środa, 11 lipca 2012

Monika Płatek o Terlikowskim

Nie mam zamiaru komentować słów Pana Terlikowskiego dwóch mamach jasia, komorach gazowych i holokauście. Jak mówi, że tego nie napisał, to ja to przyjmuje do wiadomości. Mam potrzebę skomentowania tego, co nie przeczy, że napisał. Zgadzam się, że dziecko jest celem samym w sobie. Rozumiem, że jeśli więc jeszcze raz jakiś polityk lub dziennikarz syknie o znikomej dzietności Polek, które się ni...e wykazują patriotyzmem i dbałością o przyszłe emerytury oraz gdy dzieci będzie wykorzystywał do uzasadniania absurdalnie nietrafnych opinii, mogę liczyć na ostry sprzeciw także Pana Terlikowskiego. Nie rozumiem Pana Terlikowskiego. Jeśli dobro dziecka jest najważniejsze, i jeśli jest ono dla Pana Terlikowskiego ważne to dlaczego wiedząc o przejawach homofobii już w przedszkolu i szkole nie tylko nic nie robi, aby z tym walczyć, ale jeszcze to podtrzymuje. Jaś będzie się miał o.k. jeśli skończymy z dyskryminowaniem par homoseksualnych. To jedna z najprostszych do zrobienia rzeczy na świecie - dzieci kopiują dorosłych. Jak zauważą, że Pan Terlikowski wyzbył się tych szkodliwych nawyków, pójdą jego śladem. To pestka i mówienie, że to niszczy rodziny oznacza, że Pan Terlikowski stara się na osoby żyjące w jednopłciowych związkach przerzucać odpowiedzialność za problemy, których one nie stwarzają i najczęściej rozwiązać nie mogą. W przedszkolu i w szkole dzieci, które w domu doświadczają alkoholizmu jednego z rodziców, przemocy, która się w domu dzieje, są nadużywane seksualnie, poniżane i bite w imię ich wychowania, lub które są po prostu niekochane mają często przechlapane, podobnie jak bywa, że i dzieci rodzica, najczęściej tatusia, który poszedł w siną dal, często tuż op spłodzeniu - i jak bardzo trzeba te dzieci traktować instrumentalnie, by mówić o tym, że to pary homoseksualne niszczą rodzinę? Chodzi więc naprawdę o dobro dziecka? Czy może jednak o to, by przy pomocy figury retorycznej poszukać uzasadnienia dla własnych fobii?

2 komentarze:

  1. Ci, którzy tak bardzo walczą o to aby dzieciom nie działa się krzywda w rodzinach jednopłciowych tak naprawdę o dzieciach wcale nie myślą. Szukają po prostu kolejnych argumentów aby nastawić świat do własnych racji, homofobicznych racji. Autor posta dobrze zauważył i zwrócił uwagę na to iż problem rodzin jednopłciowych spowodowany jest przez nastawienie otoczenia. Gdyby świat był tolerancyjny żadnych problemów by nie było. Wg kręgów katolicko prawicowych dziecku żyjącemu w rodzinie patologicznej w której ojciec lub oboje rodziców pije, bije dzieci, wszczyna ciągłe awantury jest lepiej niż takiemu, które żyje w kochającej rodzinie złożonej z dwóch matek lub dwóch ojców. Podobnie z domami dziecka, lepiej żeby dziecko całe dzieciństwo spędziło w domu dziecka niż żyło z rodzicami tej samej płci w przepełnionym ciepłem domu. Paranoją także jest to iż całego zła doszukuje się właśnie w związkach jednopłciowych i je próbuje się zmienić zamiast próbować zmieniać myślenie "konserw" bo myślenie w przeciwieństwie do orientacji jest prosto zmienić. W tym kraju żyło by się o wiele lepiej gdyby jedni ludzie przestali innym ludziom wtykać nosy pod kołdry, bo tutaj chyba tylko to z kim uprawia się sex jest wyznacznikiem bycia dobrym człowiekiem. Jeśli okradasz staruszki z bidnej emerytury, która i tak ledwo starcza im na życie ale jesteś hetero i tak jesteś lepszy od geja, który całe życie udziela się pomagając innym jako wolontariusz. P a r a n o j a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tęsknię za Pańskimi tekstami, Panie Jacku. Mam nadzieję, że nie zniechęcił się Pan do pisania.
    Kropla drąży skałę :)

    OdpowiedzUsuń