sobota, 13 października 2012

POlityka

Po ostatnim głosowaniu w sprawie aborcji trudno oprzeć się wrażeniu, że zbliża się zmierzch hegemonii Platformy obywatelskiej. Liberalna maska opadła, ukazała się konserwatywna facjata partii i uśmiech posła Żalka. Myślę, że duża część wyborców poczuła się oszukana przez PO. Przy okazji upadła zasada PO "wszyscy wszystko wszystkim". W moim odczuciu było to do przewidzenia. PO było partią zadowalającą każdego, czyli tak naprawdę nikogo. Jedyne co zmuszało ludzi do głosowania na PO były naiwna nadzieja u jednych i strach przed PiS u drugich. Głosowanie w sprawie aborcji jasno pokazało tym pierwszym, że na zmiany społeczne nie ma co liczyć w przypadku PO, a a tym drugim, że PO i PiS nie różnią się wiele. Dalsze prowadzenie polityki w stylu "za a nawet przeciw" przez PO nie jest już możliwe. Kwestie światopogladowe to istotny element polityku, wcześniej czy później trzeba się nimi zająć. Nie da się w nieskończoność uciekać w banał o "tematach zastępczych". Owe "tematy zastępcze" wprost proporcjonalnie do siły ich unikania stają się coraz bardziej zasadniczymi dla społeczeństwa. Jeśli Platforma Obywatelska nie zajmie się nimi i nie zdecyduje na krok naprzód to jej upadek będzie kwestią niedługiego czasu.

1 komentarz:

  1. No tak, ale jak zawsze pojawia się pytanie: jaką mamy alternatywę? Kiedy usłyszałem o udziale posłów PO w przepchnięciu ustawy ograniczającej aborcję do prac w komisji miałem ochotę dać sobie w twarz za to, że zrobili to z niejako moim wsparciem ( w końcu na nich głosowałem, prawda?). Najsmutniejszy jest jednak w tym wszystkim fakt, że gdyby jutro miały odbyć się nowe wybory, to pewnie znów oddałbym głos na ekipę rządzącą (i znów walnął się przy tym w twarz, co mogło by w sumie wywołać pewną konsternację u komisji wyborczej). No bo tak naprawdę na kogo innego mam zagłosować? Nad powodami dla których nie zagłosuję na PiS i ich spółkę-córkę SP nie będę się rozwodził z szacunku dla czytelników moich wypocin. PSL? Konserwy, które dla utrzymania swojego elektoratu gotowe są popierać nawet najbardziej śmieszne przywileje dla pewnych grup społecznych (czy też raczej: jednej grupy społecznej). SLD? Banda podstarzałych oblechów sentymentalnie wspominających czasy Jedynej Słusznej Partii. Ugrupowanie to deklaruje się co prawda jako partia lewicowa, ale gdy przychodzi do spraw światopoglądowych to może poza pewną wygadaną mniejszością (Tęczowy Ryszard & Co.) u większości członków tego zacnego grona wzajemnej adoracji sformułowanie "prawa mniejszości seksualnych" wywołuje co najwyżej zdegustowane zmarszczenie wąsiska, głupkowaty rechot i znaczące mrugnięcie okiem a'la "piwo bezalkoholowe". Na koniec zostaje RPP ze swoim radosnym liderem miotającym się między XIX-wiecznym kapitalizmem a etatyzmem i grupką posłów - paprotek, o których wiemy co najwyżej tyle, że są. Dla tych wszystkich powodów (czy raczej z braku powodu by wybrać jakąkolwiek inną opcję) wolę oddać głos na niezbyt ciekawy, ale w sumie stabilny status quo, czego jedyną ceną jest to, że po każdym obejrzeniu wiadomości lub przeczytaniu kilku artykułów moja znękana twarz znów może stać się celem niekontrolowanego aktu rozpaczy.

    OdpowiedzUsuń