sobota, 22 grudnia 2012
Radomir Szumełda - coming out normalnego geja
Tydzień bawiłem na Teneryfie i zasmakowałem normalnego życia. Pisząc normalnego mam na myśli taki sposób codziennego funkcjonowania, który nie wymaga ciagłego używania słów na "ch" i "k" oraz czasownika na "j", kiedy ogląda się otaczającą rzeczywistość. Niestety musiałem wrócić. Natychmiast po powrocie odpaliłem komuter i czytam, czytam, czytam...,że mamy ponoć wielki coming out w PO. Mogłoby się zdawać, że to krok milowy ku związkom partnerskim. Oto człowiek, który jada z premierem, a dla jego dzieci to najepszy kumpel "przyznał się", że jest gejem. Mowa oczywiście o Radomirze Szumełdzie. "Przyznał się" najlepiej opisuje zaistniałą sytuację. Raczej nie jest to coming out jakiego bym się spodziewał, cóż... Kiedy czyta się wywiad z Panem Radomirem chyba nalezy się cieszyć, że "się przyznał". Lepsze to niż nic, a i widzę dla partii same zalety. Będzie można powiedzieć, że ma się geja, ale takiego normalnego, a nie jakieś palikotowskie przegięte "nie wiadomo co". Dla Pana Radomira Biedroń to nawet nie jest przecież facet. Facet jest bowiem normalny jak on sam, czyli taki po któym "tego" nie widać. Jak sam twierdzi Pan Radomir gdyby sam nie powiedział o swoim gejostwie to by go wszyscy uznawali za heteryka. Rozumiem, że według Pana Radomira tylko taki gej który jest jak heteryk jest godzien uznania. Ale jak tak patrzę na Pana Radomira, a jak słucham to jeszcze bardziej, utwierdzam się w przekonaniu, że do samca alfa to mu jeszcze daleko. Może jakiś Niesiołowski dałby się nabrać na tę jego godną podziwu najnormalniejszą z najnormalniejszych męskość, ale ja jako wytrwany homoseksualista już nie. Przepraszam Pana Radomira jeśli go to urazi, ale pewien rys przegięcia dostrzegam. W odróżnieniu od Pana Radomira dostrzegam, a nie ganię jak on to czyni w odniesieniu do Roberta Biedronia:
"Afiszują się ze swoją manierą. Biorą udział w paradach równości. Choć to kompletnie nie moja bajka, to jednak dobrze, że te parady są, bo dzięki nim w ogóle mówi się o potrzebach środowiska LGBT. Ale przecież nie wszyscy geje są zmanierowani. Tymczasem patrząc na Biedronia i wielu innych aktywistów, można odnieść wrażenie, że wszyscy tacy jesteśmy. A to nie jest prawda. Myślę, że większość gejów to "zwyczajni faceci". Tak jak powiedziałem: "faceci". Nie obnosimy się ze swoją orientacją seksualną. Nie widać po mnie homoseksualizmu. Gdybym ci nie powiedział, to byś nie wiedział, prawda?"
Widać, nie widać? Panie Radomirze, widać! Prawda? I co z tego? Widocznie ma być widać. I tak też jest dobrze. Ale najwyraźniej Pana coś ten fakt pobolewa skoro tak Pan ten temat drąży i drąży. Zgadzam się z tym, że większość gejów to normalni faceci, ale na Apolla, czy Biedroń jest nienormalnym facetem? Czy maniera odbiera facetowi męskość? Jestem pewien, że super przystojny i nadwyraz urodziwy mężczyzna byłby obiektem pożądania i westchnień Pana Radomira, choćby dłońmi wymachiwał jak holenderski wiatrak. A to dlatego, że byłby urodziwym mężczyzną, czyli urodziwym facetem! ja rozumiem, że można Biedronia krytykować za to, co mówi, ale nie za to, że jest zmanierowany. Faceci, którzy mają problem z zaakceptowaniem zmanierowania u innych w rzeczywistości mają problem z własną męskością. I chyba tak jest także w przypadku Pana Radomira. Irytują mnię te podziały stosowane przez Pana Szumełdę na tych gejów, po których widać i na tych po których nie widać. Tylko kompleksy Pana Szumełdy sprawiają, że brak widocznych oznak gejowstwa urastają u niego do rangi zalet. Czy heteryk po którym widać jego heteroseksualność nie jest negatywnie oceniany przez Pana Radomira. Wszak to nie tylko pewna maniera ale i afiszowanie się, które tak się mu nie podoba.
Kolejny raz krew mnie zalewa, kiedy czytam o tym, że parady może są i dobre, bo w ogóle się dzięki nim mówi o potrzebach LGBT, a jednocześnie jest dodane zdanie o tym, że parady to przegięcie, zmanierowanie, czyli przysłowiowy kwiatek w dupie. Czemu ci którzy tak pragną "normalnych" parad nie przyłączą się do nich i nie uczynią ich "normalnymi"? To trochę tak jak pretensja mieszkańca osiedla, który chciałby mieć tuje pod oknem, o to, że sąsiedzi posadzili same kwiaty na wspólnym ogródku. No żesz kurna... trzeba było samemu posadzić sobie tę cholerną tuję, a nie mieć pretensje do innych, że są same kwiatki. I co to za słowo Panie Radomirze "afiszują się"? Afiszują się? Może po prostu są sobą? Nie przyszło to Panu do głowy? I co to za nansenowny argument o tym, że heteroseksualiści nie afiszują się ze swoją orientacją? Kiedy pan premier pokazuje się z żoną na okładkach tabloidów albo bierze z nią ślub kościelny tuż przed wyborami to nie jest afiszowanie się? A kiedy w obrzydliwy i chamski sposób rechocze na sali z Biedronia to nie jest afiszowanie się ze swoim heteroseksualizmem?
Na koniec coś co mnie najbardziej zastanawia.
"Moje relacje z premierem mają wymiar wyłącznie towarzysko-rodzinny, więc zbyt wiele nie mogę i nie chcę odkrywać, szanując jego i moją prywatność. Zawsze czułem akceptację i sympatię z jego strony. Rozmawiałem z nim o konieczności legalizacji związków partnerskich i odnoszę wrażenie, że w tej sprawie mamy podobny pogląd."
Nasuwa mi się pytanie jakiż to pogląd? Jaki pogląd może kryć się w głowie męskiego geja, który nie afiszuje się, nie chodzi na parady, niczego nie żąda i który cieszy się, że PO-wskie salony pozwalają oddychać mu tym samym powietrzem?
Etykiety:
Homopromocja,
Polityka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz