestującym w Paradach Równości, dumnym, że w ten sposób zmieniają oblicze ziemi, tej ziemi, nie podoba się, że poseł Kalisz za to przeprasza. Można tak długo wyliczać.

Trzeba rzetelnie ocenić wyniki, przeanalizować przyczyny klęski SLD w powiązaniu z sukcesem RP i przestać sobie mydlić oczy, że to tylko personalna kwestia przywództwa i wyłącznie jednostkowa odpowiedzialność.

Musimy zmienić oblicze partii! Tej partii!


Magdalena Środa:

Ze zdziwieniem wysłuchałam wczoraj komentarzy wyniku wyborów. Kuriozalni wydali mi się zwłaszcza "mędrcy" rutynowo zapraszani przez TVN 24. To, że do ich grona należą wyłącznie mężczyźni, przestało mnie już dziwić, (TVN 24 postanowiło być telewizją patriarchalną i już!), to że żadna z wyrażanych opinii nie była w stanie wykroczyć poza mainstream ("Napieralski jest kiepski", "Palikot chce władzy") - nie dziwi mnie również. To, że nikt z zapraszanych panów nie zauważył, że wygrana Palikota nie jest wygraną personalną, lecz społeczną opcją na rzecz radykalnie odmiennej, świeckiej wizji państwa - też uważam za coś normalnego; bo skoro za głos opinii publicznej uważa się tych, którzy ją formułują, to nic dziwnego że będą adorowali swoje własne osądy. I pomysł o potrzebie państwa odmiennego od ich wizji - spokojnie odrzucą.Tymczasem w tych wyborach wydarzyło się coś naprawdę istotnego; znacząca część społeczeństwa opowiedziała się za wizją naprawdę nowoczesnego państwa. To znaczy państwa racjonalnego, egalitarnego, świeckiego, różnorodnego, jednym słowem państwa, które nie skrywa "feudalizmu" w sferze prywatnej, państwa, które stawia na wartości oświeceniowe, na rozdział Kościoła od państwa, na prawa kobiet i mniejszości, na nowoczesną a nie XIX wieczną edukację. A edukacja - w przeciwieństwie do obrony, finansów, kultury i polityki socjalnej - jest najbardziej istotnym elementem kreowania przyszłego państwa, czego Tusk i jego koledzy za nic nie potrafią zrozumieć, obsadzając w roli ministra edukacji "Giertycha w spódnicy" czyli panią Hall (w tej kadencji - podejrzewam - nie będzie lepiej, będzie w zgodzie z zasadą "byle polska szkoła spokojna, byle religia obfita").
Jeśli PO wejdzie w koalicję z PSL i zlekceważy (jak wczorajsi komentatorzy polityczni) postulat nowoczesności czyli wyzwanie, które stawia przed rządzącymi Ruch Palikota, to będzie to zapewne ostatnia kadencja tej partii i duży krok wstecz wobec wyzwań nowoczesności. Dla świętego spokoju, dla panowania, dla trwania - PO zapewne pójdzie na prosty układ, czy na koalicję z PSL.Wybory wygrywa się po to, by nic nie zmieniać i Tuska ma niezwykłą szansę pod tym względem, ale czy nam się to rzeczywiście opłaci? Tusk po kilku latach władzy w stabilnym zakonserwowanym państwie pójdzie na wysokie stanowiska do Uni Europejskiej, a Polska zakonserwowana w nowoczesnej folii, ale dziewiętnastowieczna od środka - pozostanie.Dla społeczeństwa, koalicja PO- PSL będzie to znaczyć cztery lata marazmu, dryfowania, układania się z Kościołem, wbrew wyzwaniom nowoczesności. PO - z tajemniczych dla mnie powodów - jest w stanie zrezygnować z walki o postęp, skuteczność, równość, nowoczesność tylko dlatego, że jego przywódca łudzi się, że konserwatywne skrzydło partii zapewni mu stabilność i siłę. Nic bardziej mylnego. Posłowie "watykańscy" PO (Gowin i reszta) czy PSL-owcy ciągną PO w dół: bez fajerwerków ale systematycznie i nieuchronnie. Jeśli ta opcja wygra, za cztery lata PO w koalicji z PiS będzie rywalizować z Palikotem, który naprawdę urośnie w siłę (ku dobru państwa).

1 komentarz: