niedziela, 14 października 2012

I padł na nich blady strach?

Zastanawia mnie czemu w ostatnich tygodniach w polskim kościele katolickim tyle ataków na inicjatywę wprowadzenia związków partnerskich, wszak jego przedstawiciele twierdzą, że nie ma ona żadnych szans uchwalenia w parlamencie. A może jednak według nich ma? Dziś "arcykapłan" Gocławski pytał, czy naród jest w stanie obronić świętą instytucją małżeństwa mężcyzny i kobiety. Pusty śmiech mnie ogarnia, kiedy słyszę taki bełkot, gdyż dokonując równouprawnienia związków hetero- i homoseksualnych nikt nikogo nie ma zamiaru zmuszać do rejestrowania w urzędach stanu cywilnego związków jednopłciowych, ani zabraniać zawiernia małżeństw z osobami odmiennej płci. Mnie jednak najbardziej zastanawia skąd to wzmożone zainteresowanie sprawą. Czy to działanie "na wszeleki wypadek", próba odwrócenia uwagi od śmietany z kolan, czy może jednak to, że wizja postępu w sprawie związków partnerskich staje się coraz bardziej realna? Mam nadzieję, że to ostatnie.

1 komentarz:

  1. Strzelę, bo pewny przecież być nie mogę, to nie moje środowisko.
    Kościół katolicki przez wieki budował swoją pozycję na nienawiści do kobiet, Żydów, innowierców, a dziś takim wrogiem są homoseksualiści i ich próby emancypacji.

    KK pierze mózgi swoich baranów według schematu wypracowanego przez wieki. Strategia sprawdzona i wykorzystywana przez wiele manipulatorskich doktryn.

    OdpowiedzUsuń