czwartek, 29 listopada 2012
Michalik
Pan Józef Michalik (abp) ledwie skończył siać wrogość wobec gejów i wzywać katolików do przeciwstawiania się związkom partnerskim a już zaraz zasłabł i wylądował w szpitalu. Nie to, że wierzę w jakąś boską opatrzność. Ale przyznać muszę, że sprawiedliwości stało się zadość.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przy całej mojej niechęci do "intelektualnych" wynurzeń do pana Michalika, mimo wszystko nie rozpatrywał bym choroby w kategoriach "sprawiedliwości".
OdpowiedzUsuńA ja się pytam,gdzie był Kościół,jak się wariaci tłukli o krzyż smoleński?
OdpowiedzUsuńOK, być może Kościół jest za bardzo "obok", zbyt obojętny. Na wykluczanie osób homoseksualnych z życia społecznego i religijnego. Jak i na wykorzystywanie symbolu wiary pod płaszczem patriotyzmu do nienawiści przez niektórych.
UsuńAle nie przesadzajmy, zgodzę się z Kumiho. O ileż łatwiej na nienawiść również nienawiścią odpowiadać, na upodlenie również upodleniem reagować, a jakże ciężko wytrzymać w życzliwości i szacunku, pomimo nienawiści i upadlania przez innych...
Pozdrawiam serdecznie, M.
Ah, obawiam się Mateuszu że niestety na takie wyżyny idealizmu, jakie mi przypisałeś wznieść się nie potrafię. Nie lubię Michalika, na jego przemówienia reaguję wręcz alergicznie. Dopuszczam możliwość, że część jego działań może i jest w jakimś tam sensie szlachetna, ale jego poglądy na bardzo duże spektrum spraw jak i sposób wyrażania tychże sprawiają, że wyjątkowo trudno mi go szanować. Toleruję go więc jako zło konieczne, ale gdybym spotkał go kiedyś twarzą w twarz i gdyby spróbował mi on wyłożyć swoje poglądy na mój temat w sposób, w jaki zazwyczaj to robi odnosząc się do gejów, to z życzliwością było by pewnie u mnie kiepsko.
UsuńPowodem, dla którego zaprotestowałem pod postem Hyakinthosa jest to, że po prostu nie podoba mi się koncepcja choroby jako sposobu wymierzania sprawiedliwości przez jakiś tam "byt nadrzędny". Może to truizm, ale choroba to choroba - nie wybiera. No i koniec końców jestem w stanie zdobyć się na tyle życzliwości, że nie życzę mu choroby - ale wcale bym się nie obraził, gdyby stołek usunął mu się spod tyłka i doświadczył trochę przykrości.
Pozdrawiam