Krzyż w Sejmie ma prawo wisieć - tak orzekł dziś sąd. Nie dziwi mnie to. Wszak społeczeństwo jest kołtuńskie to i sądy takie same. Nie mniej jdenak uzasadnienie sądu zatyka dech w piersiach. Sędzia Alicja Fronczyk w uzasadnieniu wyroku powiedziała, że większość społeczeństwa nie uważa, by kwestia krzyża w Sejmie "wymagała jakiegokolwiek rozstrzygnięcia". I to ma być uzasadnienie jakiegoś stanu rzeczy? Większość społeczeństwa uważa, że sprawa nadużywania władzy rodzicielskiej (czy nazywając rzeczy po imieniu przemocy wobec dzieci) też nie wymaga rozstrzygnięcia, a jednak bić nie można. W minionych stuleciach większośc społeczeństwa nie uważała, że kobietom należą się prawa wyborcze, a jednak prawa te kobietom przyznano. Powoływanie się na większość społeczeństwa nie jest argumentem, którym powienien posługiwać się sąd. To pachnie już totalitaryzmem i faszyzmem. Pragnę przypomnieć, że kilkadziesiąt lat temu większość społeczeństwa Niemiec uważała, że Żydom nie należą się prawa obywatelskie, a w USA większość społeczeństwa wypowiadała się negatywnie o prawach osób czarnoskórych. W RPA na przekonaniu o prawie większości do decydowania o mniejszości opierał się apartheid. Czy do takich wzorców sąd ma sentyment? Według sądu nieusuwanie krzyża, zawieszonego bez wiedzy Sejmu w 1997 r., nie jest bezprawne także dlatego, że ma to "zakotwiczenie w zwyczaju", ukształtowanym przez 16 lat jego obecności w Sejmie. Sędzia Fronczyk dodała, że zwyczaj to element prawa cywilnego, którego sąd nie może zlekceważyć. To kolejna kpina z prawa. Zakotwiczenie w zwyczaju ma także przemoc domowa, a ma historię znacznie dłuższą niż 16 lat. Zakotwiczenie w zwyczaju miało także niewolnictwo albo antysemityzm który doprowadził Żydów do haniebnej stodoły. Zakotwiczenie w zwyczaju to nie jest argument, kóry należałoby traktować poważnie. I niepoważnie brzmi sędzia, który ten argument wysuwa.
poniedziałek, 14 stycznia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz