piątek, 2 listopada 2012
nie bo nie, bo konstytucja, bo nie, bo nie, bo nie, bo konstytucja., bo nie
Projektowi ustawy o umowie związku partnerskiego autorstwa posła Platformy Obywatelskiej, Artura Dunina, został nadany numer druku sejmowego. Na stronie Sejmu umieszczono także opinię Sądu Najwyższego w sprawie ustawy. Nie jest przesadą nazwanie tej opinii bełkotem i bezsensowną paplaniną. Merytoryczna strona opinii jest żenująca. To nic więcej niż homofobiczna grafomania. Cało można byłoby streścić w jednym zdaniu: nie bo nie, bo konstytucja, bo nie, bo nie, bo nie, bo konstytucja., bo nie. Bardzo dziwi powtarzanie co chwila zapisu konstytucyjnego o ochronie małżeństwa i wyciąganie z tego wniosku, że ochrona małżeństwa oznacza zakaz przyznania ochrony innym rodzajom związków. Jest to całkowicie nielogiczne. Nadanie praw związkom partnerskim nie powoduje odebrania ochrony czy nawet jej jakiejkolwiek zmiany w stosunku do małżeństw. Nielogicznym jest także uzurpowanie sobie prawa przez opiniodawców do wydawania opinii na temat tego, który zapis konstytucyjny jest ważniejszy. W konstytucji nie ma bowiem przepisów mniej i bardziej ważnych, Wszystkie są sobie równe. Czemu zatem opiniodawca z Sądu Najwyższego uznał, że zapis zakazujący dyskryminacji i poszanowania zasady równości nie jest istotną przesłanką do tego, by unormować sytuację prawną związków jednopłciowych, które obecnie są tej równości pozbawione. Nie ma on prawa traktować wybiórczo zapisów konstytucyjnych i uznawać, że jeden jest istotny a drugi nie jest. Spójrzmy prawdzie w oczy. To nie konstytucja zakazuje związków partnerskich, a zacofanie, kołtuństwo i uprzedzenia prawodawców.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz