niedziela, 19 lutego 2012
Sheriff Of The Year
Ta historia mnie urzekła. Paul Babeu, szeryf ze stanu Arizona, symbol „macho man”, zdobywaca nagrody szeryfa roku w 2011 r, kandydat do Kongresu przyznał dziś na konferencji, że jest gejem. Nie to jest jednak istotne. Najciekawsze w sprawie jest to, że jest republikaninem i twarzą kampanii prezydenckiej Mitta Romneya, który opowiada się przeciwko prawom gejów i lesbijek, w tym prawom do małżeństwa. Równie ciekawe jest to, w jaki sposób Babeu został zmuszony do coming outu. Kilka dni temu w prasie ukazały się jego półnagie fotki, w tym w objęciach swojego byłego meksykańskiego partnera o imieniu Jose, z którym spędził kilka lat swojego życia. Panowie poznali się w 2006 r. Związek rozpadł się, kiedy Jose odkrył, że Babeu go zdradza. Jose znalazł profil szeryfa na stronie randkowej o nicku "studboi1". Jose skontaktował się z nim za pośrednictwem Internetu. Babeu zaaranżował spotkanie, na którym pojawił się na Jose. Najlepsza część historii jest na końcu. Babeu zaczął straszyć swojego partnera, że jeśli odejdzie on od niego ten wydali go z kraju z powodu nielegalnego pobytu. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Babeu był jednym ze strategów amerykańskiej walki z nielegalną imigracją. Dziś Babeu na specjalnej konferencji prasowej przyznał, że jest gejem i przez kilkadziesiąt minut powtarzał jak mantrę, że jego życie prywatne jest jego sprawą i uczyniono z niego ofiarę. Ja to widzę nieco inaczej. Jeżeli ktoś oficjalnie popiera kandydata na prezydenta i partię, która w swym programie jest antygejowska, i nie piśnie ani słowa przeciwko temu a sam okazuje się gejem to nie jest żadną ofiarą ale zdemaskowanym hipokrytą. Smaczku sprawie dodaje fakt, że rok temu Babeu przyznał, że jako nastolatek przez kilka lat był molestowany przez katolickiego księdza i że to „w dramatyczny sposób zaważyło na jego życiu”. Jeśli zaraz się okaże, że Babeu uważa, że ten „dramatyczny wpływ” oznacza według niego bycie gejem to uznam, że jest nie tylko hipokrytą ale i głupcem. W każdym razie w amerykańskich mediach huczy. Bo kto by się spodziewał, że amerykański prawicowy symbol męskości jest pedałem. Okazuje się, że wielu. Domysły i przypuszczenia były od dawna. Jakby powiedziała to Radziszewska było to tajemnicą poliszynela. Brak było tylko potwierdzenia. Dziś jest komplet. W USA od pewnego czasu dzień bez coming outu to dzień stracony. Czekam na taki czas w Polsce. Jednocześnie żal mi obu facetów, bo wielkie emocje w sprawie świadczą o wielkim uczuciu, niestety zmarnotrawionym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
teraz tylko kolej na Jarosława i będzie komplecik! ;)
OdpowiedzUsuńpfff ^^
Usuń