Kontynuję temat coming outu i gejowskiego wątku w serialu „Julia”. Jestem po kolejnym odcinku. Maciek i Kamil udają dalej przed rodzicami, że nie są gejami. Nikt o niczym nie wie (poza Julią Parawan). Jest śmiesznie i zabawnie. Nawet anegdoty sobie chłopcy opowiadają, jak to jeden z nich przytulał kiedyś drugiego, a dostrzegłszy matkę odepchnął go, że niby odpycha pijanego kolesia, który się do niego podwala. Szkoda, że nie dał mu w mordę, bo byłoby jeszcze zabawniej. Zapytani przez główną bohaterkę, czy im nie przeszkadza, że nie chodzą razem za rękę i żyją w konspiracji odpowiadają uśmiechnięci, że to nie jest najważniejsze. W chwilach nostalgicznych Maciek dziękuje Julii, że po tym jak się dowiedziała o jego homoseksulności, nie brzydzi się go. Piękne, co? Wzruszające. Podoba się wam? Wiem, jest super. Oglądajcie dalej, bo każdy odcinek przynosi wiele takich zajebistych momentów. I zaproście przed telewizory dzieci. Niech się uczą od starszych, gdzie każdego miejsce jest na świecie.
środa, 22 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem, nie oglądam, ale skoro to główna bohaterka pyta czy ich sytuacja nie uwiera - to może się jakoś rozwinie wątek wkrótce? No i, ej, ja też nie uważam, żeby najważniejsze było moje chodzenie z Nim za rękę.
OdpowiedzUsuńTyle tylko może, że te podziękowania za niebrzydzenie się homoseksualnością są... No, one są nie na miejscu. Fe, scenarzyści "Julii"!