wtorek, 19 czerwca 2012

Gran Canaria

Ostatni tydzień spędziłem na Gran Canarii. Powinienem być przeszczęśliwy. A jednak po powrocie do kraju jest dokładnie odwrotnie. Zasmakowawszy tamtejszej otwartości ludzi i piękna wyspy, wszystko tutaj w Polsce wydaje mi się brzydkie i bylejakie. Nie byliśmy jedyną parą gejów w samolocie. Leciały z nami co najmniej cztery inne, a do tego co najmniej jedna para lesbijek. Na plaży czy w restauracjach natykalismy się na nich, jak też na inne pary homo z Polski. Wszystkie zachowywały się tam tak normalnie i spontanicznie - trzymały za ręce, całowały, pstrykały fotki w objęciach, przytulały na plaży - czyli innymi słowy "pozwalały" sobie na to, na co w Polsce by się nie odważyły ze względu na homofobię. I trudno tego nie rozumieć. Świadkiem homofobicznych uwag ze strony Polaków byłem już na na lotnisku. Przykre było, gdy stojący za mną mężczyzna "chichotał" sobie z dziećmi, żoną i znajomymi o pedałach, których zauważył w kolejce. Myślę, że moja krótka aczkowiek cięta odpowiedź na to zachowanie wprawiła tę rodzinkę w zdumienie, ale raczej nie zawstydzenie. Choć powinna. To smutne, że polscy geje i lesbijki są zmuszeni wyjechać zagranicę, by poczuć się komfortowo i dobrze (chciałoby się powiedzieć jak w domu). Gran Canaria to wymarzony kierunek dla homoturystów. Geje są widocznie wszędzie i to w ilości gigantycznej. Pewnie stąd niemal wszystko jest przygotowane pod homoseksualnego turystę - od plaży poprzez sklep po "tęczowe" wino w supermarkecie. Po 24 godzinach w Polsce bardzo mi brakuje tej wakacyjnej normalności i otwartości. Chyba bardziej nawet niż tych cudownych krajobrazów i nieopuszczającego nas przez cały wyjazd  słońca.

2 komentarze:

  1. Planowałem tam lecieć w tym roku, ale jednak ceny trochę mnie przeraziły, dlatego zdecydowałem się na Włochy. Ale na pewno za rok się postaram tam wybrać :)

    OdpowiedzUsuń