Gazeta Prawna informuje, że posłowie Lewicy planują rozpocząć prace nad projektem ustawy o związkach partnerskich. Jeszcze w styczniu ma się odbyć specjalne posiedzenie klubu Lewicy w tej sprawie, w którym wezmą udział m.in. przedstawiciele Kampanii Przeciw Homofobii i organizacji "Lambda".
Jak podkreśla w rozmowie z PAP szef SLD Grzegorz Napieralski, spotkanie ma na celu dyskusję i wymianę poglądów na temat oczekiwań i potrzeb osób pozostających w nieformalnych związkach. "W Polsce bardzo jest wiele par, nie tylko tej samej płci, które nie są małżeństwem, ale mieszkają ze sobą od lat, powinny więc mieć prawo do odwiedzin w szpitalu, dziedziczenia, wspólnego rozliczania się z Urzędem Skarbowym. O tym wszystkim będziemy chcieli porozmawiać" - mówi lider Sojuszu.
Tomasz Szypuła z Kampanii Przeciw Homofobii przekonuje, że jego środowisku zależy na rozpoczęciu debaty na temat tego, jak uregulować prawnie kwestie osób żyjących w nieformalnych związkach. "Kilka miesięcy temu zaczęliśmy myśleć na temat związków partnerskich - co by tu zrobić, aby uruchomić debatę i aby coś w tej sprawie zaczęło się dziać. Spotykamy się z klubem Lewicy, po to by móc przedstawić posłom swoje argumenty i oczekiwania dotyczące ustawy o związkach partnerskich" - podkreśla Szypuła w rozmowie z PAP.
Zdaniem Szypuły, ustawa o związkach partnerskich powinna regulować pewne codzienne sprawy, które dziś przysługują tylko małżonkom. "Chodzi tutaj na przykład o prawo do dziedziczenia majątku po zmarłym partnerze, do posiadania wspólnej własności czy do tego, by partnerzy mogli, jeśli jeden z nich ulegnie wypadkowi i jest nieprzytomny, decydować o ewentualnym leczeniu" - podkreśla.
W postulatach, które KPH przekazała wstępnie politykom SLD, znalazły się również: możliwość wspólnego rozliczania podatkowego z partnerem, prawo partnerów do korzystania z zabezpieczenia socjalnego, w tym świadczeń ZUS, a także objęcia partnera ubezpieczeniem zdrowotnym.
Szypuła nie przesądza jednocześnie o sposobie zawierania związków partnerskich. "Chcielibyśmy, żeby procedura ta była jak najbliższa zawarciu małżeństw cywilnych, ale jeszcze sami nie wiemy jak by to wyglądało: czy to będzie tylko zgłoszenie zawarcia związku, czy odbyłoby się to w formie jakiejś ceremonii" - zaznaczył.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że jego środowisko nie domaga się prawa do zawierania małżeństw. "Zdajemy sobie sprawę, że polska konstytucja dosyć wyraźnie mówi, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny" - zauważył Szypuła. Ustawa nie regulowałaby też kwestii ewentualnej adopcji dzieci.
Według wiceszefowej SLD Katarzyny Piekarskiej, która ma napisać taki projekt, będzie się on wzorował na rozwiązaniach, które sześć lat temu proponowała ówczesna senator Sojuszu, prof. Maria Szyszkowska. Projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich, który Szyszkowska złożyła w 2004 r. w Senacie (projekt ostatecznie nie trafił do Sejmu), zakładał, że dwie osoby tej samej płci miałyby prawo do zawarcia związku partnerskiego.
Według tego projektu miałoby to polegać na złożeniu przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego zgodnego oświadczenia o wstąpieniu w taki związek. Podobną drogę Szyszkowska przewidywała w przypadku zakończenia związku - partnerzy musieliby złożyć przed kierownikiem USC zgodnych oświadczeń o rozwiązaniu swego związku. Tego typu "rozwód" następowałby po sześciu miesiącach od momentu złożenia oświadczeń, chyba że któryś z partnerów wycofałby je.
Projekt prof. Szyszkowskiej nakładał ponadto na partnerów "sprawowanie wspólnej pieczy" nad osobą i majątkiem dzieci, jeśli któryś z partnerów by je posiadał. Partnerów obowiązywałaby ponadto wspólnota majątkowa; mieliby też prawo do dziedziczenia po sobie.
Jak podkreśla w rozmowie z PAP szef SLD Grzegorz Napieralski, spotkanie ma na celu dyskusję i wymianę poglądów na temat oczekiwań i potrzeb osób pozostających w nieformalnych związkach. "W Polsce bardzo jest wiele par, nie tylko tej samej płci, które nie są małżeństwem, ale mieszkają ze sobą od lat, powinny więc mieć prawo do odwiedzin w szpitalu, dziedziczenia, wspólnego rozliczania się z Urzędem Skarbowym. O tym wszystkim będziemy chcieli porozmawiać" - mówi lider Sojuszu.
Tomasz Szypuła z Kampanii Przeciw Homofobii przekonuje, że jego środowisku zależy na rozpoczęciu debaty na temat tego, jak uregulować prawnie kwestie osób żyjących w nieformalnych związkach. "Kilka miesięcy temu zaczęliśmy myśleć na temat związków partnerskich - co by tu zrobić, aby uruchomić debatę i aby coś w tej sprawie zaczęło się dziać. Spotykamy się z klubem Lewicy, po to by móc przedstawić posłom swoje argumenty i oczekiwania dotyczące ustawy o związkach partnerskich" - podkreśla Szypuła w rozmowie z PAP.
Zdaniem Szypuły, ustawa o związkach partnerskich powinna regulować pewne codzienne sprawy, które dziś przysługują tylko małżonkom. "Chodzi tutaj na przykład o prawo do dziedziczenia majątku po zmarłym partnerze, do posiadania wspólnej własności czy do tego, by partnerzy mogli, jeśli jeden z nich ulegnie wypadkowi i jest nieprzytomny, decydować o ewentualnym leczeniu" - podkreśla.
W postulatach, które KPH przekazała wstępnie politykom SLD, znalazły się również: możliwość wspólnego rozliczania podatkowego z partnerem, prawo partnerów do korzystania z zabezpieczenia socjalnego, w tym świadczeń ZUS, a także objęcia partnera ubezpieczeniem zdrowotnym.
Szypuła nie przesądza jednocześnie o sposobie zawierania związków partnerskich. "Chcielibyśmy, żeby procedura ta była jak najbliższa zawarciu małżeństw cywilnych, ale jeszcze sami nie wiemy jak by to wyglądało: czy to będzie tylko zgłoszenie zawarcia związku, czy odbyłoby się to w formie jakiejś ceremonii" - zaznaczył.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że jego środowisko nie domaga się prawa do zawierania małżeństw. "Zdajemy sobie sprawę, że polska konstytucja dosyć wyraźnie mówi, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny" - zauważył Szypuła. Ustawa nie regulowałaby też kwestii ewentualnej adopcji dzieci.
Według wiceszefowej SLD Katarzyny Piekarskiej, która ma napisać taki projekt, będzie się on wzorował na rozwiązaniach, które sześć lat temu proponowała ówczesna senator Sojuszu, prof. Maria Szyszkowska. Projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich, który Szyszkowska złożyła w 2004 r. w Senacie (projekt ostatecznie nie trafił do Sejmu), zakładał, że dwie osoby tej samej płci miałyby prawo do zawarcia związku partnerskiego.
Według tego projektu miałoby to polegać na złożeniu przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego zgodnego oświadczenia o wstąpieniu w taki związek. Podobną drogę Szyszkowska przewidywała w przypadku zakończenia związku - partnerzy musieliby złożyć przed kierownikiem USC zgodnych oświadczeń o rozwiązaniu swego związku. Tego typu "rozwód" następowałby po sześciu miesiącach od momentu złożenia oświadczeń, chyba że któryś z partnerów wycofałby je.
Projekt prof. Szyszkowskiej nakładał ponadto na partnerów "sprawowanie wspólnej pieczy" nad osobą i majątkiem dzieci, jeśli któryś z partnerów by je posiadał. Partnerów obowiązywałaby ponadto wspólnota majątkowa; mieliby też prawo do dziedziczenia po sobie.
Jestem ciekaw ile zapału i dobrych chęci pokaże Lewica tym razem. Kilka lat temu, gdy mogła bez problemów ze względu na większość parlamentarną przegłosować ustawę, a ówczesny prezydent wyrażał wolę jej podpisania, schowała ją głęboko pod biurko. Praca Szyszkowskiej została całkowicie zniszczona. Od kilku lat moglibyśmy cieszyć się związkami partnerskimi gdyby wówczas Lewica nie wykazała się hipokryzją. Boję się, że obecnie to także tylko ruchy pozorowane. Lewica tak się skompromitowała przed kilkoma laty w sprawach związków partnerskich, że obecnie już nikt za bardzo nie wierzy w kolejne obietnice.
Uważam, że SLD jest partia której absolutnie nie należy ufać. To zabawne, ale koniec koców skłonny byłbym uznać argumentację Kaczyńskiego - przynajmniej w tej formie, że w SLD faktyczna siłą jest postkomunistyczna frakcja skamieniałych staruchów.
OdpowiedzUsuńZa cynizm, ohydne podlizywanie się kościołowi, tudzież nic nierobienie w kwestii liberalizacji prawa powinna być stale karana - czyli nie należy na nią głosować, aż zniknie.